Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

GIYUU!!! { Ja staje w jego obronie... }

Shinobu pov:

Była już 9.50, były wszystkie filary oprócz Tomioki, zauważyłam na Shinazugaw'ie i Iguro różne rany. Nie chciałam się tym interesować. Podeszła do mnie Kanjori i zaczęła mówić:
- Shinobu-chan, wiesz że Giyuu-san pobił Iguro-san i Shinazugaw'e-san?
- Nie, ale gdyby tak to by przyszli do mnie do rezydencji.
- OYAKATA-SAMA ZAWITAŁ!
Zaczęło się spotkanie, zostało omówione plany misji niższych rang. I bójka pomiędzy filarami.
- Sanemi, Obanai, wytłumaczcie proszę, jak doszło do dzisiejszej bójki?
- Dobrze, robiliśmy pomiędzy sobą walkę na drewniane miecze. To Tomioka wyszedł z rezydencji i kazał nam się przenieś, my poszliśmy 10 metrów dalej walczyć i przybiegł i nas pobił.
Zrobił wyjaśnienie Iguro, nienawidził całym swoim życiem Tomioki więc mógł też również skłamać.
- Oyakata-sama mogę zabrać głos?
- Oczywiście Shinobu.
- A jeżeli to nie jest prawda? Po za tym, nie wierzę aby Tomioka zdołał pobić ich do takiego stanu, a chciałabym przypomnieć że Shinazugawa jest drugim najsilniejszym filarem, mógłby się obronić.
- Ma to trochę sensu....- powiedział Kyojuro - Idę również w obronę Tomioki.
- Dobrze ale czemu go tu niby nie ma?
 Zobaczyłam kruka filara wody który usiadł mi na ramieniu i miał łzy w oczach.
- Co się stało?
Spytałam zszokowana.
- G-giyuu.... ma ranę kłutą w klatce piersiowej...
- Oyakata-sama jako jedyna z filarów znam się najlepiej na medycynie mogę sprawdzić co się u niego dzieje.
- Oczywiście i daj mi znak czy jest z nim wszystko okej.
 Ruszyłam w rekordowym tępie do rezydencji Tomioki, jeżeli była to prawda mieliśmy bardzo mało czasu a teraz każda sekunda się liczyła.
Weszłam do rezydencji i go znalazłam, nie dość że rana kłuta to jeszcze rany w brzuchu. Zaczęłam szybko go operować na miejscu.
 Sam mi obiecałeś, że by walczyć o życie, nie łam naszej obietnicy, którą założyliśmy kilka lat temu...

kilka lat wcześniej...

 -Shinobu! Uwierz mi że nie warto tego robić! Kanae z pewnością by się nie zgodziła gdybyś jej powiedziała jej że się zabijesz gdy ona umrze!
- A ty nie masz prawa mówić mi co mam robić!
 Krzyknęłam na niego, byłam tak zdenerwowana i bezbronna. Chciałam wtedy popełnić s0mobójstwo, bo nie potrafiłam żyć bez Kanae.

- Zróbmy tak, nie będziesz chciała się zabić, a ja Ci w tym pomogę. Nasze hasło to będzie:
,,Sama mi obiecałaś, że by walczyć o życie."
- Dobrze...

Teraz

Nie powiedział nic o sobie, teraz rozumiem. Chciał abym to ja, żyła szczęśliwie, a go zostawić.
Nie! Nie zostawię cię! Nie w takim momencie gdy jesteś na skraju śmierci i postawiony przed sprawą na spotkaniu.
Przybiegli Kakushii i udaliśmy się do rezydencji i tam już kontynuowaliśmy operację. Po 4 godzinach skończyliśmy. Przeżył.
Siedziałam w jego pokoju i czekałam aż się obudzi. Spotkanie na temat bójki zostanie przeniesiony na ten dzień, kiedy Tomioka będzie mógł wyjść z rezydencji.

Spojrzałam na jego powieki, były zamknięte . Zobaczyłam że zaczynają się powoli otwierać.
Widziałam jego tęczówki.
Tęskniłam za nimi.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro