Nie wiem jak nazwać nazwyijcie sobie
Rano poszliśmy do szkoły i była Wika Patryk Hania Julita
J-uu przyszła zakochana para
W-fausti czy ty byłaś u bartusiaa?
F-Dziewczyny dajcie mi spokój...
H-Hej! Co się dzieje
F-nic,poprostu dajcie już spokój
Fausti poszła na ławke przed salą siedział na niej Patryk
P-hej co jest grane?
F- eh..
Fausti miała łzy w oczach
P-hej...spokojnie nie musisz.mi mówić jak nie chcesz *przytulił ją*
F- powiem ci...
Opiwiedziała
F- noi walną mnie...
P-jeju biedna...
Tymczasem u reszty
H-hej Bartek co się jej stało
B- nie chce mówić ,jak ona będzie chciała to powie
W/H/J:okej..
Zaczeła się lekcja potem druga trzecia czwarta piąta i była przerwa przed 6 lekcją, Bartek złapał fausti za ręke i wyszli zza szkołe.
F-co chcesz zrobić?
B-moge?
F- niech ci będzie 🧠: co ty gadasz Faustyna, eh przecież go kocham to oczywiste że się zgodze- i moje przemyślenia przerawał delikatny pocałunek,który odwzajemniłam a potem stawał on się coraz najmiętnięjszy (podobało mi się) potem przerwał nam jakiś krzyk o słowie„Faustyna z kim ty się obściskujesz" poznałam ten głos to był nowy chłopak mamy, oderwaliśmy się szybko od siebie
OF- Faustyna z kim ty się obciskujesz?!
Do domu raz!
F-ja mam jeszcze 2 lekcje
OF- nie interesuje mnie to, nie będziesz obmacywała się z jakimś koleśem
B- Ale ją to interesuje, i ona zostaje tu!
Of-, nie do ciebie gadam
F-nigdzie nie idę!
Of-zawołam matkę
F-se wołaj
Mężczyzna wyjął telefon i zadzwonił i po chwili moja mama już przyszła
Mf- wracamy
F-nigdzie nie idę!
Mf- idziesz,jedziemy na wieś do babci
F-nigdzie nie Idę!
Mf-nie to nie będziesz stać na wycieraczce dopóki nie przyjedziemy,oddaj klucze
F-Nie!
Of- słuchaj oddawaj te klucze jak zmarzniesz to się nauczysz
D(dyrektor)
D:co tu się dzieje
Mf-ym nic,chciałam córce powiedzieć że nie będzie nas w domu
D-dobrze a teraz muszą państwo wyjść z terenu szkoły
MF/of-yhy dowidzenia
D-NIC wam dzieciaki się nie stało
F/B- nie nie dziękujemy
D/okej zaraz na lekcje
F-dobrze.
Dyrektor.poszedł
B-to może dokończymy?
F-nie tutaj jak chcesz się spotkać to możemy dzisiaj u mnie po szkole o 15
B-Jasne,będę
Poszliśmy na lekcje mineły jak 10 minut o poszliśmy do mnie
F- to co jakieś jedzenie?
B-mam na coś innego ochotę
F-na co?
B-chodź do ciebie do pokoju
Poszliśmy do mnie do pokoju tak jak Bartek chciał ,jak weszliśmy rzucił mnie na łóżko(oni nie są razem)
F- co robisz?
B-coś co ci się spodoba
Zaczął mnie całować i jeździł swoimi dłoniami po moim ciele. A ja go trzymałam za poliki i odwzajemniałam pocałunek,przerwałam pocałunek.
F-Gorąco tu jest
B-też tak czuję
I zaczął ściągać mi koszulkę naszczęście pod spodem miałam top
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro