Rozdział 2
- Czemu właściwie chce bym stąd poszła?! Przecież ta szkoła jest dla wszystkich wilków a bynajmniej tak ustaliły cztery alphy!- mówię.
- Jak już wiesz to alpha watachy neonowych dusz chce wybić wszystkie skrzydlate.- mówi Scarlett z rękami w kieszeniach.
- Co?! Ale nie może!
- Nic nie zrobisz...może poprosiła bym by mój alpha przyjął cię do watachy Metalicznego Połysku.
- Nie musisz- mówię myśląc że niedługo mogę umrzeć.
- Pa!- mówi gdy nasze drogi się rozdzielają. Widzę że dom koło mojego jest zamieszkany i to nie przez byle kogo. Tylko przez niego. Udaję że go nie widzę i wchodzę do domu. Wyciągam z za obrazu sejf i otwieram. Dom jest opłacony przynajmniej jeszcze na cztery lata. W sejfie miałam całkiem sporo więc wzięłam trochę do portfela a resztę schowałam. Odkładam portfel i zmierzam do lodówki. Wyciągam z niej jajka. Rozbijam do miski i wyciągam patelnię. Kiedy jajka się robią na jajecznice wykładam na talerz i gaszę gaz. Ktoś dzwoni do drzwi. Patrzę przez wizjer. To on. Otwieram niechętnie.
- Co chcesz?- mówię stojąc w drzwiach.
- Musisz z tąd odejść rozumiesz?! Jeśli ktoś się dowie to po tobie!
- Nie dowiedzą się! Przecież rodzaju wilka nie da się wyczuć...chyba że stalowego lub toksycznego! Daj mi spokój dobra!?- drę się na niego.
- Dobra...- mówi po czym milknie na chwilę by zaraz znów przemówić.
- Tylko spokój nas uratuje...Farbowanie włosów odpada tak jak noszenie soczewek lub zmienianie twojego stylu. Hmm...nie da się ukryć tego że jesteś skrzydlatym. Po tobie to po prostu widać!
- Jak już mówiłeś to spokój...
- Mogę wejść?- pyta patrząc gorączkowo na swój dom.
- Nie- staje dalej w drzwiach nie ukrywając że mu nie ufam.
- Słuchaj nie miałem nic wspólnego z morderstwem twojej watahy ok?! Najpierw spróbujmy rozwiązać problem potem możesz mnie nienawidzić!
- Nic wspólnego?! Z resztą z twojej wypowiedzi wynika że martwisz się tylko swoim durnym zadem! Boisz się ża tatuś da ci w pysk?! Co ja mam powiedzieć?! Po prostu poczekaj aż umrę ok?! Wtedy będziesz miał święty spokój!!- wrzasnęłam.
- Może twoje ślepe galu tego nie rejestrują ale martwię się o to że cię zabiją! A właściwie co mnie to obchodzi nie chcesz pomocy to umieraj! To tylko jeden głupi skrzydlaty mniej!!- krzyczy a ja zamykam drzwi po czym siadam na podłodze i płaczę. Przypomina mi się że moja jajecznica stygnie więc idę jeść.
- I tak nic o mnie nie wiesz ty durny idioto!!!- krzyczę wiedząc że i tak nie usłyszy.
Ulf pov
Super! Po prostu ekstra nie dość że to skrzydlata to jeszcze po gówno jest moją mate. Po prostu ekstra! Wchodzę do domu w którym mieszkam z moim przyjaciółmi. Ojciec wybrał życie w lesie.
- Hej Ulf gdzie byłeś?!- zapytała Tragic.
- Biegać- mowię święcie przekonany że tak było. David spogląda na mnie wzrokiem "potem pogadamy bo wiem że kłamiesz" idę z Davidem do pokoju.
- A teraz tak na serio gdzie byłeś?- pyta się z wyrzutami.
- Widziałeś tą wilczyce dziś w szkołę? Tą nową...- mowię.
- Wiem o którą chodzi...i co?
- To skrzydlata wilczyca a dobrego moja mate.- mówię bo wiem że mogę ufać przyjacielowi. On zaczyna lekko się śmieć.
- To wpadłeś i już nie wyjdziesz- mówi
- To nie śmieszne- mówię załamany.
- Naprawdę ci się podoba?
- Tak...weź pomóż!
- Twój tata nie chodzi do szkoły ani nic więc nie powinno być problemu.- mówi spokojnie.
- Trzymajcie mnie- mówię po czym padam na łóżko myślą co ja robię ze swoim życiem.
Rozdziały będą krótkie tak jak ten bo chcę wam szybko publikować. Nie macie nic do tego?
Kom i ⭐️= motywacja i więcej rozdziałów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro