Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dwie drużyny

Wygląda na martwą. Nikogo niema koło mnie, mogę na psokojnie podejść i sprawdzić czy jeszcze żyję.

Całą butelkę schowałem do kieszeni bluzy, a tą trochę różnią wziąłem do ręki i podszedłem do dziewczyny. Ta odwróciła głowę i gdy mnie zobaczyła zaczęła się odczołgiwać. Czyli jeszcze żyję.

Spojrzałem na jej nogę. Z kilku miejsc mała się krew, rany były prawdopodobnie po widelcu który aktualnie jest wbity w jej brzuch.

Jednak rany na nodze i brzuchu to nie wszystko. Mi-na cała jest poturbowana.

-Min-su, oboje wiemy, że mnie nie zabijesz. Za bardzo się boisz.

-Masz rację, boję się.

-Se-mi nie będzie zadowolona jeśli to zrobisz.

-Chcesz się przekonać?

Zamachnąłem się i zabiłem butelkę prosto w głowę dziewczyny. Opadła nią na podłogę i przestała się ruszać.

Nie żyję.

Mi-na nie żyję.

Co ja właśnie narobiłem? Jak mogłem zabić człowieka?

I czemu wydaje się to takie normalne?

Odsunąłem się od martwego ciała Mi-ny, a ręce same zaczęły mi się trząść.

Szybko wziąłem się na najbliższe łóżko. Nikt mnie tu nie zaatakuje bo wszyscy są na dole i mogę się uspokoić.

"I tak by się wykrwawiła, Ty tylko skróciłeś jej cierpienie"-Powtarzałem sobie w myślach, ale i tak nie mogłem myśleć w taki sposób.

Nagle poczułem mocne uderzenie w łóżko, a potem jak zaczyna się przechylać. Jeśli szybko czegoś nie wymyślę, spadną na dół z kilku metrów.

Już wiem.

Gdy budowla była blisko przewalenia się na ziemie szybko przeskoczyłem na tą znajdującą się obok.

Zorientowałem się, że jestem na tym samym poziomie łóżek na którym znajduje się to Se-mi. Lepiej do niej pójdę.

Przechodziłem z jednego łóżka do drugiego, aż zatrzymałem się na łóżku koło łóżka Se-mi.

-Se-mi!

Nikt mi nie odpowiedział. Gdy moje oczy wystarcająco przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyłem, że dziewczyny nie ma w łóżku.

Spanikowałem i zacząłem rozglądać się na wszystkie strony, aż zauważyłem ją na dole. Kilka metrów od niej stał Nam Gyu.

Z widelcem w dłoni.

Dziewczyna wycofała się pod samą ścianę, a Nam Gyu ciągle się do niej przybliżał.

Przypomniałem sobie o tym, że w mojej kieszeni nadal jest butelka. Szybko ją wziąłem i rzuciłem pomiędzy Se-mi i chłopaka na co ten odskoczyl trochę do tyłu.

Spojrzał w górę, ale mnie chyba nie zauważył bo zdążyłem schować głowę. W czasie jego nieuwagi Se-mi wzięła kawałek szkła i go nim zaatakowała. Jednak Nam Gyu jest silniejszy. O wiele silniejszy.

Wytrącił dziewczynie szkło z ręki i się na nią rzucił. Słyszałem jej krzyki z dołu.

Położyłem się na łóżku, zakryłem uszy i zacząłem płakać.

Proszę, niech to się już skończy.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
429 słów

PROSZE NIE ZABIJAJCIE MNIE ZA ŚMIERĆ MINY...

wiem, że długo mnie nie było, ale moją wena tak jakby wyjechała na Bahamy. Rozdział krótki, ale lepszy rydz niż nic

Next powinien pojawić się w przeciągu kilku dni, bo wena chyba wraca z wakacji. Komentarze na mojej tablicy w których mnie wyzywacie też bardzo pomogły, jestem wam dozgonnie wdzięczna.

No to bajjjjjjj💖🌸🍓

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro