WALKA { Wkurzona Kanjori i zdezorientowany Tomioka }
Kilka dni później, because i am lazy :( Giyuu pov.:
Minęło kilka dni od sytuacji nad jeziorem i zwołano spotkanie filarów na godzinę 9.55. Już o piątej nad ranem zostałem obudzony przez różne hałasy wydawane przez resztę filarów które już się szykowały. W ciągu 30 minut byłem już gotowy na spotkanie, zjadłem śniadanie i wyszedłem się przewietrzyć. Usłyszałem huk z po za mojej rezydencji. Wybiegłem szykim krokiem by zobaczyć co się zdarzyło. I oczywiście, Shinazugawa i Iguro postanowili zrobić ćwiczenia obok mojego domu.
- Serio chłopaki? O 6 RANO?!?!
- Masz w czymś problem Tomioka?
Spytał zirytowany Iguro na co nerwy zaczęły już mnie powoli atakować.
- Nie, a w sumie to tak. Musicie ciągle przy mnie tak robić?
- A nie możemy sukinsynie?
- A wiecie że to powoli już denerwuje, a jeżeli nie chcecie abym powiedział to dziś mistrzowi to bym wam radził się przenieść lub przestać.
- Jezu, dobra, Shinazugawa, chodź gdzie indziej.
Następnie sobie poszli a ja poczułem ulgę, bo nic już mnie chwilowo nie będzie wkurzać.
gdy wszedłem do rezydencji i miałem iść po katanę usłyszałem pukanie do drzwi.
-Chwila!
Powiedziałem i zacząłem się kierować w stronę wejścia.
Kiedy otworzyłem drzwi wbiegła wkurzona Kanjori i rzuciła mnie na ziemię.
- KANJORI DO CHOLERY CO TY ODWALASZ?!?!
Krzyknąłem do niej i zauważyłem że też była wkurzona.
- TO POWIEDZ MI JAK TO JEST ŻE POBIŁEŚ IGURO I SHINAZUGAWĘ?!?!?!
- Co? Przecież przed chwilą robili sobie bójkę to kazałem im pójść to sobie poszli.
- MAM TO GDZIEŚ SĄ CALI POBICI!!! POWIEM TO WSZYTSKO DZISIAJ MISTRZOWI!!!
Po wypowiedzeniu ostatniego wrzasku wyszła z rezydencji a ja dostałem ataku paniki. Postanowiłem pójść do swojego pokoju i się uspokoić ale było to na marne. Następnie zemdlałem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro