epilog
- Nienawidzę Cię!- wykrzyczałam ze łzami w oczach. Nie mogłam uwierzyć, jak on mógł zrobić mi coś takiego. Przecież to moja tata, a ja jestem jego jedynym dzieckiem. Zawsze powtarzał, że mnie kocha. Co się zmieniło? Przez całe swoje życie, które trwało siedemnaście lat robiłam wszystko, o co mnie poprosił. Pomagałam mu we wszystkim, nawet jeśli tego nie chciałam. Narażałam dla niego swoje własne życie, a on wyrzuca mnie z domu, bo powiedziałam, że chce żyć jak normalna nastolatka. Przecież zawsze mi mówił, że mogę zrezygnować, więc dlaczego teraz się tak zachowuje? Co się z nim stało?
- Wynocha z mojego domu! Nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy gówniaro!- kontynuował tata, wyrzucając dwie walizki przed dom.
Nie ruszyłam się z miejsca nawet o milimetr. Wpatrywałam się w człowieka stojącego przede mną w całkowitym osłupieniu. Nie wierzyłam, że tak drobna rzecz mogła doprowadzić do czegoś takiego. Mama przez cały czas stała w kuchni i nie odezwała się ani słowem. Nie broniła mnie, nie płakała, nawet na mnie nie patrzyła. Wierzyłam w to, że nie chciała, żebym odeszła, lecz coś ją powstrzymywało przed stanięciem w mojej obronie. Zawsze była dla mnie taka miła i nieważne co się wydarzyło zawsze, ale to zawsze broniła mnie przed tatą więc dlaczego nie zrobiła tego teraz?
Tata podszedł do mnie szybkim krokiem i gwałtownie złapał mnie za ramię, zmuszając do opuszczenia domu. Opierałam się, lecz na nic się to zdało. Gdy tylko moje stopy przekroczyły próg budynku, drzwi za mną gwałtownie się zatrzasnęły. Pozwoliłam, żeby samotna łza smutku, rozpaczy i niezrozumienia spłynęła mi po policzku, po czym zagadnęłam dwie duże walizki i z podniesioną głową ruszyłam do wyjścia z całej posiadłości. W głowie miałam tylko jedno pytanie: czym sobie zasłużyłam na takie życie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro