Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rodział 2 Dobrze... do czasu

Nadeszła czarna godzina zwana W-F- em. Nadal dziwnie mi z tym, że Tord chce mi pomagać. To mega....  dziwne.
Nadal mu nie ufam. Już raz to zrobiłem i jak skończyłem? Jako pan chodząca patologia. Ale mniejsza zszedłem na dół do gdzie znajdowała się sala gimnastyczna. Tord w tym czasie chyba zapoznawał się z innymi. Nie interesuje mnie to co robi ale... jakoś tak nawet dobrze mi w jego towarzystwie. Byle by nikt mu nie powiedział o ,,Panu chodzącej patologii" bo nasze koleżeństwo pewnie się zakończy. No nic wszedłem jak zawsze do szatni po to by tym razem odłożyć tylko plecak ale oczywiście gnojki musieli się do mnie przyczepić. Najpierw mnie zwyzywali a potem....   zaczeli mnie bić. Ja leżałem skulony broniąc swojego ciała jak najbardziej umiałem. Bolało jak nie wiem z powodu ran od taty. Na plecach najbardziej ponieważ brzuch udało mi się zakryć tak samo jak i ręce. Kopali mnie aż do końca przerwy. Gdy dzwonek zabrzmiał opuścili oni szatnie rzucając przy tym szybkie przezwiska. Nie miałem siły by wstać. Poczułem jak ciepła ciecz spływa po moich plecach. W tamtej chwili chciałem po prostu umrzeć. Zginąć. Przepadnąć. Nie interesowało mnie już nic. Po prostu nie chciałem żyć. I tak nikt by nie tęsknił za takim śmieciem jak ja. Niby jest to zły czyn ale skończyły by się moje katuszę i zmagania. W tamtym momencie film mi się urwał. Zemdlałem....
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

Obudziłem się chyba u pielęgniarki. Nadal mocno bolały mnie plecy. Otworzyłem oczy przez co zobaczyłem nad sobą mordkę Edda czule się do mnie uśmiechającego.

E- Widzę, że już wstałeś. Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiliśmy

Ja tylko wzdechnąłem i przypomniałem sobie o czymś przez co się mocno zestresowałem.

T- G-gdzie Tord?

E- Obecnie wyszedł po wode by ci dac gdy się obudzisz. To on cię znalazł

T- E-Edd nie Tord nie może się nic dowiedzieć - powiedziałem bardzo poważnie

E- No dobra wyluzuj

T- Eh...

Starałem się wstać co po kilku próbach mi się udało.

E- Ej może zanocujesz u mnie dziś? Widzę, że źle z tobą i nie chce byś znów cierpiał

T- Zapytam mamy... - mówiłem obojętnie bałem się tego wszystkiego. Nazwijcie mnie tchórzem ale tak jest JA SIĘ BOJE.- zostaw mnie na chwilkę samego

E- Okey - wyszedł a ja zadzwoniłem do mojej rodzicielki

T- Halo

MT- Halo słońce co chciałeś?

T- M-mogę zanocować u Edda p-proszę?

MT- Dobrze słońce i a tata gdzieś pojechał i napisał mi że nie będzie go do końca tygodnia

T- T-to wspaniale - Czułem się genialnie i tak... bezpiecznie

MT- Miłej zabawy skarbie przyjdź do domku to dam ci rzeczy

T- Dobra dzięki mamo pa pa

MT- Pa skarbie

Rozłączyłem się. Byłem tak zadowolony. Nareszcie. Gdyby tata był w domu nawet z pozwoleniem mamy nie nocował bym i Edda. Musiałbym tak być i pilnować by mamie nie stało się nic bardzo złego. W tym czasie do mojego tak jakby pokoju wszedł T-Tord?

Tr- Boże jak dobrze, że z tobą okey - mówił z wielką ulgą

T- H-heh

Tr- Będziesz nocować u Edda?

T- T-tak

Tr- To wspaniale bo akurat mnie też zaprosił - uśmiechnął się do mnie co ja niepewnie odwzajemniłem.
W tamtym momencie zrobiło mi się trochę słabo i zacząłem tracić równowage. W ostatnim momencie złapał mnie Tord zbawiając mnie od złapania przez mojego znienawidzonego przyjaciela podłogi.

Tr- Uważaj na siebie proszę

T- O-okey

Czy on się o mnie martwi? T-to raczej nie możliwe. Pff... napewno nie. Ale nic stanąłem o własnych siłach i usiadłem na łóżku.

Tr- Do końca tego dnia nie masz lekcji więc zaraz odprowadzę cię do domu okey?

Odprowadzę do domu?! O nie nie nie nie. Dobra spokojnie Tom w domu nie ma taty.

T- O-okey ale m-mogę też sam

Tr- Nie pozwolę na to a co jak zemdlejesz w drodzę?- ucichłem- no właśnie

//Timeskip//

Ubraliśmy buty i wyszliśmy z budynku szkoły. Było mi trochę... niezręcznie? Ale wsumie to nie ważne. Oleje to jak wszystko inne na tym świecie. Heh taki już jestem. Ale nic szliśmy tak w ciszy prawie pół drogi aż Rogacz wkońcu przerwał tą krempację.

Tr- Heh... może będziesz chciał kiedyś do mnie wpaść?

T- Z-z miłą chęcią

Tr- Tom - spoważniał przez co ja się wzdrygłem- czy zadajesz się ze mną dla chajsu?

T- Skąd taki pomysł wogóle? Czy ja cię wykorzystałem jakkolwiek finansowo? Ja lubię ludzi za to kim są a nie jak im w portfelu patrzy

Tr- To bardzo dobrze o tobie świadczy i szczerze? Ufam ci

T- Heh- uśmiechnąłem się do niego co on szybko odwzajemnił. Szliśmy dalej aż doszliśmy do mojego domu.

T- To tu

Tr- Mogę wpaść do ciebie?

T- Bardzo mi przykro ale nie tym razem dobrze?

Tr- Spoks rozumiem to nic widzimy się o 18 u Edka

T- Narka

Tr- Narka - uśmiechnął się do mnie i odszedł

Mam trzeciego przyjaciela. Łoł. Chyba, że serio chce mnie wykorzystać. Nie wiem co o tym myśleć. Eh... trudno. Wszedłem do domu gdzie zastałem moją mame rozpromienioną co jest nie częstym widokiem.

T- Czesć mamo

MT- Cześć skarbie

T- Co ty taka zadowolona?

MT- Idę dziś na zakupy i spotkanie z koleżankami

T- To świetnie - uśmiechneliśmy się nawzajem

MT- Ale teraz rozmowa. Znowu cię pobili tak?

T- Niestety tak - nasze uśmiechy zniknęły z naszych twarzy.

MT- Biedne dziecko. Chcesz zmienić szkołę?

T- Nie! Mam już prawie trzech przyjaciół nie chce tego tracić

MT- No dobrze ale uważaj

Pożegnałem się z mamą szybkim pa i wszedłem na góre by naszykować sobie jeszcze jakieś rzeczy oprócz tych, które spakowała mi mama nq nocowanko u Edka. Zapowiada się bardzo fajnie...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
926 słów
Moi drodzy dzięki za wszystkie głosy. Jesteście wspaniali!!

Chamska reklama
Mega książki o countryhumans znajdziecie u __pepe__
Polecam całym serduszkiem
Do następnego rodziału!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro