Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Zielonowłosy krzyknął z bólu wyginając się w łuk, było to bardzo nieprzyjemne przeszywające uczucie. Z jego oczy popłynęła kolejna fala lez, a oddech stał się jeszcze bardziej przerywany i nierówny.

Todoroki schylił się nad zapłakanym chłopakiem po chwili dodając kolejne palce.

-No weź się rozluźnij - powiedział, jakby była to najprostsza rzecz na świecie. Chwilę później dodał - Chociaż, to nie ja będę za chwile krzyczał - zaśmiał się psychopatycznie, zastępując palce, czymś innym. Poczuł, jak coś nieprzyjemnego dotyka jego dziurki, wiedział co to jest. Jednak w momencie, w którym jego oprawca miał w niego wejść, coś go od niego odrzuciło, przez co wylądował na ścianie z daleka od zielonowłosego.

Izuku podkulił nogi pod klatkę piersiową szlochając i słuchając głośnych krzyków i odgłosów bijatyki. Nie mógł się jednak skupić na niczym, jego wzrok skakał po całym pokoju, serce biło bardzo szybko w piersi, cały się trząsł, miliony myśli prześcigało się w jego umyśle.

Jednak w jednej chwili, jednej sekundzie wszystko umilkło, on jednak zajęty był wsłuchiwaniem się w jego przyspieszone bicie serca. Otrząsnął się dopiero wtedy, gdy poczuł, jak więzy które boleśnie wbijały się w jego nadgarstki zostają przecięte. Spojrzał w górę i w momencie, w którym jego wzrok napotkał rubinowe oczy wyższego z nich, po jego policzkach popłynął wodospad łez.

Po chwili zielonowłosy brokuł znajdował się już w ramionach wilkołaka przykryty jego czerwoną, lekko ubrudzoną krwią peleryną. Bakugo razem z lekko trzęsącym się i mocno wtulonym w niego chłopakiem ruszył w kierunku swojego konia.

Wygrywali, jego rodzice mimo, iż ewidentnie byli jednymi z głównych celów Ligii radzili sobie świetnie, wiedział, że może zostawić im resztę w ich rękach. Teraz musiał jak najszybciej ulotnić się z chłopakiem, aby nikt go już od niego nie zabrał.

Gdy usadowił się na grzbiecie konia zerknął szybko przez ramię na kończących walkę rodzicielów, walczyli ramię w ramię z uśmiechami na twarzach, mimo iż jego ojciec krwawił z przedramienia a matka z rozciętej łydki, obydwoje walczyli jak na przywódców przystało.

Blondyn uśmiechnął się pod nosem ruszając w drogę powrotną.

Spojrzał na zieloną kulkę przed nim, teraz śpiącą niespokojnie. Uśmiechnął się pod nosem, zdążył, zdążył przed najgorszym. Zdążył. Samotna łza, powoli spłynęła po jego policzku, chwilę później spadając w busz zielonych włosach pozwalając, na zachowanie jej jako największej tajemnicy przyszłego władcy.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Proszę bardzo, mam nadzieję, że się podoba ❤❤❤
Do następnego ❤❤❤
~Kiara_Chan~


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro