rozdział 18
*P.O.V. GENO*
On wszystko słyszał! No nie!
-PODOBAŁO CI SIĘ GENO? MAM NADZIEJE ŻE MÓJ BRAT NIC CI NIE ZROBIŁ...
UGH! Calutki sie rumienie!
- O-oczywiście ż-że n-nic mi n-nie zr-robił...
Reaper mnie przytulił... a ja wtuliłem się w niego odrazu... bardzo lubię jego towarzystwo
-Wogóle... co to za pytania! Ja nigdy nie skrzywdził bym osoby na której mi zależy...
Zarumieniłem się... to było takie słodkie z jego strony!
Pocałowałem go w policzek... też sie zarumienił... AWWW~
-DOBRA... PO PROSTU CHCIAŁEM BYĆ PEWNY ŻE GENO NIC NIE JEST...
Nie wiem czemu ale się wkurzyłem...
-Jak mogłeś myśleć że coś mógł mi zrobić?!
*TIME SKIP*
*P.O.V. REAPER*
Już kolejny raz jest rozmowa z Papyrusem..
A Geno...
Kurde... zachowuje się dziwnie...
Raz milutki i słodziutki jak szczeniaczek... a potem zły jak pies ze wścieklizną...
Zachowuje się jak kobieta w ciąży
.
.
.
...
A co jeśli on jest w ciąży?!
-Dobra my idziemy do Geno!- mówiąc to wziąłem naleśniki i Geno za rękę- Pa!
Przeteleportowałem nas do ekranu ładowania...
-Co to miało-- REAPER!
Podniosłem jego koszulkę... tak jak się spodziewałem...
Jest w ciąży!!!!
- Jesteś... w ciąży!
Zaczą płakać...
-Tak wiem! Nie chciałem ci mówić bo myślałem... że mnie zostawisz... wiedziałem że sie nie ucieszysz...
Przytuliłem go z całej siły ale tak by nie uszkodzić małej duszyczki
-Geno... ja sie cieszę... i to bardzo... będę mieć rodzinę z osobą którą kocham... nigdy bym cię nie zostawił...
Pocałowałem go... odwzajemnił...
Cieszę się... ale też i boję...
Nie wiadomo co może się wydarzyć...
////////////////////////////////////////////////
Przepraszam za jakiekolwiek błedy ale nie chce mi się poprawiać -_-
Cieszcie się że wgl wstawiłam rozdział ^^
Bayo~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro