Decyzje.
Nie mam pojęcia gdzie mnie ciągnął, ale miałam trochę obawy. Schodami na dół i w ten korytarz. Znów byliśmy w tym skarbcu. Staliśmy przed gablotą z koroną, ozdobiona kryształami górskimi w białej barwie. Przekręcił jakiś zamek z tyłu i podniósł szkło do góry jak książkę.
- Spróbuj. - rzekł. Nie wiem co miał na myśli, ale były dwie opcje.
Albo chce bym przymierzyła ją.
Albo wstawić brakujący element.
Uczyniłam to drugie. Wyjęłam spod gorsetu naszyjnik i odpiełam kryształ. Bałam się. Nie wiadomo co by się stało. Jednak umieściłam go i nic.
Moje włosy dalej były białe. Nie zmieniły barwy. Żadnej energii nie poczułam w rękach.
- Może się myliłem.- rzekł cicho. Złapał mnie za dłoń. Ścisnęłam ją.
Zamknął gablotę i wyszliśmy. Czas tak szybko mijał, że nawet nie wiem kiedy zrobiło się ciemno. Miał coś do załatwienia, więc poszłam do biblioteki by choć przez godzinę popracować.
♤
- Zen, nie spodziewałam się, że z ciebie takie zwierzę! - rzekła siedząc na tronie.
- Wybacz mi jeśli.
- Ależ skąd! - przerwała mi głośnym głosem. - Dla ciebie to chyba dobrze.
Nie musicie więcej udawać. Możecie by naprawdę razem. - poczułem jak się rumienię. Do dziś czuję jej zapach ciała. Jak jęczała z przyjemności, którą jej sprawiłem. Smak ust. O, boże.
- Matko?
Spojrzała na mnie zaciekowiana.
Ubrana w skromny diadem ze złota i w szeroką suknie w kolorze czerwieni.
- Mia jest tą dziewczyną, którą chce poślubić! - echo mojego głosu odbiło się od ścian. Jej oczy zrobiły się szerokie i chyba z wrażenia aż wstała.
Po chwili złagodniała i uśmiechnęła się.
- W porządku, ale ostrzegam. To decyzja na całe życie.
♤
Padłam na swoje łóżko ze zmęczenia.
Westchnąłam głęboko. Miękka pościel przypomniała mi tamtą noc.
Ja i on. Staliśmy się jednością. Jego dłonie. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Byłam jakoś strasznie wykończona, więc zasłoniłam okna i przebrałam się w piżame. Bluzkę na ramionczka i krótkie spodenki. Weszłam do łazienki i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Te włosy to trochę mnie przerażały. Dalej nie wiemy, dlaczego mimo, że zostawiłam kryształ w koronie i nie miałam już co nosić. Naraz ktoś wszedł do pokoju.
- Zen?
- Hej. Ty już idziesz spać? - stanęłam naprzeciw niego.
- Tak. Jakoś nie czuję się już na siłach.
- odpowiedziałam.
Złapał mnie za dłoń i z uśmiechem zaciągnął do łóżka.
- Kładź się. - szepnął. Zdjął mundur i został w białej bluzce jak i spodniach.
Znów poczułam to w brzuchu. Opierał się rękami nade mną gdy pocałował mnie.
- Dlaczego ty to robisz? - zapytałam cicho gdy oderwał się ode mnie.
- Dlaczego ja? - kąciki ust poszły mu do góry.
- Dlaczego ty? Sam nie potrafię tego opisać, ale poprostu zakochałem się w tobie. Chcę cię całą. Dla siebie. I na zawsze. - jego słowa były jak miód na serce. Ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc złożyłam mu pocałunek. Położył się obok mnie trzymając w swoich ramionach.
Kreśliłam palcem kółka na jego piersi.
- Jutro chciałbym gdzieś z tobą pójść - rzekł cicho.
- Tak? A gdzie?
- To niespodzianka. - odpowiedział.
W porządku. Poczułam jak powieki mi opadają. Zgarnął mi z czoła pasmo włosów za ucho.
- Śpij, już. - pocałował w głowę.
- Uhum. - odpowiedziałam i zapadłam w sen.
♤
Nie wiem czy to był dobry pomysł, ale chciałem sprawić jej przyjemność, a może sprawie jej jeszcze więcej bólu?
Nie wiadomo. Zabiorę ją tam jutro wieczorem. Czułem jak oddycha.
Była taka bezbronna. Po chwili ja też zasnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro