rozdział 20
*P.O.V. GENO*
Jest wspaniale!
Mamy już zaplanowany ślub i wesele itd....
Teraz czekam na Inka Dreama i Blueberry'ego (jak to się odmienia?)
Mamy dziś tak jak to Reaper mówi "spotkanie plotkarek"..
W sumie chyba ma racje... my to takie "plotkarki" jesteśmy...
Każdy z nas ma chłopaka...
Ciekawi was kto jest z kim?
To już mówię...
Ink z Errorem-moim braciszkiem-
Blueberry z Dustem-mordercą i bratobujcą-
i Dream z Crossem-'kiedyś' pesymistą-
Oczywiście ja z Reaperem...
Czekam...
.
.
.
No gdzie oni? Mieli przyjść!
Siedzę na tej ławce jakieś pół godziny i nikt dosłownie NIKT nie przychodzi...
A może mnie wystawili? Wkońcu ta trujka to Star Sanses...
Wstałem i miałem iść jednak usłyszałem jakieś wołanie
- Geno! Zaczekaj!
Obróciłem się w stronę dźwięku i zobaczyłem Inka... ale bez reszty przyjaciół
- Co tam Ink?
- Error i Reaper zagineli!
O nie!
- Jak to zagineli?
- Nie wiem! Musimy ich znaleźć! Dust i Cross już zaczeli szukać a Dream próbuje wyczuć jakieś pozytywne emocje... a ja poszedłem po ciebie bo tu chodzi o twojego brata i narzeczonego!
Dobra... spokojnie nie możesz sie denerwować...
Pewnie są na jakims piwku i sie dobrze mają...
Spokojne... wdech... wydech...
- Chodźmy ich poszukać...
Ale mam nadzieje że naprawde im sie nic nie stało...
*P.O.V. REAPER*
Moja głowa... gdzie my jesteśmy?
Pamiętam jak szedłem przez jakiś las razem z Errorem z zamiarem pójścia do Fresha omówić wieczór kawalerski...
A teraz jesteśmy związani bardzo mocnym łańcuchem...
O nie ciemny pokój... to znaczy tylko jedno
-WITAM~
Nightmare...
(Tutaj Error będzie mówic tak "ERROR" bo nie chce mi sie robić ścinek...)
-CZEGO OD NAS CHCESZ OŚMIORNICO?!
- OD WAS NICZEGO... RACZEJ OD WASZYCH KOCHASIÓW
- Nie zbliżaj sie do Geno!
- NIE ZBLIŻAJ SIE DO INKA!
- ALE ONI SAMI PO WAS PRZYJDĄ~
- Co ty od nich chcesz!? Nic ci nie zrobili!
- NO... NIC MI NE ZROBILI... ALE POSIADAJĄ COŚ... CO JEST BARDZO CENNE
- NIBY CO?!
-WASZE DZIECIAKI!
Nie pozwole żeby zabrał nam dziecaki! Nie!
Chciałem sie przeteleportować... ale nie mogłem użyć swoich mocy...
- A PO CO CI ONE?
- POMYŚL DURNIU! DZIECKO ŚMIERCI I ŻYWEGO TRUPA... DZIECKO NISZCZYCIELA I TWÓRCY... TO PRZECIEŻ NIEZWYKŁA BROŃ!
- Dzieci to nie broń! To żywe istoty!
-NIE BYŁBYM DO KOŃCA TEGO PEWIEN REAPER... WKOŃCU TWOJE DZIECKO BĘDZIE PÓŁ MARTWE~
On... ma racje... ale nie może ich posiąść! To są nasze dzieciaki i ON nie ma prawa nawet ich tknąć!
- Zostaw ich w spokoju! Nie pozwolę ci na to!
- HAHAHAHA! CO TY MI MASZ ZAMIAR ZROBIĆ?! NAWET NIE MOŻESZ SIE TELEPORTOWAĆ!
-CO TY NAM ZROBIŁEŚ?!
- ODEBRAŁEM WAM MOCE...
- A dlaczego najpierw ich nie porwałeś... przecież byli łatwym celem...
- ONI SĄ ŁATWYM CELEM... A WY ODRAZU BYŚCIE ICH URATOWALI...
Kurde... ma rozum...
Niech nie przychodzą... niech nas nie znajdą...
- A CO MASZ ZAMIAR PÓŹNIEJ Z NIMI ZROBIĆ?
- PROSTE... ZABIĆ!
-A z nami?
- TO SAMO! JEDYNIE PIERWSZY RAZ OD KIEDY PAMIĘTAM OSZCZĘDZE TYLKO WASZE DZIECI... ALE ONE NIE OSZCZĘDZĄ NIKOGO!
Nightmare gdzieś zniknął...
I co my teraz-
- REAPER... MAMY TROCHE WIĘKSZY PROBLEM
- Czemu?
- BO... MY Z INKIEM BĘDZIEMY MIEĆ DWUJKĘ DZIECI...
No to prze*ebane...
Niech sie zgubią czy coś...
/ / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / /
Sorry za błędy ort. i inne ;-;
Wiem, wiem... dawno tego nie było ale nie miałam czasu i weny...
A teraz... jak myślicie? Co sie stanie...?
Czy ktoś specjalny ma się pojawic?
Piszcie!
A tym czasem BAYO~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro