Witaj, Nieznajomy
Zastanawiałam się kim on właściwie był. Białe włosy? Czy to normalne? W takim wieku? Właśnie, ile on mógł mieć lat? Jak na imię? Chociaż ja też nie zaprezentowałam się z najlepszej strony, ale co poradzę. Nie znoszę ich i tyle. A kto by się nim przejmował.
- Stać! - Wyraził jeden ze strażników.
- W jakiej sprawie?
- Podobno królowa szuka kogoś kto będzie zajmował się jej kolekcją.
- Hm. Zaczekaj.
Minęło sporo czasu zanim wrócił, ale ostatecznie mnie wpuścił. Musiał być nowy bo też go nie widziałam wcześniej.
- Twój koń zostanie odstawiony do stajni, a on zaprowadzi cię do komnaty.
Co? Ja chciałam tylko pogadać z jej wysokością. Zauważył mój wyraz twarzy.
- Dziś nie ma czasu, więc pozwala ci zostać w jednym z wielu pokoi i jutro się z nią zobaczysz.
Super. Zaprowadzili mnie przez hol główny odcieniu wszelkiej czerwieni.
Schodami na wprost i potem na lewo w wąski korytarz. Pokój nie był zły. Mały, ale własny. Szafa, łóżko i lustro z toaletką. Zasłony białe i miękkie.
Postanowiłam dać sobie dziś spokój by sprawdzić gdzie jest ta biblioteka i poszłam spać.
♤
Rano znalazłam list na stoliku nocnym.
Witam mojego gościa!
Z pewnych komplikacji nie mogę cię przesłuchać osobiście.
Postanowiłam, że przez tydzień będziesz pracować w mojej bibliotece i będę otrzymywać raporty na ten temat.
Jeśli ci się uda i spełnisz moje oczekiwania, dostaniesz tą posadę.
Jeśli zawiedziesz, chociaż wiele o tobie słyszałam, ale nawet nie znam twojego imienia, będziemy musiały się pożegnać.
Wielu poległo. Mam nadzieję, że ty nie masz zamiaru.
Twoja Królowa.
U, sama władczyni do mnie napisała.
Wraz w kopercie otrzymałam plan pracy z posiłkami i przerwami.
Codziennie mam zaczynać o ósmej rano, a kończyć o osiemnastej, ale jeśli jest konieczność mogę zostać nieco dłużej. Śniadanie zostanie mi przyniesione do pokoju jak i obiad.
Teraz była siódma. Pora się zbierać, na stoliku przy balkonie zauważyłam tacę z herbatą i kanapkami. Strażnik zaprowadził mnie do tego miejsca. Najpierw schodami w dół, potem na hol główny, a następnie w wąski korytarz. Otworzył duże srebrne drzwi i zobaczyłam to cudo.
Żyrandole z kryształów, czerwonokrwiste zasłony na wysokie okna aż do sufitu i półki z księgąmi.
- Życzę miłego dnia. - nawet nie zdążyłam odpowiedzieć gdy wyszedł.
Przez okna wschodzące słońce dawało o sobie znać. Dzień dopiero się zaczynał, a miałam ochotę tańczyć przez całą dobę z radości. Na dobry początek przyjrzałam się zbiorowi. Musiałam wiedzieć gdzie co jest. Wchodziłam i zchodziłam z drabiny, potem kilka książek, które nie były na swoim miejscu odłożyłam tam gdzie powinny być. Często byłam zaskoczona co posiadała. Nigdzie tego nie można byłoby zdobyć. Tak czas mijał, że obiad sobie darowałam. Dalej pracowałam skoro chciałam zostać i mieć tą posadę. Będąc na drabinie między regałami usłyszałam jak drzwi się otwierają. Pewnie jakiś strażnik. Błąd.
- Co ty tu robisz?! - wzdrygnęłam na ten głos. Niemożliwe. Spojrzałam w dół. Tylko nie on.
- Ty... - chłopiec z białymi włosami.
Super, po prostu bosko.
- No i czego się gapisz?!
- Jak ty się tu dostałaś?
Jak zwykle ignorował moje pytania.
- Królowa potrzebuje kogoś kto będzie trzymał tu porządek, jestem tu na próbę. Ha? O co cię to z resztą obchodzi! Był dość wysoki i chudy. Strasznie. Niebieskie oczy odbijały promienie zachodzącego słońca.
- Patyczku...
- Że co?
- Nic.
Odwrócił się oburzony.
Wziął ze dwie książki i usiadł na czerwonej kanapie w rogu ze srebrnym stołem. Zaczął robić notatki. Co za ironia losu. Żeś musiałam trafić na niego.
- Ty gorylico. - Ha?! Chciał guza na tej ładnej buzi!?
- Jak masz na imię? - złagodniałam na to pytanie.
- Ym...Mia
- Hm, nawet ładne. - chyba chce bym go naprawdę zabiła.
- Ja jestem Zen. - gdzieś kojarzę to imię, ale mam mgłę w głowie.
- Hm. - burknęłam.
Był bardzo elegancko ubrany jak na...
No właśnie kim był? A co cię to obchodzi?! Nawet tak nie myśl.
- Czego chcesz zboczeńcu?- przewrócił oczami. Doszła ta godzina by kończyć na dziś. Zeszłam z drabiny i zrobiłam kilka skłonów. Jakoś to było dziwne, że nie chce odwrócić ode mnie wzroku. Westchnęłam głęboko.
- Kończ, zaraz zamykam. - powiedziałam odkładając ostatnie dwie książki.
- Skąd jesteś? - zapytał gdy zbierał swoje rzeczy.
- A ty co tak nagle?! Niewiarygodne.
- A ty byś przestała tak naskakiwać!
- Phi! - strzeliłam focha.- Zamknij i oddaj potem.
♤
Położyła mi złoty klucz na blacie i wyszła. Dziwna jest. Najpierw drze się na mnie a potem pokazuje miły gest. Skąd ona się wzięła?! Mimo, że jest ładna. Jej długie brązowe włosy do bioder spięte w kucyk. Miała na sobie koszulę na guziki koloru białego i jasne dżinsy. Mnie napewno nie rozpoznała. W sumie udaje mi się wydostać po za mur tylko w nocy.
Zmrok dawno zapadł gdy weszła królowa.
- Um...
- Witaj, drogi. Jak się masz?
- Um... Dobrze, dziękuję. - ale ze mnie kretyn.
- Widzę, że ta dziewczyna zrobiła kawał dobrej roboty jak na pierwszy dzień.
- Mia?- Królowa patrzyła na półki, a ja stałem za nią przyglądając się jej.
Jeszcze młoda, ale już bez tej mocy. Była ostatnia, która posiadała magię.
Ubrana w długie szaty koloru czerwieni i srebra. Włosy spięte w nieładny kok.
- Więc, tak się zwie? - czyżbym zdradził za dużo?
- Wystrczy ci już tej nauki, kładź się spać.
Ukłoniłem się i opuściłem pomieszczenie wraz z nią. Zamknąłem drzwi.
- Czyż ta dziewczyna, nie wydaje się urocza?- spytała. Tak, osoba o silnych dłoniach jak małpa. Albo i gorzej. Zbyt hałaśliwe stworzenie i pomyśleć, że ona ma być tu na zawsze.
Ale.Według rozkazu biblioteka ma być zamknięta tylko o tej godzinie co każe królowa, a pozwoliła mi zostać dłużej, napewno wiedząc, że miałaby kłopoty. Skąd ona wiedziała w jakim momencie przyjść? Może jednak ma gdzieś tą dobrą stronę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro