Tego nikt się nie spodziewał
-Następna drużyna!
Z chwili na chwilę na chwilę coraz większy stres. Se-mi pomogła mi wstać, już i tak za bardzo się trzęsę.
Ustawiliśmy się na kole, a strażnicy spięli nam nogi. Dobrze, że jestem obok Se-mi. W jej towarzystwie chociaż trochę mniej się boję.
Wystartowaliśmy. Pierwsza gra, Ddakji. Gyeong-su podobno jest w to dobry.
Rzucił, ale Ddakji się nie odwróciło. Poczułem strach, paniczny strach przed śmiercią. Gyeong-su podniósł Ddakji z ziemi i jeszcze raz nim rzucił. Tym razem się odwróciło.
Bardzo się ucieszyłem. Zaczęliśmy iść do przodu, żeby zrobić wszystko jak najszybciej. Następna stacja to latający kamień.
Se-mi na szczęście ma cela. Za pierwszym razem trafiła.
Teraz moja kolej. Gonggi zawsze były dla mnie bardzo łatwe, ale teraz? Teraz każdy najmniejszy błąd może doprowadzić mnie, Se-mi, Gyeong-su, Thanosa i Nam Gyu do śmierć. Chociaż tych dwóch ostatnich mi nie szkoda.
Dotarliśmy w końcu do stanowiska z Gonngi. Wszyscy kucnęliśmy, a ja wziąłem wszystkie Gonggi do ręki.
-Min-su, jak przez ciebie przegramy, to cię zabije.
Zacząłem się trząść jeszcze mocniej niż na początku. Nie, proszę, nie, nie możemy orzegrać przeze mnie.
-Choi, jak ja cię kurwa zajebie, nie strasz go!-Nakrzyczała na Su-bonga Se-mi. To, że nie jest na mnie zła tylko się martwi, jakoś dodało mi otuchy.
Szybko zacząłem grę i szybko ją skończyłem. Jak dobrze, że kiedyś tyle w to grałem.
-Dobra, Se-mi zluzuj gacie, przecież wszystko jest w porządku.-No, teraz już jest. Ale gdyby nie Se-mi to za bardzo bym się zdenerwował.
Teraz przyszła kolej na Nam Gyu. Nie patrzę na czas, zestresował bym się jeszcze bardziej niż teraz.
Nam Guy długo zakręca bąka, ale robi to powoli i dokładnie. Dziwne to jest, patrząc na to, że prawdopodobnie jest na narkotykach.
Chłopak rzucił bączkiem, a on ładnie zaczął się kręcić. Wszyscy krzyknęliśmy ze szczęścia, ale nie na długo bo przecież nie mamy czasu na stanie i cieszenie się.
Z tego co usłyszałem od Se-mi, powinniśmy na spokojnie przejść tą grę, bo w porównaniu do innych drużyn mamy naprawdę dobry czas. Jeśli oczywiście Thanos nie zawali.
Wziął jegi i je kopnął, a ono poleciało około pół metra dalej. Sparaliżował mnie strach. Tak, zostało nam jeszcze dużo czasu, ale co z tego jeśli Thanos nigdy w to nie grał?
Na szczęście chyba wkurzył się trochę na samego siebie, schylił się, podniósł jegi, a potem zaczął kopać je już idealnie.
Odetchnąłem z ulgą. Dobrze, że jednak umie w to grać. Inaczej cała nasza piątka by umarła.
Strażnicy wypuścili nas z powrotem do wspólnego pokoju, a Thanos gdzieś sobie poszedł. To w sumie dobrze, wstyd mi to przyznać, ale...boje się Thanosa i jego przyjaciela. Jeśli zrobiłbym coś, co by im się nie spodobało, prawdopodobnie byliby w stanie mnie nawet zabić.
Usiedliśmy wszyscy, ale nikt się nie odzywał. Rozgrywki nadal trwały, w tej chwili ktoś mógł być rozstrzeliwany. Usiadłem i ukryłem głowę w kolanach. Przy tym głosowaniu musimy stąd wyjść.
Po kilkunastu minutach wrócił Thanos, widocznie zły.
-I co stary? Co mówiła?-Spytał Thanosa Nam Gyu.
-E tam, kazała się odpierdolić, bo nie wziąłem jej do naszej drużyny. I tak za chwilę znajdę lepszą.
Co? Jak można tak mówić? Ja, nawet jakby Se-mi była dla mnie nie miła, nigdy bym tak o niej nie powiedział.
-Thanos, możemy pogadać?-Usłyszałem Se-mi. Po co ona chce z nim gadać?
-Spoko.
Se-mi i Thanos gdzieś sobie poszli. Nie nie nie. Co jeśli, Thanos mówiąc "I tak za chwilę znajdę sobie lepszą" miał na myśli Se-mi? Pewnie jakby Se-mi miała wybierać, ja czy Thanos, na pewno wybrałaby Su-bonga. Czemu wszystko musi się tak psuć?
Widziałem jak Se-mi i Choi stoją w miejscu i gadają, ale dziewczyna wygląda na wkurzoną. Co się tam dzieje? Czy oni się o coś kłócą?
Po chwili Se-mi zostawiła Thanosa samego i wróciła do nas. Ten też chciał już iść, ale zmienił kierunek w stronę jakiejś dziewczyny. To on niej prawdopodobnie mówili Thanos i Nam Gyu. Może Se-mi po prostu dawała mu rady się za zachować żeby jej nie przestraszyć?
-O czym gadaliście? Umuwiliście się na randkę po wyjściu?-Spytał Nam Gyu.
-Nie, po pierwsze nigdy nie umówiłabym się z takim zjebem, a po drugie chuj cię to obchodzi o czym gadaliśmy.
-Suka.
W końcu Su-bonga wrócił, z czego nie za bardzo się cieszę. Za to Nam Gyu jest chyba bardzo ciekawy co robił jego przyjaciel.
-Bracie, co takiego robiłeś, że tak długo cię nie było?-Spytał Thanosa chłopak.
-Chuj cię to grzeje.-Odpowiedział.- Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz
Potem przez chwilę nikt się nie odezwał, aż Nam Guy mnie nie zaczepił.
-Ty, Min-su-Odezwał się.-Jak myślisz, ile zostało ludzi?
-N-no nie wiem... Może coś około 200?-Odpowiedziałem.
-To idź i dokładnie policz.
Przestraszyłem się, więc chciałem już wstać i zrobić to co powiedział, ale Se-mi mnie powstrzymała.
-Po co, przecież i tak zaraz zamaskowani pokażą liczbę żywych. Nie idź Min-su.
Już nie wiem co mam zrobić. Boje się Nam Guy, ale z drugiej strony Se-mi ma rację, wiem, że za chwilę pokażą liczbę żywych i nie chce wyjść na debila.
-Niech idzie.
-Nie.
-Tak.
-Ni...
-STOP!-Wydarł się Thanos.-Min-su, z którego rocznika jesteś?
-Z dziewięćdziesiątego siódmego...-Wyjąkałem.
-Nam Gyu jest z tego samego. Oboje macie po 27 lat, gadajcie jak równy z równym. Gyeong-su, a ty?
-Również dziewięćdziesiąty siódmy.
-Se-mi?
-Dziewięćdziesiąty szósty.
-Czyli jesteś najstarsza, od teraz mówcie na nią Noona.
Thanos znów gdzieś sobie poszedł, Nam Gyu i Gyeong-su tak samo. Zostaliśmy z Se-mi sami.
-Czemu my w ogóle do nich dołączyliśmy?-Spytałem.-Z nimi są same problemy. A właśnie, co wtedy mówiłaś Thanosowi?
-Wiesz... Niektórzy są głupi. Czasami trzeba dokonać trudnego wyboru.
Nie zrozumiałem tego. Jaki trudny wybór?
Nagle do sali weszli ludzie w maskach, żebyśmy mogli zagłosować. Bardzo chciałbym zagłosować na krzyżyk, ale wtedy pewnie sobie długo nie pożyję. I jeszcze do tego Se-mi mnie znienawidzi.
Razem z Se-mi wstaliśmy i poszliśmy w miejsce gdzie ustawili się wszyscy gracze.
-Min-su, pamiętaj nie zdradź nas.-Powiedział do mnie Thanos.- Jeszcze jedna gra i stąd wyjdziemy, dobrze?
Tylko przytaknąłem szybko głową. Dobrze wiem, że będzie tak mówić po każdej grze aż do końca a potem mnie zabije, żeby samemu wygrać.
-Tym razem zaczynamy od początku, gracz 001.
Dla mnie to i tak nie ma różnicy. To nic nie zmienia oprócz tego, że teraz głosuje z naszej szóstki drugi.
-Hej, jak myślicie, ile jeszcze będzie gier?-Zapytał się nas Su-bong. On jest jakiś głupi, czy co?
-Ja pierdole Thanos, jaki ty jesteś głupi.-Odezwała się Se-mi.-Przecież na początku mówili, że będziemy tutaj 6 dni i zagramy w 6 gier.
-Co kurwa? Czemu ja o niczym nie wiem?
-Braciszku, byłeś wtedy na dragach.
Czyli rzeczywiście biorą narkotyki.
-What a fuck? Kiedy ja je niby wziąłem?
-Kiedy powiedziałem ci na początku, iż możliwe jest to, że będziemy tutaj więcej niż jeden dzień.
-Ja nic takiego nie pamiętam.
-Ty nigdy nic nie pamiętasz po dragach kurwo.
Nienormalne jest dla mnie to, że niby się kolegują ale są dla siebie aż tacy nie mili. Nie mógłbym być w takiej przyjaźni.
-Gracz 124!
Nam Guy ani trochę się nie wahając wcisnął kółko. Pewnie oczekuje ode mnie, że zrobię to samo. I się nie myli, bo boje się mu sprzeciwić.
-Gracz 125!
Podszedłem do panelu i wtedy ogarnął mnie strach. Co jeśli w następnej grze umrę? Muszę wcisnąć krzyżyk. Ale jeśli to zrobię, a kółka wygrają to nie mam tu życia. Ale nawet jakby gry zostały przerwane, czy byłbym szczęśliwy? Nie. Se-mi tak samo, a przecież zależy mi na jej szczęściu.
Wcisnąłem kółko.
Dziewczyna Thanosa, Thanos, Gyeong-su i Se-mi tak samo. Kiedy zagłosowała, stanęła uśmiechnięta koło mnie.
Kółka wygrały kilkunastoma głosami ludzie za bardzo wkręcili w to "jeszcze jedną grę"
10 minut później przynieśli nam jedzenie. Stanąłem za Se-mi w kolejce, a gdy odebrałem jedzenie podbiegłem do niej.
-Noona, nie boisz się?
-Boje się. I to bardzo, ale Min-su, kiedy stąd wyjdziemy czeka nas coś gorszego. A mnie szczególnie.
-Ale wiesz, że jeśli ty umrzesz to ja też nie mam po co żyć?
Dziewczyna westchnęła.
-Min-su, ja też tak mam. Ale nie możemy teraz wyjść. Po następnej grze razem uzbieramy dość pieniędzy, żeby spłacić większość długu, ale na razie nie ma się co pokazywać.
Po zjedzeniu wszystkiego co nam dali, bo i tak nie jest tego dużo, położyłem się na łóżku obok Se-mi.
-Za pół godziny gasimy światła, proszę przygotować się do spania.
-Se-mi, mogę dzi...
-Tak.-Dziewczyna już dobrze wiedziała o co mi chodzi. Powiedziała, że jeszcze idzie to toalety a ja już położyłem się w jej łóżku.
Kiedy wróciła, została minuta do zgaszenia świateł. Położyła się obok mnie i zaczęła mówić.
-Min-su, sam wcześniej mówiłeś, że jutro możemy nawet umrzeć.
-No tak.
-A masz jakąś taką rzecz, którą chciałbyś zrobić przed śmiercią?
Zastanowiłem się chwilę. Na pewno pocałowanie jej.
-Mam.
-A widzisz, ja też mam. I teraz to zrobię.
-Teraz? Tutaj? Co takiego można zrobić tutaj?
Se-mi przekręciła się tak, że leżała na mnie. Zaczęło się odliczanie. Se-mi także zaczęła odliczać.
-10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1.
Idealnie w momencie gdy światła zgasły mnie pocałowała.
Na początku trochę się przestraszyłem i zdziwiłem, ale po chwili oddałem pocałunek.
Se-mi wtopiła palce w moje włosy, a ja przyciągnąłem ją do siebie jeszcze bardziej. Jakby to w ogóle było możliwe.
Wszystko to co mówiła, że się o mnie martwi, że mnie kocha, wszystko zaczęło się łączyć w jedną całość.
Ona była i jest we mnie zakochana. A ja tego nie widziałem.
———————————————————
1613 słów
Okej, takiego rozdzialu nie spodziewalam się nawet ja.
To jest najdłuższy rozdział w tej książce, i pisałam go jakieś 3-4 godziny WIEC DAWAC GWIAZDKI LYSE PAZDANY
czemó? Bo nie ma dzemó. Za cienszkom pracę mi sje naleszy🥰
A tak na serio wasze gwiazdki mega mnie motywują dla pisania rozdzialow☺️
Przepraszam za błędy (jeśli oczywiście jakieś są) ale ja sama tego nie czytam lol
Boje się o sekcje komentarzy, bo pod rozdziałem który ma 700 słów jest około 200 kom więc tutaj to będzie istna dzika bomba, szczególnie pod momentem w którym się kissneli
Oczywiście wszystkie komentarze chętnie czytam więc piszcie ich jak najwięcej. (Ale serio ludzie, wy nie macie nic innego do roboty tylko siedzicie na wattpadzie? Wyjdzie na dwór i dotknięcie w końcu trawy)
Do następnego rozdzialu!!!👋👋👋☺️☺️☺️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro