Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Podaj Mi Swoją Dłoń.

Po pracy w księgozborze, wzięłam długą kąpiel. Akurat taką już do balu.
Ja mam tam być? Rodzice by mi nie uwierzyli. Na tą myśl zacisnęłam zęby. Tęskniłam za nimi. Cholernie. Byliby ze mnie dumni. Praca w pałacu? To tylko w snach.
- Czy jeszcze czegoś panienka potrzebuje?- zapytała jedna z służących o blond włosach.
- Nie, dzięki, chociaż.- zawróciła odruchowo.
- Pomożesz mi z sukienką. - kiwnęła głową z uśmiechem.

Byłem gotowy. Ubrany w białe kozaki, spodnie i mundur ze złotymi guzikami. Przy pasie muszę mieć miecz. Taka tradycja. Kilka elementów błękitnych jak kołnierz albo kieszenie. Goście już przybyli. Schodziłem na dół patrząc na nich z góry. Są doradcy królowej. Hrabowie i hrabiny, zauważyłem, że są też osoby niezbyt wielkiego pochodzenia, ale jedynie co moją to wielki wpływ na państwo i ogromne majątki.
- Jej wysokość, Książę Claris, Zen Withem! - zapowiedział mnie jeden z pilnujących. Wszyscy mi się ukłonili.
Czemu to było takie krępujące?
Przecież już nie jeden bal był.
Wyprostowałem się ruszyłem przed siebie po marmurowych schodach.
Sala ze złota z parkietem jak plansza do gry w szachy. Wysokie okna z czerwonymi zasłonami. Wszyscy goście trzymali lampki szampana.
- Witaj, Zen.
- Generale, jak miło znów cię widzieć.- podaliśmy sobie dłoń.
- Jak się miewają nowi rekruci?
- Niczym ostrze przy pasie. - to był bardzo mądry człowiek. Miał wielki szacunek wśród innych. Ubrany podobnie do mnie.
- Każdy mówi, że poznałeś kogoś, wasza wysokość. - nie dało się tego ukryć.
- Tak, ale...- niezdążyłem dokończyć, ponieważ przerwał mi służący.
- Oto partnerka jej książęcej mości, Mia Al! - zaniemówiłem na jej widok.
Przyznam, że wyglądała olśniewająco. Sukienka szeroka aż do ziemii i z falowanego materiału.
W barwach od fioletu, granatu i zieleni, sprawiając wrażenie zorzy polarnej. Mieniła się jak diament.
Włosy splecione w warkocz, ale co gorsza już całe platynowe. Kiedy to jest już? Później się tym zajmiemy, ale powiem to. Schodziła jak księżniczka. Podszedłem do niej.
- Cześć - rzekłem.
- No hej. - promieniowała uśmiechem.
- Sporo ludzi. - szepnęła.
- No tak jakby. - w wyglądzie się zmieniła, ale nie w słowie.
Wyciągnąłem w jej stronę dłoń.
- Musimy zatańczyć.
- Przy wszystkich? No dobra. - to jej podejście. Położyła swoją na mojej. Była taka miękka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro