Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Izuku wszedł powoli do pomieszczenia, a gdy zauważył swój koszyk i płaszcz leżący nieopodal popatrzył na blondyna z niemym pytaniem. Ten tyko przewrócił oczami i kładąc dwa talerze na stole odpowiedział.

-Siadaj, zrobiłem śniadanie. A jeśli chodzi o koszyk i płaszcz, to popatrz za okno, pada. - Izuku popatrzył przez szybę na kamienną uliczkę, na którą kapał deszcz.

Po chwili usiadł przed drugim talerzem i życząc smacznego, zabrał się za jedzenie.

Jedli w ciszy, więc gdy zielonowłosy skończył, podziękował za posiłek i zabrał się za sprzątanie po sobie. Chwycił talerz i gdy chciał już podejść do kranu, aby umyć naczynie, zatrzymał go Katsuki.

-Zostaw, ja się tym zajmę, ty już idź do swojej babci.

-A-ale mogę t-

-Idź - chłopak zabrał od niższego naczynie kładąc z powrotem na stole i chwycił do ręki czerwony płaszcz, który następnie zarzucił na ramiona Izuku. - Idź, bo jeszcze jedzenie dla twojej babci wystygnie do reszty. - Chłopak sięgnął po koszyk i włożył do niego trzy pudełka - Poczęstuj też tych twoich znajomych - podał koszyk chłopakowi, który przyjął przedmiot ze zdziwieniem na twarzy.

-Dziękuję - uśmiechnął się do chłopaka i pocałował go w policzek, na który po chwili wpłynął rumieniec. Zielonowłosy jednak już tego nie wiedział, bo  szybko ubierając na nogi buty, pobiegł w kierunku domku chorej babci.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zielonowłosy wbiegł do domku i oparł się o zamknięte drzwi plecami, ręką zakrywając sobie usta.

-Co ja zrobiłem... - na jego policzki wpłynął wielki rumieniec, popatrzył na swoje buty biorąc uspokajający oddech. - Dobra... Babciu! Ochaco! Todoroki! Mam coś dla was!

Chłopak wszedł do jadalni i położył koszyk na blacie.

-Izuku-kun! Jesteś cały mokry, daj powieszę gdzieś twój płaszcz, aby się wysuszył - mówiąc to brązowowłosa zdjęła z zakłopotanego chłopaka czerwony materiał i nie czekając na jego reakcje poszła w swoją stronę.

-Och, kochanie! Jak się masz? - babcie podeszła powoli do chłopaka i przytuliła go - Dzięki tobie, czuję się o wiele lepiej! - Midoriya uśmiechnął się do kobiety

-Cieszy mnie to... ale teraz chodźcie zjeść, bo wystygnie! - podniósł koszyk który trzymał w ręce na wysokość oczu jego towarzyszy i uśmiechnął się promiennie.

Po chwili siedzieli już przy stole jedząc, brakowało tylko jednego chłopaka. Nie przeszkadzało to jednak zielonowłosemu chłopakowi, który bał się jego towarzystwa.

-O właśnie Izu, mógłbyś może pójść do lasu i zobaczyć czy niema może jakiś grzybów? Powoli przestaje padać... pójdziesz? - popatrzyła na swojego wnuczka z uśmiechem, co ten go odwdzięczył i pokiwał głową na zgodę.

-Pójdę z tobą - Izu odwrócił się szybko w kierunku chytrze uśmiechającego się heterohromika, w jego oczach zobaczył niebezpieczny błysk. Chciał coś powiedzieć, chciał zaprzeczyć, chciał się ratować, ale w słowo weszła mu Uraraka.

-Super, ja zajmę się twoją babcią, a wy pójdziecie do lasu. No już wychodźcie, możecie iść już teraz, bo jeszcze ktoś ukradnie wszystkie grzyby. - zaśmiała się pod nosem i popchnęła chłopaków do wyjścia, pozwalając im tylko chwycić koszyki, ubrać buty, a Izuku dodatkowo chwycił swój płaszcz, który był jeszcze lekko wilgotny. - Miłej zabawy!

Dziewczyna pomachała chłopakom na pożegnanie, a ci popatrzyli na siebie. Izuku szybko odskoczył szybko od chłopaka, chcąc znaleźć się jak najdalej od niego. Nie zdążył jednak, bo ten złapał go mocno za nadgarstek i przyciągnął do siebie.

-Bądź grzeczny, a nic ci się niestanie - nieprzyjemny uśmiech wpłynął na twarz wyższego chłopaka.

-D-d-do- dobrze - jego głos drżał, tak samo jak jego ciało. Poczuł, jak  chłopak zarzuca mu kaptur na głowę i otaczając go ramieniem kieruje się do lasu.

-Przejdziemy się... co? - mruknął Todoroki. Izuku popatrzył do góry i napotkał wpatrzone w niego dwukolorowe oczy, pełne pożądania. Po jego plecach przeszedł dreszcz, a strach wypełnił jego całe ciało. Jego dłonie drżały zasłonięte przez czerwony materiał, oddech stał się nierówny, a w jego głowie był teraz chaos. Powoli, jak w zwolnionym tempie wszedł do lasu, z Todorokim u boku, w myślach modląc się o ratunek.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Polsat

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że się podobało ❤❤❤
~Kiara_Chan~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro