Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zbiorowisko marginesu społecznego

Terapia właściwie nie była taka istotna, bo polegała na tym, że przez półtorej godziny rozmawiałam z kolesiem po 50. Wypytywał mnie o mój stosunek do świata, o moją rodzinę, przyjaciół, a później rolę w społeczeństwie, kontakt z rówieśnikami itp. Gdy zeszliśmy na temat początku mojej "boskiej" diety gościu się totalnie rozkręcił, pytał o każdy szczegół, uzasadniał co robiłam źle i ciągnął mnie za język za każdym razem jak mówiłam tylko równoważnikami zdań. Za wszelką cenę chciał, żebym budowała zdania złożone. Powinien zostać polonistą, a nie psychiatrą!

Dopiero następnego dnia mieliśmy mieć terapię grupową. Kinga już na sam początek powiedziała mi, żebym przygotowała się na niezłą jazdę. Jej i Maćka na tej terapii nie będzie, bo są w bardziej zaawansowanej grupie, czy jak to powiedział Maciek, są bardziej pojebani, więc czułam się trochę nieswojo, bo nikogo tam kompletnie nie znałam.

Weszłam do sali, na środku znajdowało się koło ułożone z około 10 krzesełek. W pomieszczeniu siedziały już dwie osoby. Było kilka minut po śniadaniu. Po jakiś 2 minutach przyszedł mężczyzna w wieku 35 lat, usiadł na krzesełku i uśmiechnął się do nas wszystkich.

-Poczekamy jeszcze na 5 osób i zaczynamy - poinformował. Zdążyłam więc się zorientować, że ten gościu był terapeutą.

Troszkę mnie to zdziwiło, bo facet wyglądał normalnie. Naprawdę normalnie. Miał na sobie obcisłe dżinsy i idealnie skrojoną koszulę koloru grafitu. Miał ciemne włosy i ciemną brodę. No i szczerze, musiałam przyznać, że wyglądał dobrze. Bardzo dobrze. Zapewne, gdybym była starsza, obejrzałabym się za nim na ulicy. Oczywiście, gdybym była starsza.

Po kolejnych dwóch minutach doszło do nas te 5 osób i drzwi do sali się zamknęły. Wszyscy się rozsiedli, kilka osób żywo rozmawiało, ja i jakiś chłopak, który wyglądał jakby miał na wszystko wyjebane, nie robiliśmy nic, siedzieliśmy jak strusie i patrzeliśmy się w przestrzeń.

-Okej! - klasnął w dłonie terapeutą. - Mamy dwie nowe osoby - wskazał na mnie i ku mojemu zdziwieniu nie na tego chłopaka, lecz na dziewczynę, która od samego początku była w centrum uwagi. - Ja mam na imię Miłosz Kosak, jestem psychoterapeutą i pracuję w tym ośrodku już trzeci rok. Teraz wy się nam przedstawcie. Która chcę zacząć?

Oczywiście, księżniczka podniosła dumnie rękę w górę, a gdy terapeuta pokiwał głową na znak zgody, wstała i uśmiechnęła się do wszystkich promiennie.

-Nazywam się Daniela Woźnicka. Jestem tu od wczoraj - zachichotała jakby to był największy kawał na świecie. - Umieścili mnie tu rodzice i mój chłopak, ponieważ stwierdzili, że jestem uzależniona od telefonu.

Słowo daję, myślałam, że wybuchnę śmiechem. Rozejrzałam się i napotkałam spojrzenie owego chłopaka, który nagle zaczął się interesować przebiegiem wydarzeń. Zamarł na chwilę, po czym wybuchnął śmiechem. Daniela zmierzyła go srogim spojrzeniem, a terapeuta przełknął ślinę.

-Okej, dziękuję Danielo - powiedział nerwowo i posłał groźne spojrzenie chłopakowi. Wrócił spojrzeniem do mnie i zachęcił mnie uśmiechem. -Teraz twoja kolej - poprosił.

-Mam na imię Iza, też jestem tu od wczoraj - powiedziałam nawet nie podnosząc się z krzesła.

-Dlaczego się tu znalazłaś? - zapytał.

-Podobno jestem chora na anoreksję - odpowiedziałam szybko, bo chciałam mieć jak najszybciej to za sobą.

-Podobno? - mężczyzna uniósł brew. - Ty uważasz inaczej?

-Tak - odparłam znudzona.

-I to się nazywa prawdziwy problem - mruknął chłopak, a Daniela poczerwieniała.

-Mój problem też jest poważny! - żachnęła się.

-Tak, oczywiście - bąknął chłopak.

-Darek - upomniał go terapeuta. - Każdy znajdujący się tutaj ma swoje powody. Może więc przypomnisz nam dlaczego ty tutaj jesteś!

-Alkohol, hazard i narkotyki - powtórzył jak regułkę. Miłosz tylko westchnął.

-Dobrze, więc dziewczyny, z racji tego, że jesteście tu nowe, dzisiaj was nie będę męczył. Będziecie się przypatrywały na czym polega grupowa terapia. Każdy z pacjentów powie z jakiego powodu się tu znalazł, czy myśli o swoim nałogu, bądź chorobie i jaki ma do tego wszystkiego stosunek. Każdy może zadać pytanie mi albo drugiemu pacjentowi. Tylko to pytanie ma być sensowne i kulturalne! - pogroził palcem w stronę Darka. - Wszystko jasne?

-Tak - wszyscy pokiwali głową.

No i się zaczęło, każdy mówił o swoich nałogach. Narkotyki, alkohol, narkotyki, okaleczanie się, próba samobójcza, alkohol itp. Interesowała mnie ogromnie wypowiedź Darka, więc kiedy przyszła kolej na niego, dokładnie mu się przyjrzałam.

-Darek, teraz ty.

Chłopak nawet się nie poprawił na krześle, siedział rozwalony, pokazując, że ma wszystko w dupie. Podejrzewałam, że był wysoki, miał ciemne włosy i delikatny, ledwo widoczny zarost. Miał na sobie czarne dresy i szarą podkoszulkę, co podkreślało jego nieskazitelną i szczupłą figurę. A jego lekceważący stosunek tylko podkreślał jego urok osobisty.

-Umieściła mnie tu matka, bo przegrałem 37 tys. Wciągnąłem rodzinę w długi, a że nie chciała, abym jeszcze bardziej ich pogrążył, umieściła mnie tutaj. Ćpałem i piłem, traciłem kontrolę nad sobą, miałem sprawę w sądzie o pobicie, dostałem wyrok w zawiasach - mówił jak by to była najnormalniejsza rzecz na świecie. - Co o tym myślę? Nic, było dobrze jak było, to komuś musiało nie pasować. A jaki mam do tego stosunek? Taki, że to nie ma sensu, bo wyjdę z tego gówna i nadal będę grał, ćpał i pił.

-Dlaczego zacząłeś grać? - zapytał terapeuta.

-Bo mi się nudziło.

-Darek!

-Ale taka prawda! Byliśmy z kumplami w klubie, stwierdziliśmy, że zagramy na automatach, a gdy wygraliśmy 10 tys., poszliśmy do kasyna. Tak się zaczęło, z nudów.

Chłopak zauważył, że mu się przyglądam, więc i on utkwił wzrok we mnie, zmierzył mnie od góry do dołu, uśmiechnął się kąśliwie i znowu utkwił we mnie wzrok.

-Jak można przegrać 37 tys.? - zaczęła wyśmiewać go Daniela.

-Jak można być uzależnioną od telefonu komórkowego? - odgryzł się Darek.

-Hej, nie jesteście tu, żeby ze sobą konkurować! - przypomniał terapeuta. -Jesteście tu, żeby się naprawić.

-Niektóre uszkodzenia są nieodwracalne - szepnęła jedna dziewczyna i utkwiła wzrok w podłodze.

-Fakt, ale jeśli się nie da czegoś naprawić, to się da poprawić - posłał nam uśmiech terapeuta. - Wasz nałóg jest jak trauma po wypadku, nigdy nie zniknie, z czasem może jedynie osłabnąć. Nie naprawicie zmian jakie zaszły w waszej psychice, ale możecie je poprawić na lepsze. Możecie pokonać nałóg, sprawić, że będziecie wolni, zdrowi i niezależni. Czy nie tego chcecie? - mężczyzna wstał i zaczął chodzić w kółko za krzesełkami. - Naprawdę chcecie aby jakaś rzecz nieożywiona wami kontrolowała? Chcecie być marionetkami!? Kochani, chyba nie tak wyobrażaliście sobie wasze życie! Czy pozwolilibyście dzisiaj, aby ktoś wami rządził? Nie wiem, np. mama, tata, chłopak, dziewczyna, przyjaciel, przyjaciółka, babcia itp. Pozwolilibyście na to?

Spojrzał na nas wszystkich.

-Jestem pewien, że nie. Więc dlaczego pozwalacie na to waszemu nałogowi? Przemyślcie to i mam nadzieję, że porozmawiamy o tym na następnej terapii czyli w środę - posłał nam uśmiechy. - Dziękuję za dzisiejsze zajęcia.

I jak na komendę wszyscy wstaliśmy i wyszliśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: