Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 20

*P.O.V. GENO*

Jest wspaniale!

Mamy już zaplanowany ślub i wesele itd....

Teraz czekam na Inka Dreama i Blueberry'ego (jak to się odmienia?)

Mamy dziś tak jak to Reaper mówi "spotkanie plotkarek"..

W sumie chyba ma racje... my to takie "plotkarki" jesteśmy...

Każdy z nas ma chłopaka...

Ciekawi was kto jest z kim?

To już mówię...

Ink z Errorem-moim braciszkiem-

Blueberry z Dustem-mordercą i bratobujcą-

i Dream z Crossem-'kiedyś' pesymistą-

Oczywiście ja z Reaperem...

Czekam...

.
.
.

No gdzie oni? Mieli przyjść!

Siedzę na tej ławce jakieś pół godziny i nikt dosłownie NIKT nie przychodzi...

A może mnie wystawili? Wkońcu ta trujka to Star Sanses...

Wstałem i miałem iść jednak usłyszałem jakieś wołanie

- Geno! Zaczekaj!

Obróciłem się w stronę dźwięku i zobaczyłem Inka... ale bez reszty przyjaciół

- Co tam Ink?

- Error i Reaper zagineli!

O nie!

- Jak to zagineli?

- Nie wiem! Musimy ich znaleźć! Dust i Cross już zaczeli szukać a Dream próbuje wyczuć jakieś pozytywne emocje... a ja poszedłem po ciebie bo tu chodzi o twojego brata i narzeczonego!

Dobra... spokojnie nie możesz sie denerwować...

Pewnie są na jakims piwku i sie dobrze mają...

Spokojne... wdech... wydech...

- Chodźmy ich poszukać...

Ale mam nadzieje że naprawde im sie nic nie stało...

*P.O.V. REAPER*

Moja głowa... gdzie my jesteśmy?

Pamiętam jak szedłem przez jakiś las razem z Errorem z zamiarem pójścia do Fresha omówić wieczór kawalerski...

A teraz jesteśmy związani bardzo mocnym łańcuchem...

O nie ciemny pokój... to znaczy tylko jedno

-WITAM~

Nightmare...

(Tutaj Error będzie mówic tak "ERROR" bo nie chce mi sie robić ścinek...)

-CZEGO OD NAS CHCESZ OŚMIORNICO?!

- OD WAS NICZEGO... RACZEJ OD WASZYCH KOCHASIÓW

- Nie zbliżaj sie do Geno!

- NIE ZBLIŻAJ SIE DO INKA!

- ALE ONI SAMI PO WAS PRZYJDĄ~

- Co ty od nich chcesz!? Nic ci nie zrobili!

- NO... NIC MI NE ZROBILI... ALE POSIADAJĄ COŚ... CO JEST BARDZO CENNE

- NIBY CO?!

-WASZE DZIECIAKI!

Nie pozwole żeby zabrał nam dziecaki! Nie!

Chciałem sie przeteleportować... ale nie mogłem użyć swoich mocy...

- A PO CO CI ONE?

- POMYŚL DURNIU! DZIECKO ŚMIERCI I ŻYWEGO TRUPA... DZIECKO NISZCZYCIELA I TWÓRCY... TO PRZECIEŻ NIEZWYKŁA BROŃ!

- Dzieci to nie broń! To żywe istoty!

-NIE BYŁBYM DO KOŃCA TEGO PEWIEN REAPER... WKOŃCU TWOJE DZIECKO BĘDZIE PÓŁ MARTWE~

On... ma racje... ale nie może ich posiąść! To są nasze dzieciaki i ON nie ma prawa nawet ich tknąć!

- Zostaw ich w spokoju! Nie pozwolę ci na to!

- HAHAHAHA! CO TY MI MASZ ZAMIAR ZROBIĆ?! NAWET NIE MOŻESZ SIE TELEPORTOWAĆ!

-CO TY NAM ZROBIŁEŚ?!

- ODEBRAŁEM WAM MOCE...

- A dlaczego najpierw ich nie porwałeś... przecież byli łatwym celem...

- ONI SĄ ŁATWYM CELEM... A WY ODRAZU BYŚCIE ICH URATOWALI...

Kurde... ma rozum...

Niech nie przychodzą... niech nas nie znajdą...

- A CO MASZ ZAMIAR PÓŹNIEJ Z NIMI ZROBIĆ?

- PROSTE... ZABIĆ!

-A z nami?

- TO SAMO! JEDYNIE PIERWSZY RAZ OD KIEDY PAMIĘTAM OSZCZĘDZE TYLKO WASZE DZIECI... ALE ONE NIE OSZCZĘDZĄ NIKOGO!

Nightmare gdzieś zniknął...

I co my teraz-

- REAPER... MAMY TROCHE WIĘKSZY PROBLEM

- Czemu?

- BO... MY Z INKIEM BĘDZIEMY MIEĆ DWUJKĘ DZIECI...

No to prze*ebane...

Niech sie zgubią czy coś...

/ / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / /

Sorry za błędy ort. i inne ;-;

Wiem, wiem... dawno tego nie było ale nie miałam czasu i weny...

A teraz... jak myślicie? Co sie stanie...?

Czy ktoś specjalny ma się pojawic?

Piszcie!

A tym czasem BAYO~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro