Rodział 1 Nowy uczeń i nowe problemy
Per. Tom
Obudziłem się rano jak zawsze przygnębiony. Nie chciałem wogóle z nikim gadać ani wstawać z łóżka. Poszedłem po cichu do łazienki i zacząłem swoją poranną rutyne. Jak zawsze zajęło mi to 45 minut. Eh teraz tylko zejść na dół. Pewnie to dla was wszystkich dziwne ale ja nie mogę sobie normalnie zejść na parter swojego domu ponieważ boje się. Nie czuję się bezpiecznie w swoim własnym domu. Moja mama jest bardzo dobra ale jest biedna i nie ma nic do gadania.... a tata... o nim lepiej nie mówić co wieczór nie ma go w domu bo idzie zabawiać się z innymi pannami wtedy i tylko wtedy czuję się dobrze. Nareszcie mogę odetchnąć ale to i tak nie trwa długo. Przychodzi później jak zawsze pijany i wyrzywa się na mnie i na mamie. Biję mnie i tp naszczęście nie może zrobić nic innego bo wtedy mama grozi mu policją przez co ona obrywa. Tak to wygląda. To moje życie. Tne się prawie codziennie przez to wszystko. Mój tata nie raz mówił bym się zabił ale mama mi w tym przeszkadzała. Za ostatnie pieniądze chciała zabrać mnie do psychologa na wizytę ale dzień przed spotkaniem tata przechlał całą kase. Niestety nie mam żadnej pomocy oprócz mamy. Nie raz chcieliśmy się wynieść ale kończyło się tym samym czyli wieloma skaleczeniami i siniakami. Mówiąc o szkole też nie mogę mowić nic dobrego. Niestety przez Edwardo w szkole wydała się prawda o mojej patologicznej rodzinie przez co zaczeli mnie przezywać od patoli i tym podobnych. Nie raz mnie bili i prześladowali ale na szczęście są jeszcze na tym świecie ludzie dobroduszni ludzie tacy jak Edd i Matt są to jedyne osoby, które się ze mną zadają. Oni jedyni się mnie nie wstydzą i mnie szanują. Nie raz chcieli też mi pomóc ale niestety za każdym razem się to nie udawało. Chcieli nawet zadzwonić na policje ale i tak to by nic nie dało przez co im tego zabroniłem. Wracając ubrałem jak zawsze moją granatową bluzę, czarne spodnie i buty w szachownice. Założyłem słuchawki od zmarłej babci i ruszyłem przed siebie. Na szczęście tata jeszcze spał a w kuchni zastałem tylko mame.
MT(- mama toma) -Cześć słońce - była dość wesoła
T- Cześc mamo
MT- Masz drugie śniadanie do szkoły- podała mi torebkę z jedzeniem
T- Dziękuje no nic lecę do szkoły bo się spóżnie
MT- Trzymaj się skarbie
T- Ty też się trzymaj
Wyszedłem z domu i zacząłem iśc w strone szkoły. Relacje z moją mama mam wspaniałe aczkolwiek prawie o niczym nie wie. Nie wie o moich ranach na rękach i plecach oraz o moim siniaku na brzuchu. Szedłem tak 20 minut qż dotarłem do wielkiego budynku szkoły. Nie byłem z tego zadowolony. Powolnym krokiem wszedłem do budynku. Na dzieńdobry zostałem kopnięty oraz obrażany ale to nic. Poszedłem pod klase, włączyłem słuchawki i zupełnie odleciałem.
E- Tom!!
T- E? Co co gdzie?
Nie zauważyłem Edda, który stał nademną jak zawsze wesoły.
E- Znów muzyka cię zajeła hehe
M- Oh Tim
T- Tom - poprawiłem go
Niestety przerwa skończyła się przez co byłem zmuszony wejść do klasy bólu i nieszczęścia. Siedziałem sam w ławce ponieważ Edd siedział blisko tablicy przez jego nie zbyt wybitny wzrok. Zdziwiło mnie to, że ludzie byli czymś zdecydowanie zainteresowani. Niestety zapytanie się ich o co kolwiek graniczy z cudem więc siedziałem tak patrząc się w ławke aż do przyjścia wychowawczyni.
- Moi drodzy mamy w naszej klasie nowego ucznia nazywa się Tord Larsson i przyjechał do nas z Norwegii.
Tr- Dzieńdobry
Cała klasa oprócz mnie przywitała się z nowym. Ja tylko penetrowałem go wzrokiem. Był ubrany w czerwoną bluze i czarne spodnie, włosy jego były ułożone w dwa rogi co było nietypowe a jego oczy były szare. Spojrzał się na mnie przez co się speszyłem i oderwałem od niego swój wzrok. Kolejny pajac, który będzie mnie bił heh... tego brakowało.
Wycho- Zatem powiedz coś o sobie
Tr- Tak jak już pani mówiła jestem Tord Larsson przyjechałem z Norwegii w wyniku przeprowadzki. Bardzo lubię W-F a nie cierpie matmy.
Wycho- Dobrze usiądź proszę gdzie chcesz a my zaczynamy lekcje
Wielu uczniów prosiło Torda o to by usiadł z nimi. Zdziwiło mnie bardzo to, że kieruje się on w moją strone. Nie myliłem się usiadł koło mnie.
Tr- Hej jak się nazywasz? - szepnął do mnie by nie przeszkadzać w lekcji. Był dość.... miły dla mnie? Dziwne.
T- Tom - odpowiedziałem by być kulturalny i zacząłem udawać, że chce sie pilnie uczyć dzięki czemu Karmelowo włosy zostawił mnie. Dobra teraz Angilik a potem FUCK W-F... O nie nie nie nie
Nie rozbiorę się bo zobaczy moje rany i dowie się wszystkiego. Super... a myślałem, że nie będzie kolejnym idiotą ale raczej to niemożliwe. Eh... szykuje sobie powoli trumne. Dzwonek zadzwonił a z nim hałas darcia mord i wybiegania z klasy. Ja na spokojnie zacząłem się pakować jakoś za bardzo mi się nie śpieszyło.
Tr- Teraz W-F tak?
Wzdrygnąłem się co on zauważył.
T- T-tak
Tr- Coś nie tak?
T- W-wszystko okey - skłamałem
Po prostu świetnie.
Tr- Ej może ty lepiej nie ćwicz? Coś słabo wyglądasz
T- Chciałbym ale... zaraz będe się na mnie wyrzywać, że nie ćwiczę
Tr- Ja też nie będe ćwiczył a tych co będą się wyrzywać popędzę co ty na to?- uśmiechnął się do mnie?
T- No dobra - byłem nie pewny. Czy on jest jednym z tych dobrodusznych ludzi? A co jak nie i tylko chce bym mu zaufał? Nie wiem co o tym myśleć ale wiem że napewno będą jakieś problemy z tym wszystkik eh... a zresztą zawsze są...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
922 słowa
Czy książka się podoba?
Jak tak to będzie kontynuacja
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro