10. Za niego
Pov: Wika
Byłyśmy już pod szpitalem. Chciałam jak najszybciej zobaczyć Bartka i jego stan.
H: Patrz, tam są!
Wskazała palcem, a ja szybko tam pobiegłam. Przed salą siedział Świeży.
W: Gdzie on jest?
Ś: W sali operacyjnej. Muszą mu zszyć brew, bo ma głęboką ranę.
W: Kurwa, zabiję Patryka.
Ś: Zaraz skończą, więc nigdzie na razie nie idź. Potem to załatwisz, pojadę z tobą.
W: Dziękuję, jesteś najlepszym ratownikiem jakiego mam.
Ś: A ty wspomagaczem.
(XD)
Nagle przyszedł lekarz. Byłam tak zdenerwowana, że Świeży przejął porozmawianie z nim.
L: Państwo do Bartosza Kubickiego?
Ś: Tak. Co z nim?
L: Zszyliśmy mu brew, za dwa tygodnie powinno być z nią lepiej. Za pięć minut można go odwiedzić, a w szpitalu musi zostać minimum 2 dni.
Ś: Dziękujemy bardzo.
W: Boję się o niego...
Świeży objął mnie ramieniem, a ja się w niego wtuliłam. Przyszła Haniula.
H: Lekarz powiedział że można odwiedzić już Bartusia. Wika, chcesz pierwsza?
Pokiwałam głową na tak, a Świeży opuścił ramię. Weszłam do sali i zobaczyłam zmasakrowanego Bartka. Usiadłam na taborecie przy jego łóżku szpitalnym.
W: Jezus... Bartek, przepraszam za niego, przepraszam...
B: To nie twoja wina, słońce. Wszystko jest pod kontrolą. Po jutrze możliwe, że mnie wypiszą, jak wszystko będzie dobrze.
W: Czemu do mnie nie zadzwoniłeś? Byłabym szybciej niż Haniula i Bartek.
B: Nie chciałem cię martwić.
W: Zaraz pojadę do Patryka i mu powiem, co o tym myślę.
B: Wika...
W: Bartek, nie! Ty mi pomagasz cały czas, a ja nie robię dla ciebie nic. I to dosłownie.
B: Zrobiłaś coś dla mnie. Wiesz?
W: Niby co?
B: Mieszkasz ze mną, przez co nie jestem samotny.
W: Tylko zagracam ci chatę.
B: Nawet tak nie mów.
W: Nie denerwuj się, bo jesteś teraz w złym stanie. Pogadamy w domu. A teraz przyjdzie do ciebie Haniula, a ja z Bartkiem pojadę do Patryka. Odwiedzę cię wieczorem jeszcze.
B: Przepraszam, że zniszczyłem wam imprezę.
W: Nawet nie waż się przepraszać. Ty tylko i wyłącznie wina Patryka. Dam sobie radę.
B: Dziękuję.
Uśmiechnęłam się i wyszłam dałam znać Hani, że może wejść, a ja z Bartkiem poszłam do samochodu.
W: Naprawdę nie musisz jechać ze mną.
Ś: Muszę. Ty mi zawsze pomagałaś, jak miałem spięcia z Hanią. Jesteś dla mnie jak siostra, więc i ja ci pomogę.
W: Dziękuję.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy pod dom Patryka. Zapukałam do drzwi, przed którymi byłam sama, bo kazałam Bartkowi zostać w samochodzie. Powiedział, że będzie mnie bacznie obserwował.
Otworzył mi Posti.
A: Cześć Wika, co cię tu sprowadza?
W: Przyszłam do Patryka.
A: A co się stało?
W: Jest w domu?
A: No tak.
Bez zapytanie weszłam do jego domu, w końcu kiedyś w nim mieszkałam i poszłam na górę do montażowni.
Oczywiście znalazłam tam Patryka.
W: Patryk.
P: Ooo, cześć Wiczka! Czym zawdzięczam twoją wizytę?
Odłożył słuchawki na biurko i chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam. Zdziwił się trochę, ale chyba rozumie, że po pierwsze nie jesteśmy już w związku, a po drugie pobił Bartuśkę.
W: Czemu pobiłeś Bartka?!
---
Obiecałam wam dzisiaj rozdział, więc macie.
Następny rozdział jak wiecie będzie dopiero za tydzień w weekend.
Dziękuję że czytacie, jesteście niesamowici!!!
Kocham❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro