Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. Za niego

Pov: Wika

Byłyśmy już pod szpitalem. Chciałam jak najszybciej zobaczyć Bartka i jego stan.

H: Patrz, tam są!

Wskazała palcem, a ja szybko tam pobiegłam. Przed salą siedział Świeży.

W: Gdzie on jest?
Ś: W sali operacyjnej. Muszą mu zszyć brew, bo ma głęboką ranę.
W: Kurwa, zabiję Patryka.
Ś: Zaraz skończą, więc nigdzie na razie nie idź. Potem to załatwisz, pojadę z tobą.
W: Dziękuję, jesteś najlepszym ratownikiem jakiego mam.
Ś: A ty wspomagaczem.
(XD)

Nagle przyszedł lekarz. Byłam tak zdenerwowana, że Świeży przejął porozmawianie z nim.

L: Państwo do Bartosza Kubickiego?
Ś: Tak. Co z nim?
L: Zszyliśmy mu brew, za dwa tygodnie powinno być z nią lepiej. Za pięć minut można go odwiedzić, a w szpitalu musi zostać minimum 2 dni.
Ś: Dziękujemy bardzo.
W: Boję się o niego...

Świeży objął mnie ramieniem, a ja się w niego wtuliłam. Przyszła Haniula.

H: Lekarz powiedział że można odwiedzić już Bartusia. Wika, chcesz pierwsza?

Pokiwałam głową na tak, a Świeży opuścił ramię. Weszłam do sali i zobaczyłam zmasakrowanego Bartka. Usiadłam na taborecie przy jego łóżku szpitalnym.

W: Jezus... Bartek, przepraszam za niego, przepraszam...
B: To nie twoja wina, słońce. Wszystko jest pod kontrolą. Po jutrze możliwe, że mnie wypiszą, jak wszystko będzie dobrze.
W: Czemu do mnie nie zadzwoniłeś? Byłabym szybciej niż Haniula i Bartek.
B: Nie chciałem cię martwić.
W: Zaraz pojadę do Patryka i mu powiem, co o tym myślę.
B: Wika...
W: Bartek, nie! Ty mi pomagasz cały czas, a ja nie robię dla ciebie nic. I to dosłownie.
B: Zrobiłaś coś dla mnie. Wiesz?
W: Niby co?
B: Mieszkasz ze mną, przez co nie jestem samotny.
W: Tylko zagracam ci chatę.
B: Nawet tak nie mów.
W: Nie denerwuj się, bo jesteś teraz w złym stanie. Pogadamy w domu. A teraz przyjdzie do ciebie Haniula, a ja z Bartkiem pojadę do Patryka. Odwiedzę cię wieczorem jeszcze.
B: Przepraszam, że zniszczyłem wam imprezę.
W: Nawet nie waż się przepraszać. Ty tylko i wyłącznie wina Patryka. Dam sobie radę.
B: Dziękuję.

Uśmiechnęłam się i wyszłam dałam znać Hani, że może wejść, a ja z Bartkiem poszłam do samochodu.

W: Naprawdę nie musisz jechać ze mną.
Ś: Muszę. Ty mi zawsze pomagałaś, jak miałem spięcia z Hanią. Jesteś dla mnie jak siostra, więc i ja ci pomogę.
W: Dziękuję.

Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy pod dom Patryka. Zapukałam do drzwi, przed którymi byłam sama, bo kazałam Bartkowi zostać w samochodzie. Powiedział, że będzie mnie bacznie obserwował.
Otworzył mi Posti.

A: Cześć Wika, co cię tu sprowadza?
W: Przyszłam do Patryka.
A: A co się stało?
W: Jest w domu?
A: No tak.

Bez zapytanie weszłam do jego domu, w końcu kiedyś w nim mieszkałam i poszłam na górę do montażowni.
Oczywiście znalazłam tam Patryka.

W: Patryk.
P: Ooo, cześć Wiczka! Czym zawdzięczam twoją wizytę?

Odłożył słuchawki na biurko i chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam. Zdziwił się trochę, ale chyba rozumie, że po pierwsze nie jesteśmy już w związku, a po drugie pobił Bartuśkę.

W: Czemu pobiłeś Bartka?!

---
Obiecałam wam dzisiaj rozdział, więc macie.
Następny rozdział jak wiecie będzie dopiero za tydzień w weekend.
Dziękuję że czytacie, jesteście niesamowici!!!
Kocham❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro