Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niebezpieczna zażyłość

-Doszły mnie słuchy, że księżniczka się nam wymknęła dzisiaj w nocy - aż podskoczyłam, gdy wyszeptał mi to Darek. Spojrzałam na niego spod byka.

-Skąd wiesz? - widząc jego minę, nie zamierzał mi odpowiadać, a ja za to doskonale znałam odpowiedź. - Kinga.

-Smacznego - spojrzał na moją owsiankę i usiadł naprzeciwko mnie. - Kinga wychodzi za godzinę, Maciek ma dzisiaj ostatnią terapię i też podobno dzisiaj nas już zostawia.

-Przecież miał wyjść w poniedziałek! - zauważyłam.

-Plany się trochę pozmieniały. No i... - Darek urwał i zaczął grzebać w swoich płatkach czekoladowych. - Stan Sebastiana się pogorszył.

-Co masz na myśli? - spojrzałam na niego badawczo.

-Dzwoniła dzisiaj matka Sebastiana - Darek utkwił we mnie spojrzenie i nawet ja widziałam w jego oczach smutek. - Dzisiaj w nocy miał zapaść, ale lekarzom udało się go odratować, tylko jego stan jest krytyczny i najbliższa doba będzie decydująca.

-Jesteś chyba wszechwiedzący - stwierdziłam.

-Tak to jest, kiedy jedna z pielęgniarek leci na ciebie i mówi ci wszystko. Ja nawet wiem dokładnie co zrobił sobie Seba.

-Jak to? - zapytałam zaskoczona.

-No ukradł leki z dyżurki, ketonal! Rozumiesz? - Darek pokiwał głową z miną potępienia. - I popił to alkoholem.

-Skąd miał alkohol? - zapytała zażenowana. - Przecież nie mógł od tak sobie kupić.

-I ty się pytasz skąd miał alkohol? - Darek zakpił. - Ty? Dziewczyna, która wykradła się w nocy na randkę?!

-No tak! - klepnęłam się lekko w czoło za swoją głupotę. - Wyjście z tego ośrodka wcale nie jest takie trudne, więc zdobycie alkoholu pewnie też takie nie było.

-Właśnie. A teraz opowiadaj! - Darek klasnął w dłonie. - Po pierwsze, dlaczego się nie pochwaliłaś, że masz chłopaka? No i co wczoraj robiliście? Było jakieś bara bara?

Spojrzałam na niego jak na debila.

-Chyba kpisz - odparłam.

-Mówię poważnie. Aaa, chyba, że ty nic nie mówiłaś, że jesteś wolna, bo liczyłaś na przelotny romans ze mną albo z Maćkiem.

Znowu obdarzyłam go spojrzeniem, typu : chyba oszalałeś. A następnie zaczęłam się śmiać.

-Z obiektywnego punktu widzenia powiem ci szczerze, że jestem lepszy od Maćka, no ale skoro wybrałabyś jego... Nie, ty nie należysz do takiego typu dziewczyn, co szukają przygód w psychiatryku.

Wybuchnęłam śmiechem.

-Bardzo zabawne - szepnęłam.

-Ej, mówię poważnie, jestem lepszy od Maćka pod każdym względem - puścił mi oczko. - Długo jesteście razem? - zapytał nagle całkowicie poważnie. A ja nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Widząc, że nic nie mówię, tym razem to on wybuchnął śmiechem. - Nie jesteście razem!

-Właściwie to chyba tak oficjalnie już jesteśmy - powiedziałam.

-Chyba tak oficjalnie? - Darek uniósł lewą brew. - Okej, rozumiem, że to skomplikowane. To jak długo się znacie?

-Od dziecka - odpowiedziałam natychmiast.

-I dopiero teraz coś do siebie poczuliście?

-Czy ty myślisz, że zacznę ci się zwierzać? - zapytałam i włożyłam do buzi ostatnią łyżkę owsianki.

-Broń Bożę! - wzdrygnął się. - Chociaż z przyjemnością posłucham co nieco na temat twojego życia seksualnego - puścił mi oczko.

-Jesteś największym pojebańcem w tym ośrodku - tym razem to ja puściłam mu oczko, wstałam i zostawiłam go przy stoliku z otwartą buzią.

Nie dodałam, że moje życie seksualne jest na poziomie zerowym.


-Będziemy w kontakcie - obiecała Kinga i przytuliła mnie mocno do siebie.

Poczułam jak bardzo jest chuda i koścista. Była taka drobna i delikatna. Wcześniej nie zwracałam uwagi na jej budowę, na to jak wygląda. Może dlatego, że wszystkie jej ubrania były szerokie i workowate. Mówiąc dokładniej, jak po starszej siostrze. Mimo, że siostry nie miała. A teraz, gdy zamknęłam się z nią w uścisku zrozumiałam, że jej choroba jest na wyższym stadium niż moja. Była naprawdę chuda. Bardzo chuda. Gdy odsunęłyśmy się od siebie, przyjrzałam się jej bardzo bladej, poniszczonej i wychudzonej twarzy. Denerwowała się jak cholera, no i przede wszystkim, martwiła.

-Cieszę się, że byłaś moją współlokatorką - powiedziała cicho.

-Ja też - odparłam.

-Mam nadzieję, że zobaczymy się w innym miejscu następnym razem - dodała, kierując się w stronę drzwi.

-Mieszkamy w tym samym mieście, więc jest ogromne prawdopodobieństwo - posłałam jej uśmiech.

-Gotowa? - pojawił się jej tato i zabrał torby.

-Tak - odpowiedziała. Odwróciła się, ostatni raz na mnie spojrzała, posłała mi ten smutny uśmiech, pomachała i wyszła rzucając na odchodne - Powodzenia koleżanko!

A kiedy opuściła pokój poczułam się samotna. Poczułam, że cholernie brakować mi będzie jej. Cholernie brakuję mi taty, Pawła, Patrycji, Mateusza, Arka i Werki. Wszystkich.


Następnego dnia, w sobotni ranek obudziło mnie pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek, była 8.09. Kto mnie budzi o tej porze? W soboty możemy spać do 8.30, a w niedziele do 9! Wstałam niezadowolona z łóżka i otworzyłam drzwi. Ujrzałam w nich Darka, który natychmiast wparował do mojego pokoju i zamknął za sobą drzwi.

-Oszalałeś? - warknęłam.

-Chciałbym - odparł i ruszył w stronę łazienki.

-Co ty do cholery robisz?

-Cicho! Chowam się - wyjaśnił i zamknął drzwi.

Nie miałam pojęcia co tu się do cholery dzieję. On wychylił się jeszcze i warknął. -Wracaj do łóżka! - rozkazał.

Jak powiedział, tak zrobiłam. Po jakiś kilku minutach wyszedł z łazienki i usiadł na pościelonym łóżku Kingi.

-Spapugowałem cię! - powiedział, jakby właśnie przyznawał się do popełnienia zbrodni. Spojrzałam na niego pytająco. - Wymknąłem się w nocy. Chciałem skorzystać z tego, że zmianę miała Baśka, ta pielęgniarka co na mnie leci.

-Ty nie żartowałeś z tą pielęgniarką? - zapytałam zaskoczona.

-Po co mam żartować z nieśmiesznych rzeczy?

Pokiwałam głową z bezsilności.

-Dobrze, co mam ja do tego? I mój pokój? - zapytałam zirytowana.

-Przyjechał po mnie kumpel, pojechaliśmy w miasto - urwał, bo widocznie nie chciał mi dokładnie powiedzieć co robił.

-Grałeś? - bardziej stwierdziłam niż spytałam.

-Nie - uśmiechnął się lekko. Utkwił wzrok w podłogę. - Kumpel zabrał mnie do kasyna, miałem okazję, ale tego nie zrobiłem. Ani razu nie zagrałem!

Spojrzałam na jego uradowaną i pełną dumy minę i aż sama się uśmiechnęłam. Pierwszy raz nie żartował, otworzył się, może nieświadomie, ale otworzył się przede mną.

-No i zmierzając do meritum - zmienił temat. - Jestem tu, bo nie wróciłem na czas, zmianę Baśki przejęła Marlena, która zauważyła, że ktoś się wymknął, zamknęła mi okno, z ledwością co przemknąłem się przez okno w piwnicy, wiedząc, że ona przeczesuję dwór, przybiegłem do ciebie, bo wiedziałem, że zaraz zacznie przeczesywać cały ośrodek.

-Nie mogłeś iść do siebie? - zapytałam.

-Oczywiście! I po drodze wstąpić jeszcze do dyżurki na kawę, minąć rejestrację, gdzie Boska Jadzia zaczęła już swoją zmianę - spojrzał na mnie poirytowany.

-No tak, tutaj nikt cię nie złapię - mruknęłam. - Jak zamierzasz więc teraz dostać się do swojego pokoju?

-To proste, za minutę rozlegnie się dzwonek, żeby wstawać. Każdy zacznie się krzątać, zbierać na śniadanie, zrobi się zamieszanie, ja wtedy przemknę się do swojego pokoju i zobaczymy się na śniadanku. Nikomu nawet nie przejdzie przez myśl, że to ja.

-Co jak natkniesz się na pielęgniarkę?

-Powiem, że wczoraj zostawiłem u ciebie telefon i przyszedłem go odebrać przed śniadaniem - klasnął w dłonie zadowolony i w tym samym momencie rozległ się dzwonek.

-POBUDKA! - krzyczała pielęgniarka na korytarzu.

Spojrzałam na Darka kręcąc głową.

-Ty chyba jesteś jasnowidzem!

-Nie, po prostu dobry ze mnie strateg! - posłał mi oczko. - Zostało mi to jeszcze z gier planszowych - zażartował. Wstał, otrzepał pyłki z siebie, wyprostował się i ruszył w stronę drzwi. - Dzięki. Widzimy się na śniadaniu - rzucił i wyszedł.


Hej.

Wiem, że póki co moje rozdziały się nie mogą rozkręcić, ale spokojnie, już blisko wielkiego finału pobytu w ośrodku. Obiecuję wam, że pobyt ten zakończy się dosyć niespodziewanie.

Oczywiście, czekam na wasze opinię i na wasze opieprzanie, że robię się już nudna. Dajcie mi jakiegoś kopa, bo wiem, że zawalam ostatnio i bardzo was za to przepraszam. :(

Jedynie co mogę zrobić w tej sytuacji, to obiecać poprawę, więc tą poprawę obiecuję. :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: