Prolog
Ziemia zadudniła pod ciężarem bestii. Pieśń agonii brzmiała w uszach, jak hymn śmierci wraz ze śmiechem diabłów. Fala łez i krwi zmieszana w jedno, tworzyły napój szatana. Burze wznosiły się nad drzewami, zalewając niebo słonymi łzami. Czy ktoś potrafił zatrzymać te piekło?
Rozświetliła się świetlista poświata z piskiem strzał. Jedno warknięcie, jeden silny gniew, jedna odniesiona rana, a życie rozsypało się jak talia kart, niszcząc setki żyć. Niewinnych? Każdy jest winny. Każdy poniósł karę nie ważne, że niesłuszną. Jest tylko jeden wyrok tego czynu-kara śmierci.
Choć jest osoba, która posprząta ten syf, nigdy nie będzie ułożone tak jak wcześniej. Wystarczy, że zabierze się jedną kartę, a wtedy gra się kończy.
KONIEC GRY - GAME OVER!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro