Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czy to...Monika?

Wstałam z wielkim bólem głowy. Poszłam powoli do łazięki i spojrzałam w lustro. Byłam posiniaczona na całym ciele i wiadomo czemu mnie głowa boli...przez śliwę na oku. Strasznie bolało. Zastanawiała mnie jedna rzecz, czemu i kiedy sobie to zrobiłam? Poszłam do pokoju i posmarowałam sobie siniaki maścią a na nos złożyłam przeciw słoneczne okulary. Wziełam z szafy sweter z długim rękawem i dżinsy po czym je założyłam. Kiedy zdięłam bluzkę zobaczyłam ogromne nacięcie na brzuchu które...krwawiło. Nie wiedziałam jakim cudem nie zauważyłam krwi na bluzce. Szybko podbiegłam do szawki ale w tym momęcie mój mózg załapał że mam wielką ranę na brzuchu i zaczeła mnie strasznie boleć. Złapałam szufladę ale nie wytrzymałam i padłam na ziemie wyciągając półkę. Usłyszałam straszny trzask ale miałam siłę żeby się podnieść i wyciągnełam z półki leżącej na ziemi bandarze, nitkę i igłę. Zaczełam jęczeć z bólu nagle usłyszałam głos za drzwiami.

-Domi? Wszystko dobrze? Słyszałam jakieś trzaski...-usłyszałam głos małej, troskliwej Sally.

-S-Sally...prosze...-z trudem próbowałam powiedzieć żeby weszła ale ona i tak otworzyła drzwi. Kiedy mnie zobaczyła od razu podbiegła z pytaniami kto mi to zrobił, kiedy i dla czego. Ja nie odpowiadałam tylko pokazałam na przedmioty które leżały na podłodze obok mnie. Ona je wzieła i nawlekła nitkę na igłę. Zaczeła delikatnie szyć moją ranę a ja jęczałam z bólu.

-Spokojnie już prawie koniec.-powiedziała troskliwie Sally po czym zrobiła jeszcze kilka szwów.

-Sally...proszę pomóż...wstać...-powiedziałam próbując podnieść się z podłogi. Ona wzieła mnie pod ramę. Ja kierowałam się w strone drzwi a ona na moje łóżko.

-NIE! Nie możesz z tąd wychodzić teraz!-powiedziała ciągnąc mnie w stronę posłania. Ja położyłam się na nim i ułożyłam się tak żeby zbytnio nie bolało.

-Ja idę po pana Slendermana on może ci pomóc.-powiedziała kierójąc się w strone otwartych na oścież drzwi.

-Nie...p-proszę Sally...nie...-próbowałam ją zatrzymać ale ona mnie nie słuchała. Wyszła z pokoju a przed moimi oczami ukazała się czerń ale wiedziałam że nie zemdlałam. Zobaczyłam w koncie czarnego pokoju jakąś postać. To była ta durna Monika która mnie opętała.

-Więc nie wiesz kto ci zrobił kuku?-spytała jakby była trzy latką.-Nie? Więc ci powiem...ty. Sama to sobie zrobiłaś tylko...ja tobą kierowałam.-dokończyła.

-C-co? Jak?!-spytałam.

-No jak. Normalnie! Zamieniłyśmy się miejscami. Wiesz przecież że kiedyś ciebie...no wiesz...opętam. Więc wiesz co to może oznaczać.-powiedziała.

-Co..? O nie...-dopiero teraz domyśliłam się co to może znaczyć.-prosze nie...-zaczełam płakać.

-Hej...wiesz że to dla ich dobra. Ja chce tylko żeby byli wolni.-powiedziała kładąc swoją rękę na moich plecach. Wtedy czarny pokój zniknoł i byłam w mojej sypialni. Jeszcze nikogo nie było. Bałam się...zaczełam drżeć...łzy leciały mi strumieniami. Poczułam tylko że ktoś kładzie mi rękę na moich plecach. Wyszeptałam tylko ciche...

-To będzie dziś...dzisiaj...będzie przemiana...dziś...-po czym była tylko ciemność.

HEJAAAAA. Fuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu Dx koniec wakacjiiiiiii...... ;< płacze z tego powodu.... Jak wiecie z książki zaraz będzie koniec...tak zaraz będzie koniec tej jakże prze durnej książki....wybaczcie ;< Ale będą jeszcze inne na pocieszenie! To tyle. Bay!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro