On jest niewinny { To są kłamstwa }
Tomioka. On się wybudził. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom do puki nie spojrzał na mnie. Zapomniałam jak wyglądały jego tęczówki. Rzuciłam się na nie go z płaczem.
- DZIĘKI BOGU ŻE SIĘ OBUDZIŁEŚ!!!!!!!
On zaczął głaskać mnie po głowie
- Już dobrze, nie płacz...
Spojrzałam na niego, widniał na jego twarzy uśmiech szczęścia. Otarł moje poliki z łez.
-Jest umówione spotkanie na temat bójki którą ,,ponoć ty zrobiłeś".
- Ja ich nawet to nie pobiłem bo jak poszli to 3 minuty później przyszła Kanjori, a szykowałem się na zebranie.
- Dobra, a mogę wiedzieć jak doszło do tych wszystkich ran?
Zamilkł i spuścił głowę w dół. Czyli miałam rację.
- Giyuu ty chciałeś...- nie mogłam wypowiedzieć tego słowa, nie potrafiłam -... się zabić?
Nie patrzał na mnie. Złapałam go za dłoń i ją ścisnęłam.
- Tak...
- Ale czemu...? Obiecałeś przecież...
- Ty mi obiecałaś.
- Ale... czemu chciałeś to zrobić?
- Jak myślisz? Bycie wśród filarów którzy mnie dręczą, nawet nie powinienem być filarem.
- Ale przecież-
- Prawdę mówiąc nie zabiłem ani jednego demona na ostatecznej selekcji.
Zamilkłam, nie wiedziałam co zrobić.
- Chodź na te zebranie.
Powiedziałam bo nie chciałam już tego słuchać.
SPOTKANIE FILARÓW
- Czyli, Obanai, Sanemi, okłamaliście nas. Czemu?
Spytał Oyakata-sama.
- On nawet nie powinien być filarem! Nie potrafi normalnie z nami rozmawiać i uważa się za lepszego!
- To jest nieprawda!- zrobiłam sprzeciw - Rozmawiałam na ten temat z Tomioką ik wiem czemu tak mówi i to nie tak że uważa się za lepszego.
- No to powiedz, mądralo!
- Nie powiem rzeczy prywatnych innej osoby!
- Nie kłóćcie się. Iguro i Sanemi, macie zawieszenie. Giyuu, proszę abyś odpoczął.
- Dobrze.
PO ZEBRANIU ?(inne języki hiszpański i francuski)
-No sabía que vendrías en mi defensa. ( Nie wiedziałem że staniesz po mojej obronie )
-Bien sûr que oui, pourquoi pas ? ( Oczywiście że tak, czemu bym nie miała? )
-Volvamos a la residencia. ( wracajmy już do rezydencji )
- bien bien ( dobrze dobrze )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro