Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28.Szycie,szycie i...?

Obudziłąm się i zobaczyłam obok mojego łóżka Rosse z kartkami. Podparłam się na łokciach i spytałam dziewczyne co się dzieje. Ona powiedziała że mamy zamuwienia i musimy je uszyć.Pokazała mi kartki z projektami a ja je dokładnie obejżałam. Złapała mnie za ręke i pociągneła do swojego pokoju. Były tam dwie maszyny do szycia i krzesła. Usiadłam i wziełam pięć kartek. zaczełam szyć a ona razem ze mną.

*later*

Skończyłyśmy i byłyśmy z siebie dumne. Strzeliłyśmy sobie piątke i wyszłam z pokoju. Poszłam do swojej sypialni. Położyłam się na łóżku i zaczełam rozmyślać...nad czym? Nad wszystkim. Co się stanie kiedy się przemienie? Co jeśli mój plan nie wypali?Moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi. Otwożyłam je a tam Slenderman. Wpuściłam go i spytałam co się dzieje.

-Wiesz...słyszałem że robicie bal, prawda?

-Tak.

-To mogłabyś...uszyć mi garnitur?

-OK. A ty nie masz innego?

-Nie ostatni mi Trender ukradł bo miał swoją "randke".

-Aha... Dobra uszyje ci.-powiedziałam z uśmiechem.

-Mogłabyś zrobić szary?-spytał.

-Pewnie!-wykrzyknełam i poszliśmy do pokoju Rosse. Weszliśmy i poprosiłam dziewczyne żeby wyszła. Ona posłusznie to zrobiła a ja się wziełam do pracy. Wziełam materiał i zaczełam ciąć.

*Slemderek*

Patrzyłem jak ona starannie szyje strój dla mnie. Wyglądała słotko. Usłyszałem że zaczeła mruczyć melodie pod nosem. Zaczołem czytać jej w myślach po tekst. Znalazłem zaczołem śpiewać.

-Nie byłem nigdy warty tego, że mi w darze ciebie zesłał los I chociaż czuje wielką wdzięczność to także smutek skrywam w sercu Bo każde twoje słowo każdy czyn przeminą gdy... gdzieś w dal pójdziesz i zostawisz mnie bym znów sam jak palec był-zaczołem.

*Domi*

Usłyszałam piosenke którą śpiewał Slenderman. Postanowiłam kontynuować

-Czy mam się stać jak ta osoba którą znałeś za dziecięcych dni? Nie sądzisz że jak ona bym mogła skrzywdzić twoich bliskich? Nie umiem tak po prostu zadać tylu strasznych ran Bo ja tak jak ty uczucia mam pragne z tobą spędzać czas-dokończyłam. Zaczeliśmy śpiewać razem oczywiście nadal szyłam. Czasami zerkałam na Slendermana który siedział na łóżku. Wydawało mi się że się uśmiecha. W środku piosenki ukiłam się mocno w palec. Poleciała krew ale nie za bardzo się tym przejmowałam. Włożyłam palec do buzi i zaczełam ssać krewkę. Popatrzyłam na Slendermana. On wyciągnoł z kieszeni plaster a ja wyciągnełam palec z buzi. Nieźle go ukułam bo nadal leciała czerwona ciecz. Mężczyzna przykleił mi plaster do palca. Uśmiechnełam się i wruciłam do szycia. Już kończyłam ale Slender zaczoł mnie łaskotać. Zaczełam powstrzymywać śmiech ale się nie udało. Zaczełam się śmiać i prosić żeby przestał.

-HEJ! HAHAHAHA!! PRZESTAŃ!-błagałam płacząc ze śmiechu. On nie przestawał.

*Ami*

Ciągle było słychać jakieś śmiechy.

-Co się tam dzieje?-spytałam sama siebie-Nie no ja tam ide. Najpierw poszłm do pokoju Domi ale niekogo tam nie było.

-HEJ! AAA!-usłyszałam głos mojej siostry i trzask. Szybko pobiegłam w kierunku odgłosów. Byli w pokoju Rosi? Otwożyłam drzwi a tam Slenderman trzyma moją siostre jagby tango tańczyli. Zaczełam się cicho śmiać bo jak to wyglądało? Prawie 2 metrowa dziewczyna na rękach ponad 2 metrowego mężczyzny.

-Heja...?-powiedziała Dominika.

-Mam pytanie kochana sis...CO WY DO CHOLERY ROBICIE?!-krzyknełam zdezorientowana.

-Bo my...to znaczy ja szyłam a Slender zaczoł mnie łaskotać i...za bardzo się rozbujałam i...Slendi mnie złapał i...ty przyszłaś.-powiedziała zaczerwieniona Domi.

-Aha... to ja wam nie przeszkadzam gołąbeczki.-powiedziałam wychodząc z pokoju.

*powrót do Domi*

Eh...ja ją kiedyś zabije...Stanełam w pionie i postawiłam krzesło i znowu wziełam się do szycia. Tym razem Operator siedział na łóżku i patrzył na moją małą robótkę. Skończyłam i dałam mężczyźnie żeby przymierzył. On wyszedł i o kilku minutach wrucił w swoim nowym komplecie.

Wyglądał ładnie w szarym. Uśmiechnełam się do niego.

-Dziękuje za uszycie garnituru i przepraszam za tamto...-powiedział jakby przygnębiony.

-Nic się nie stało zresztą... było zabawnie!-powiedziałam z uśmiechem i lekkimi rumieńcami. On również się lekko zaczerwienił i wyszedł. Poszłam do swojego pokoju i zaczełam nucić piosenkę którą śpiewałam z Slendermanem i zaczełam rysować.



SIEMA. To ja autorka polsat jak zwykle. Znowu rozdziałek. Byłoby więcej akcji ale usuneło mi się...:( Mam nadzieje że się spodobało

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro