Pierwszy bieg
Zapomniałam napisać wcześniej xD
Nie przejmujcie się jeśli pierwsze rozdziały będą nudne czy mało transformerowe :D To tylko początki. Dajcie sobie hm na początek 6 rozdziałów, jeśli po tym czasie stwierdzicie że dzieło was nie interesuje, OK, nie ma sprawy, ale nie oceniajcie go po pierwszych dwóch-trzech rozdziałach. Wiadomo, trzeba wprowadzić pewne rzeczy, bohaterów itp. Początki jak to początki :) Zawsze trudne xD
Muza ;] "Jeb- jebne ci" Za dużo "Ukrytego Polskiego" xD
Indżojcie!
--
Dzień zbliżał się ku końcowi. Ostatnie gorące promienie słońca powoli chowały się za horyzontem, oświetlając nevadzkie piaski, kamienie, skały i góry. Okolica miasteczka Jasper mieniła się czerwonawo-fioletowymi barwami a w powietrzu dało się wyczuć zbliżającą się ulgę od upałów. Zza gór właśnie zaczęły wypełzać olbrzymie chmury burzowe, które w promieniach zachodzącego słońca wcale nie wyglądały groźnie. Jednak dało się usłyszeć pierwsze grzmoty.
Pomimo powoli zbliżającej się ulewy fani ulicznych wyścigów ani myśleli o powrocie do domu. Nasłuchiwali jedynie radiowozów policyjnych przez CB radio.
Czując się bezpiecznie, nie zamierzali przerywać imprezy. Pili alkohol, rozmawiali i się śmiali, jedząc popkorn, hot dogi czy hamburgery; zawierali nowe znajomości a niektórzy nawet... Cicho, nie przeszkadzajmy im ;)
Wszędzie czuć było mieszaninę zapachów: od grillowanych mięs, napoi wyskokowych, przez damskie i męskie perfumy po opary spalonej benzyny. Nikt nie bał się nadciągającego deszczu, wszyscy byli już zmęczeni upałami.
Wyścig jeszcze się nie zaczął. Ci, co brali w nim udział, zaparkowali na piachu wzdłuż głównej drogi prowadzącej do miasta przez pustynię. Ci, co chcieli popatrzeć, zebrali się nad kanałem przeciwpowodziowym* nieopodal drogi. Gdy słońce całkiem zajdzie, kierowcy ruszą w stronę kanału, by tam ustawić się na linii startu. Teraz jest zbyt duże ryzyko, że jakiś zabłąkany kierowca lub patrol policji ich zobaczy we wnętrzu kanału. Póki co, wyglądali jak zwykli imprezowicze.
Droga poza miastem nie była oświetlona, zatem z drogi nie byłoby ich widać, więc zdradzić ich mógł jedynie ryk silników i tłum gapiów na krawędzi kanału.
W stronę zaparkowanych aut zmierzała właśnie żwawym krokiem Sierra. Uwielbiała uliczne wyścigi, zawsze jakaś odmiana w tym nudnym i szarym jak dupa wołowa mieście. Naściemniała rodzicom, że idzie do swojej przyjaciółki Blair** uczyć się biologii, a tak naprawdę przyszła oglądać ścigających się po drodze szaleńców. Sama również chciała wziąć kiedyś w takim udział, ale nie miała własnego samochodu... pozostało jej jedynie patrzeć i podziwiać. A było co: nie tylko mieszkańcy przyszli się ścigać. Mnóstwo osób z okolicznych miasteczek, a nawet z samego Las Vegas przyjechało tu po zastrzyk adrenaliny. Bogatsi ludzie z LV przyjechali swoimi drogimi autami sportowymi ***, zaś "tubylcy" przyjechali swoimi zwykłymi autami, jedynie nieco stuningowanymi.
Sierra przyszła sama. Blair, która zazwyczaj zawsze jej towarzyszyła, nie chciała przyjść. Nie cierpiała tych wyścigów. Było głośno, śmierdziało paloną gumą i było niebezpiecznie. Dla Sierry zaś było to idealne rozpoczęcie każdego szalonego weekendu.
Rudowłosa szukała Jacka. Choć po ostatnim wyścigu powiedział jej, że takie rozrywki nie są dla niego, miała nadzieję, że mimo wszystko go tu spotka. Lubiła go i czuła, że on ją też. Przeczuwała, że nie jest taki jak większość chłopaków ze szkoły - oni byli wobec niej ordynarni, bezczelni, obleśni. Jako cheerleaderka miała wysportowane ciało, ale nie była pustą laską, za jaką większość kolesi ją miała. Chciała, by w końcu ktoś dostrzegł jej wnętrze, dlatego ubierała się skromnie, a mimo to na w-f często słyszała za sobą gwizdanie. Miała tego dość. Jack natomiast był inny.
Wypatrywała zarówno niebieskiego motocykla, jak i żółtego Camaro. Na ostatnich wyścigach ścigał się raz jednym raz drugim, więc nie wiedziała czym tym razem przyjedzie. Nie miała pojęcia, jakim cudem udało mu się, w takiej marnej pracy przy hamburgerach, zarobić tyle kasy na te cacka... ale były zacne. Złom Vince'a mógł się przy nich schować.
O wilku mowa. Vince właśnie wychylił się spomiędzy zaparkowanych aut. Był kompletnie pijany. Najwyraźniej nie brał udziału w wyścigach, skoro już przed startem postanowił schlać się niemal w trupa. To było przykre, w końcu parę dni temu osiągnął pełnoletność a już wykorzystywał to jak tylko się dało.
Dostrzegłszy**** Sierrę podszedł do niej chwiejnym krokiem. Od dawna mu się podobała. Właściwie, od zawsze go jarała. Sierra natomiast nie zauważyła go zajęta wypatrywaniem Jacka. Nie dostrzegła w tłumie Darby'ego, nie dostrzegła też zbliżającego się Vince'a.
Dziewczyna nagle poczuła mocny uścisk czyjejś dłoni na swoim pośladku. Instynktownie odwróciła się by uderzyć łapacza w pysk, jednak zdążył uchylić się przed jej ciosem.
- Cośśś taka nerrwooowaa? - spytał rozbawiony Vince, nie kryjąc swojego upojenia.
- Boże, Vince! Jesteś kompletnie nawalony! I skąd miałam wiedzieć, że to ty!?
- Nie pocziułasz moj-j-jej ręki? J-j-jack na pewno nje ma tak ś-ś-ślnego uścisku jak ja!
- Eh Vince... daj spokój! Jack to bliski przyjaciel a poza tym, nie pozwalam nikomu macać się po tyłku. Tobie zwłaszcza!
- J-j-jak to nie? Na pocziątku ro-ku sama pchał-ł-łasz mi się do auta!
- Oh to było co innego! Ja tylko chciałam się przejechać twoją bryką, a poza tym, sama wtedy trochę wypiłam i wiesz... - zawiesiła głos rumieniąc się. Nie, zdecydowanie nie chciała tego pamiętać.
- Ojjjj nie udaawajjj takieej c-cnotliwej! Wieem, że czi sieę podobam, tylko udajeszszsz takją niedostępną! Wjeszszsz, kręci mnie to... - powiedział, łapiąc ją w pół jedną ręką, a drugą opierając się o tył czerwonego auta, aby się nie przewrócić. Ledwo trzymał się na nogach.
- Proszę cię, przestań! - prychnęła rudowłosa starając się wyrwać z uścisku Vince'a - Ja nie chcę! Zostaw mnie!
Vince jednak nie zamierzał jej puścić. Widząc ją szamocącą się poczuł się wreszcie panem sytuacji. Procenty uderzyły mu do głowy i zupełnie stracił nad sobą kontrolę.
Słońce już zupełnie zaszło, choć jeszcze poświata oświetlała ledwo ledwo ciemniejące już niebo. Burza była już w pełni widoczna - chmury znajdowały się już nad tłumem ludzi, choć na zachodzie było jeszcze czyste niebo. Zerwał się też mocniejszy, chłodny wiatr. Deszcz jeszcze nie padał, ale mógł to zrobić w każdej chwili.
Pomiędzy autami, w cieniu góry stołowej było jednak prawie zupełnie ciemno, a wszyscy ludzie zaczęli powoli zajmować jak najlepsze miejsca przy kanale. Kierowcy zaś, zanim zaczęli iść w stronę aut, by przeparkować je na start, musieli jeszcze zaczekać na ostatni element. Osobę, która da sygnał do startu. Póki się jeszcze nie zjawiała, spędzali ten czas na czekaniu i rozmowach z przyjaciółmi.
- Cicho, Si, wiem, że zawsze tego chciałaś, teraz masz okazję spróbować...
- Powaliło cię? Nigdy ciebie nie chciałam! Mówię serio, puść mnie! Jak mnie nie zostawisz, zadzwonię na policję!
Vince się wkurzył. Bardzo. Był wściekły, że Sierra mogłaby podać go na policję za zwykłe zaloty oraz przy okazji zdradzić glinom lokalizację ulicznych wyścigów. Chcąc ją uspokoić, zasłonił jej usta ręką.
- Nie drzyj się głupia! Przrzecieszsz nic się nie dzieje!
- MMMMM!!!!
Rudzielec nagle jakby stracił panowanie nad sobą. Widząc bezbronną, piękną Sierrę, jakby zupełnie przestał być sobą. Szybkim ruchem odwrócił ją tyłem do siebie i przylgnął do jej tyłka swoim kroczem. Ona wiercąc się tylko bardziej go pobudzała. Nadal zakrywał jej usta ręką, trzymając ją drugą ręką za brzuch a plecami oparł się o czerwony wóz.
- J-j-jak przesztaniesz się wierczić, to posztaram się być delikatny... - powiedział wciąż pijanym głosem - teraz już wiesz, że czeba było mnie nie uwodzić! Ani wodzić za nos tyle czasu!
- MMMM!!!
Vince zaczął już podciągać do góry miniówkę dziewczyny oraz rozpinać swój rozporek, gdy dziewczynie w końcu udało się oswobodzić z jego uścisku. Nadepnęła go w stopę wykorzystując jego upojenie przeciw niemu. W takim stanie nie mógł jej gonić.
Rudowłosa ruszyła do przodu między samochodami. Vince wściekły i obolały zawył z bólu uderzając pięścią o dach samochodu, po czym ruszył za dziewczyną i złapał ją za kucyk. Pociągnął mocno do tyłu licząc, że ją zatrzyma lub przewróci na ziemię, gdy nagle prawe drzwi samochodu otworzyły się centralnie pomiędzy Vincem a Sierrą. Chłopak wściekły puścił włosy dziewczyny i zatrzasnął wściekle drzwi i zrobił krok do przodu a wtedy znów drzwi się otworzyły, uderzając go w plecy. Chłopak runął na ziemię.
Dziewczyna pobiegła parę kroków przed siebie ale odwróciła się zaciekawiona hałasem. Zatrzymała się by przyjrzeć się scenie. Prawe drzwi czerwonego Astona Martina otwierały się i zamykały samoczynnie, za każdym razem uderzając w Vince'a gdy tylko ten zdążył się choć trochę podnieść. Potem samochód włączył światła i ruszył odrobinę do przodu, i znów otworzył drzwi. Gdy Vince znowu próbował się podnieść, zamknęły się nagle, więżąc jego głowę. Jego krzyk świadczył o tym, że bardzo go to bolało i nie mógł się wydostać. Wręcz przeciwnie, po krzyku dało się wywnioskować, że drzwi zaciskały się coraz mocniej.
Sierra się przestraszyła. Nie lubiła Vince'a a po tym, co teraz chciał jej zrobić już w szczególności, ale miała wrażenie, że jeśli nie ruszy mu z pomocą, ten zaraz straci głowę. Tym razem dosłownie z jej powodu. A gdy gliny znajdą jego trupa, wtedy już nie będzie ulicznych wyścigów. BA! Prawdopodobnie będzie podejrzana, gdyż była jedyną osobą, poza samym chłopakiem, znajdującą się na parkingu w chwili zdarzenia.
- Myśl kobieto myśl! - krzyknęła do siebie w myślach - Jak go tu zostawisz, ten świr zaraz pozbawi go głowy... Ale chwila, był w środku przez cały ten czas? Dlaczego nie raczył wyjść z auta gdy tylko Vince zaczął się do mnie dobierać? Chciał sobie popatrzeć? Chory typ! Ale nieważne teraz, muszę pomóc temu pierdzielonemu kretynowi, inaczej wszyscy będziemy mieć przesrane!
Musiała działać. Licząc na to, że w aucie jest kierowca, który prawdopodobnie chciał ją obronić, musiała tylko pokazać mu się, że jest cała i że wszystko gra, by go puścił. Tak, to mogło się udać. Na chwilę, na wszelki wypadek spojrzała na rejestrację. JOFY 892.
Podbiegła z powrotem do Astona i zaczęła machać rękami do kierowcy. Gdy to nic nie dało, podeszła bliżej i zaczęła klepać w przednią maskę, oraz krzyczeć na tyle głośno, by tłum jej nie usłyszał. Nie chciała, by nagle wszyscy zobaczyli co się tu dzieje, co mogłoby tego szalonego świra wkurzyć, co przyspieszyłoby dekapitację Vince'a.
Vince zaś wierzgał nogami i rękami starając się odepchnąć od samochodu i uwolnić głowę. Czuł, jak uścisk staje się mocniejszy. Z rany na głowie zaczęła mu lecieć krew. Płakał z przerażenia. Momentalnie wytrzeźwiał.
- Hej! Nic mi nie jest! Możesz już go puścić! - krzyknęła Sierra w stronę kierowcy. Choć ten wydawał się jakiś... nieobecny wzrokiem.
Nie mogąc dłużej czekać podeszła do drzwi od strony kierowcy i otworzyła je, bezczelnie zaglądając do środka.
- HEJ MÓWIĘ! MOŻESZ... - wtedy z przerażeniem odkryła, że kierowcy nie ma.
Wtedy wydarzyło się na raz bardzo szybko kilka rzeczy.
Drzwi od strony pasażera otworzyły się uwalniając z uścisku głowę Vince'a. Gdy tylko ten odskoczył, zatrzasnęły się z powrotem. Wtedy chłopak przypomniał sobie, że skądś zna to auto. Przecież to był ten sam samochód, który podczas ostatniego wyścigu gonił Jacka w żółtym Camaro! Pomyślał, że kierowca tego wozu jest chyba jakiś nawiedzony i jebnięty. Odskoczył głośno krzycząc i ile mu fabryka dała zaczął uciekać w stronę ludzi.
W tym czasie tłum usłyszawszy krzyki z zainteresowaniem zaczął biec w stronę zaparkowanych pojazdów, zwłaszcza kierowcy bojąc się o swoje auta.
Jednocześnie Sierra nie zdążyła się cofnąć, gdy drzwi Astona zamknęły się za nią, wpychając ją do środka, po czym zamknęły się zamki. Usiadła niezgrabnie na fotelu kierowcy i nagle pasy same ją zapięły, a właściwie uwięziły.
- CO jest do kurwy nędzy?! - krzyknęła głośno szarpiąc się z całych sił.
- Ah! Robactwo! Bądź cicho i udawaj, że cię tu nie ma! - usłyszała głos z radia.
- Kto to powiedział?
Nie dostała odpowiedzi. Zamiast tego zobaczyła jakieś dziwne urządzenie, które wychyliło się z jakiegoś zakamarka deski rozdzielczej. Na końcu pojawiły się jakieś błękitne iskierki. Przerażona podciągnęła nogi do góry, jak tylko dało i chwyciła urządzenie stopami, a następnie mocno pociągnęła nogami w dół, wyrywając je.
- AUA to bolało! - krzyknął Głos.
- Wypuść mnie!
- Trzeba było nie niszczyć mi lakieru!
- Że co?!
- Ten twój kochaś najpierw mnie dotykał, a potem jeszcze uderzył! Jakimś żelastwem zahaczył o mój lakier i go bezczelnie zarysował! A ty wcale nie lepsza. Naprawdę, nie mieliście gdzie się interfejsować? Musieliście TO robić akurat NA MOIM BAGAŻNIKU? Doprawdy, ludzie są wstrętni.
- Intefejsować? Nic z tego nie rozumiem! Gadające auto! Co ty jesteś, K.I.T.T. ?? Albo ja wiem! Jakiś pryszczaty nerd, który wstydzi się pokazać publicznie, więc kieruje autem zdalnie!
- Wypraszam sobie! Żaden pryszczaty kit! Cokolwiek to jest! A teraz bądź cicho! Jak się reszta tego mięsa tu zgromadzi, zaraz wybuchnie panika, a wyścig zostanie odwołany!
- W dupie mam teraz ten wyścig!
- Ale ja nie! Nie przybyłem tu, by sobie robić więcej stresów i problemów.
- To mnie wypuść?
- Jak cię wypuszczę, zaraz im wszystko wygadasz, co tu się działo. A tego nie chcę. Potem już nie będę mógł wziąć udziału w żadnym wyścigu, bo będę rozpoznany. Nie mówiąc o tym, że ktoś może powiadomić te waszą "policję" i wtedy już żaden wyścig może się nie odbyć. A ja dostanę zjeby od Wielkiego M... Nie możemy więc wzbudzać paniki i podejrzeń. Musimy udawać, że wszystko jest w porządku. Wypuszczę cię dopiero, jak tłum się rozejdzie. O ile nie zabiję cię wcześniej.
Dziewczyna się przestraszyła. Nie miała pojęcia, co się właśnie działo. Kto do niej mówił, czemu takim dziwnym językiem, kim był Wielki M, ani czemu to spotyka właśnie ją. I naprawdę, chciał ją Z.A.B.I.Ć ? Uciszyła się na chwilę i zaczęła kombinować, jak się uwolnić. Nie miała nawet odwagi nic powiedzieć. Wtedy znów odezwał się Głos:
- Poluzuję teraz pasy, byś mogła wyciągnąć ręce i położyć je na kierownicy. Ale bez żadnych numerów! Uchylę okno, ty wtedy powiesz, że bierzesz udział w wyścigu i niech ktoś inny da sygnał do startu. Jeśli zaczniesz wołać pomocy to przyrzekam, zrobię z nich wszystkich miazgę. Choć nie znoszę się brudzić.
Dziewczyna tylko kiwnęła głową.
- I litości, nie bądź taka sztywna, bo się domyślą, że coś nie gra. Uśmiechnij się, czy coś.
Auto samo ruszyło. Sierra przestraszona miała wrażenie, że prędzej zemdleje. Poczuła w gardle zjedzoną już dawno kolację. Znacznie bardziej wolałaby w tej chwili uczyć się nudnej biologii u Bair.
- Jakoś nie bardzo mam teraz ochotę brać udział w wyścigu... - powiedział Głos, bardziej do siebie.
- To może zrezygnuj? - Spytała nieśmiało dziewczyna.
- CO? Mam przegrać walkowerem? Ja? W życiu!
Gdy Aston Martin zatrzymał się przed zjazdem w kanał, okno się uchyliło a Sierra wyjrzała przez nie. Chciała krzyczeć pomocy, ale za bardzo bała się zaryzykować. Przełknęła ślinę i powiedziała:
- Sory za spóźnienie! No i co z tym wyścigiem?
- No jak to co? Czekamy na ciebie! - odpowiedział jeden z tłumu.
- Na mnie? Ja biorę udział. Wybierzcie kogoś innego!
- Pheh, rychło prędko powiedziałaś! Te! Jess! Sierra bierze udział! Ty nie masz co robić, stanęłabyś na środku i machnęła kuprem na start!
- Ja? - odezwała się typowa czarnowłosa Karyna z dwucentymetrowymi tipsami.
- Tak! A znasz inną?
- Ale ja się boję! Że mi z dupy garaż zrobią! Hihihihi!
- O wszechiskro, daj mi cierpliwość do tych worów mięsa! - burknął na głos Głos, tak, że tylko Sierra go usłyszała. Nie miała pojęcia o czym ten "pryszczaty nerd" mówi. Pewnie grał w za dużo gier.
- Jess! Nie pierdol tylko idź! Nie ma czasu! - krzyknęła w końcu Sierra, również wkurzona zachowaniem blachary.
- Dobra, dobra, już idę! Jezu!
- Te, Sierra! - odezwał się znowu ten sam typ z tłumu - A co się stało Vince'owi, że darł papaterię na całe gardło?
- A bo ja wiem? Może nawdychał się czegoś i ma zwidy? Wiesz jaki on jest...
Typ machnął ręką.
Karyna stanęła na środku. Od jednego z gapiów dostała gwizdek. Zagwizdała a wtedy wszyscy kierowcy wsiedli do swoich aut i ruszyli na start. Tłum zebrał się na krawędzi kanału. Utwór "Infinity" ***** rozbrzmiał z głośników. Było już zupełnie ciemno.
Muzykę zagłuszał ryk silników. Uczestnicy starali się zniechęcić przeciwników zastraszając ich warkotem swoich dzikich metalowych bestii. Z rur wylatywało mnóstwo dymu który unosił się ponad kanał zalewając gapiów cuchnącą mgłą. Sierra modliła się w duszy, by jakimś cudem przetrwała ten koszmar. Ściskała nerwowo kierownicę, co nie umknęło uwadze tajemniczemu Głosowi.
- Bejbe, coś ty taka nerwowa?
- Już drugi raz dzisiaj mnie o to pytają...
- Czyżbyś nie rozluźniła się podczas interfejsingu? Podobno to bardzo relaksuje!
- !!!!
Karyna stanęła na środku, wypinając dupsko w stronę kierowców. Wyginała się jak ladacznica chcąca swymi wdziękami zwabić jakiegoś jelenia. Przy krótkie szorty odsłaniały prawie całe jej pośladki. Kierowcy gwizdali w jej stronę i pokazywali rękami różne zboczone gesty. Odwróciła się przodem. Z twarzy wyglądała bardziej jak wytapetowana wiedźma niż jak kobieta. Choć miała na oko 20 lat, solarium zrobiło swoje. Za krótka bluzka odsłaniała płaski brzuch. W światłach reflektorów połyskiwał kolczyk w pępku.
- Słuchaj, zaraz ruszamy. Nie musisz NIC robić. Tylko udawaj, że trzymasz kierownicę - powiedział spokojnie Głos.
- Mam nie naciskać pedałów?
- Nic a nic. Ja będę kierował, ty udawaj, że się świetnie bawisz. I nie zdradź mnie, inaczej cię nie wypuszczę, ok?
- No ok...
- Nigdy nie siedziałaś za kierownicą? - w głosie dało się słyszeć troskę.
Zdziwiło ją to pytanie. Porywacz taki miły?
- Nie...
- Widać!
To chyba była jednak czysta złośliwość...
Karyna podniosła ręce do góry.
- Tak tylko cię ostrzegę, że jestem mistrzem na drodze. Jadę szybko i niebezpiecznie. Mam nadzieję, że nie zapaskudzisz mi wnętrza!
- Też mam taką nadzieję...
- Eh, o wiele łatwiej byłoby, gdybyś nie wyrwała mi paralizatora. Zasnęłabyś snem spokojnym i o nic nie musiałbym się martwić!
Karyna ukucnęła. Jej cycki pofalowały. TO był znak, że czas start.
Ruszyli.
Na razie tyle xD Czas spać :)
----
* W odcinku "Speed Metal" wyścig odbył się właśnie w takim kanale. Znalazłam go w sieci, wygląda mniej więcej tak (tylko szerszy):
Tu już szerszy, ale krawędzie pionowe xD Więc chodzi o mieszankę tych dwóch :3
** Nie mam pojęcia jak nazywa się blondwłosa przyjaciółka Sierry, dlatego nazwałam ją Blair. Jeśli ktoś nie kojarzy:
Niewiele o nich wiadomo, więc... mam szerokie pole do popisu :D (Niech Was nie zmylą te grzeczne mundurki ;] )
Nie przepadam za sposobem w jaki twórcy Prime animują ludzi... Wyglądają jak nieudolnie wykonana przeróbka Kubusia Puchatka na 3D D: Te gumowe twarze i przyklejone włosy oraz niegniecące się ubrania...
*** Czytam sobie na wiki o autach sportowych, szukam Astona Martina... i znalazłam XD
**** Wybaczcie za takie łamacze językowe xD Staram się jednak nauczyć posługiwać polskim językiem ^^
***** Wiem, że ten utwór jest nowy, więc w czasach powstania serialu raczej go jeszcze na świecie nie było, ale stwierdziłam, że przecież to fanfick xD Raz, że akcja może dziać się nie w latach 2010-2013 a w latach 2017-2020, a dwa... litentia poetica ;]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro