Rozdział 6
Tr- Tom wszystko okey?
T- Tak - mówiłem bez uczuć
Tr- Widzę, że jest coś nie tak. Mów
T- Nie - wstałem i wyszedłem z pokoju. Gdy już miałem wychodzić dwójka męczyzn złapali mnie i unieruchomili- C-co do?!?!
Tr- Spokojnie Tom. Nic ci nie zrobią ale powiedz co się dzieje
T- N-nie mogę...
Tr- Możesz
Karmelek wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Ja ledwo co powstrzymywałem łzy. Było mi tak dobrze... ale skoro on mnie nie kocha nie mam co się łudzić, że robi to z miłości. Po prostu jest mu żal takiego śmiecia jak ja...
Tr- Mów co się dzieje...
T- N-nie moge
Tord... pocałował mnie?! Tak po prostu...
Ja lekko to odwzajemniłem.
Tr- Czy o to chodziło?
T- T-tak
Tr- Oh Tommy Tommy
T- H-hehe
Tr- Już spokojnie - wtulił mnie w siebie. Czułem się jakbym wygrał milion na loterii... jakbym wygrał życie w rosyjskiej ruletce. - Kocham cię jeżyku
T- Hih ja ciebie też rogaczu - cmoknąłem go w policzek na co on się lekko zaczerwienił. Powoli wszystko się układa...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
175 słów~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro