Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Na granicy

-Poproszę kawę mrożoną - powiedziałam do kelnerki. 

-Ja również - zamówił Darek. 

Gdy kelnerka się oddaliła zaczął stukać palcami o stolik. Był lekko zmieszany, zdenerwowany. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi, ale jego zachowanie mnie strasznie niepokoiło. 

-No więc? - spojrzałam na niego pytająco. - O co chodzi? 

-Wiesz, ostatnio dużo się działo - zaczął niepewnie. 

-Darek, weź mi tu nie chrzań! - poprosiłam. Chłopak spojrzał na mnie niezadowolony. 

-Nienawidzę takich sytuacji! Mówiłem Maćkowi, że to on do cholery powinien z tobą pogadać. 

-Maćkowi? A co on ma z tym wspólnego? - mruknęłam. - Myślałam, że masz dla mnie jakieś nowinki typu: twoja mama chajta się z moim tatą. 

-Nie - Darek się lekko zaśmiał. - Tak ci śpieszno, żebyśmy zostali rodzeństwem? 

-Przestań - przewróciłam oczami i oboje się zaśmialiśmy. Kelnerka w tym samym momencie przyniosła nasze zamówienie i życzyła smacznego. 

-Masz może jakiś kontakt z Kingą? - zaczął i czułam jak trochę uchodzi z niego trema. 

-Nie - odparłam zaskoczona, że nagle o to pyta. 

-Bo właśnie w jej sprawie tu przychodzę - poinformował mnie chłopak. 

-W sprawie Kingi? - byłam jeszcze bardziej zdezorientowana. 

-Tak - posłał mi nieśmiały uśmiech. - Sebastian zapadł w śpiączkę - poinformował mnie. - Kinga strasznie to przeżyła. Dniami i nocami siedziała przy nim. 

-Przecież to trwa już dobre dwa tygodnie! 

-Trzy - poprawił mnie. - Wszystko się posypało - Darek przetarł swoje skronie ze zmęczenia. - Po wyjściu z ośrodka poszedłem odwiedzić Sebastiana. Nie przyjaźniłem się z nim, ale uznałem, że ze względu na Kingę i Maćka, to powinienem tak zrobić. 

-I co było dalej? 

-Już na korytarzu ujrzałem Maćka. Dziwnie się zachowywał i to mnie strasznie zaniepokoiło. Ale kiedy wszedłem do sali Sebastiana i ujrzałem Kingę, to już całkowicie się przeraziłem. 

-Z Sebastianem jest aż tak źle? 

-Nie, on sobie po prostu śpi - Darek machnął ręką. - Chodzi o Kingę. Przychodziłem tam codziennie, a ona siedziała cały czas na tym samym fotelu, z dnia na dzień coraz chudsza i wyblakła. Wiesz, że nawet jej odcień skóry jest teraz siwy i taki stary. 

Odcień skóry stary? Serio? Trochę nie czaiłam o co mu chodziło. 

-I w końcu zauważył to też Maciek. Nawiasem mówiąc, naćpany. Tak, znowu zaczął ćpać. No więc kiedy jej mama przyszła ją odebrać, to postanowiłem, że z nią porozmawiam. Kobieta mi się rozpłakała w pierś. Serio, to było bardzo dziwne. Ale ona była załamana. Nie ma się co dziwić. Jej dziecko ledwo co wyszło z mega kosztownego ośrodka, a teraz wygląda jak trup. Oboje z Maćkiem nie mamy pojęcia co robić. W końcu Maciek pomyślał o tobie. 

-Nie rozumiem - mruknęłam zdezorientowana. 

-Przecież też przez to przechodziłaś. Przez anoreksje - wyjaśnił. - Poza tym, odkąd Kinga zachorowała, nie ma żadnych przyjaciół, a z tobą była blisko. Więc pomyśleliśmy z Maćkiem, że może mogłabyś jakoś pomóc. Z nią jest naprawdę źle. Od 4 dni już nawet nie przyjeżdża do szpitala, bo nie ma siły, żeby wstać z łóżka. Całymi dniami śpi albo po prostu leży i wpatruję się w telewizor. Nie mam pojęcia, co mamy robić. Okej, nigdy nie traktowałem jej i Maćka jakoś mega poważnie, znasz mój stosunek do przyjaźni, ale stała się mi bliska. I zależy mi, żeby wyszła z tego cało. 

Spojrzałam na niego niepewnie. To co mi powiedział strasznie mnie zaskoczyło. Kinga chora. Znowu. Myślałam, że już całkiem dobrze sobie radzi. Może nie przytyła tyle ile ja w tym ośrodku, ale szło jej całkiem nieźle. No i Maciek, który znowu ćpa. Wszystko rzeczywiście się posypało. 

-A co z ośrodkiem? Nie może do niego wrócić? 

-Po pierwsze, Kinga wypisała się wcześniej, a teraz musiałaby czekać na termin, nie przyjmą ją tak z marszu. No i najgorsze jest to co mówią lekarze - Darek utkwił wzrok w swoich palcach, które cały czas stukały o stolik. - Kinga jest podłączona pod kroplówkę, ale lekarze nie dają jej dużo czasu. 

-Jak to? Chcesz mi powiedzieć, że ona umiera? - spojrzałam na niego wstrząśnięta. 

-Izka, ona waży 32 kg - jego głos lekko się załamał. - Wygląda to naprawdę źle. 


Kiedy wróciłam do domu od razu zamknęłam się w pokoju. Nie miałam pojęcia co mam zrobić. Wiedziałam jedno, nie mogę jej zostawić. Kinga mnie potrzebowała. Nie miała nikogo oprócz Maćka i Darka. Nigdy nie wiedziałam jak to jest być samemu. Zawsze kiedy nie było przy mnie Patrycji, był Paweł. Kiedy pierwszy raz Jasiek z IVb robił sobie ze mnie żarty, mówiąc, że mnie kocha, a później, gdy ja już zdążyłam się w nim zakochać, oznajmił mi, że jestem tak brzydka, że nigdy by na mnie nie spojrzał. To były moje pierwsze doświadczenie miłosne. Pamiętam, że gdy opowiedziałam to Pawłowi, to on poszedł do tego chłopaka i skopał mu tyłek. Tak, to było w podstawówce. On chodził wtedy do V klasy, a i tak już rozstawiał kolegów po kątach. 

W każdym razie nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Żeby być samemu, bez przyjaciół. Nie móc do kogo się zwrócić o pomoc. Była to dla mnie nowość. Ale potrafiłam sobie wyobrazić co czuję taka osoba. Nie mogłam jej więc zostawić. 

Weszłam na fb, poszukałam Darka i kliknęłam na czat z nim. 

Pogadam z nią. Gdzie ona mieszka? 

Zaprowadzę cię. O której? 

Nie wiem. Około 14? 

Może być. Gdzie mam czekać? 

Od tej kawiarni gdzie dzisiaj byliśmy jest do niej daleko? 

Sporawo. Ale spokojnie. Będę tam czekał o 14. 

Okej. 


Następnego dnia czekałam na Darka o 14 pod kawiarnią gdzie się umówiliśmy. Po 10 minutach spóźnienia wreszcie się pokazał. 

-Sorry, zaparkowałem tam - pokazał na czarną Mazdę. 

-Ty jeździsz autem? - zapytałam zaskoczona. 

-No a co to za problem? - uśmiechnął się szeroko. 

Kiedy doszliśmy do auta, zauważyłam jeszcze jedno znajome auto, które własnie nadjeżdżało z naprzeciwka. Tak, to było auto Mateusza. I modliłam się w duchu, żeby mnie nie widział. Ale niestety, spojrzał się na mnie, później na Darka. Ale to się dla mnie nie liczyło. Pierwszy raz od piątku go zobaczyłam. Nogi zrobiły się jak z waty. Poczułam, że mój brzuch zawiązuję się w supeł. Chciało mi się wymiotować. Nie wytrzymałam tego spojrzenia i odwróciłam wzrok. Kiedy wsiadłam do samochodu zaczęłam głęboko oddychać. 

-Dobrze się czujesz? - zapytał Darek. 

-Tak, wszystko w porządku - posłałam mu delikatny, ale mało przekonujący uśmiech. - Jedźmy - poprosiłam. 

Pół godziny później staliśmy już pod małym domkiem na Mokotowie. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy na posesje. 

-Tylko bądź dzielna - poprosił mnie Darek. 

Zadzwonił do drzwi, a po chwili otworzyła nam kobieta po 40. Spojrzała najpierw na Darka, a później na mnie i uśmiechnęła się smutno. 

-Wejdźcie. 

-Dzień dobry - przywitał się chłopak. Zrobiłam to samo. Kobieta tylko skinęła głową.

-Ty musisz być Iza, Kingi współlokatorka? 

-Tak - odparłam. 

Kobieta uścisnęła moją dłoń i posłała mi serdeczny uśmiech. 

-Dziękuję, że przyszłaś. 

-Drobiazg. 

-Nie dla mnie - odparła smutna i poprowadziła nas do pokoju Kingi. 

Kingi pokój był urządzony na szaro. I pewnie wyglądałby naprawdę ładnie, ale nie z Kingą w środku. Ona wyglądała koszmarnie. Naprawdę źle. Miała podkrążone oczy, skóra wisiała na jej policzkach, wszędzie wystawały kości. Już wiedziałam co Darek miał na myśli, mówiąc, że jej skóra wyglądała staro. Ona cała wyglądała jak po 30. Była wyniszczona.Obok łóżka stał stojak z kroplówką podłączony do jej zewnętrznej dłoni. Kiedy nas ujrzała nawet się nie uśmiechnęła. 

-Przykro mi, ale nie będziecie mogli długo siedzieć - poinformowała nas jej mama. - Godzinę temu wyszedł stąd lekarz. Kinga nabawiła się zapalenia płuc - kiedy to powiedziała jej oczy zrobiły się szkliste. Widziałam jak bardzo powstrzymuję się, żeby nie płakać. Wyszła po chwili, a mnie aż ścisnęło serce. 

Usiadłam na łóżko obok Kingi, a Darek przystawił obok łóżka krzesełko i zajął na nim miejsce. 

-Co u ciebie kruszynko? - zapytał, a ona tylko spojrzała na niego i cicho wychrypiała. 

-Umieram. 

Moje serce stanęło. Dosłownie. Spojrzałam na jej ręce, które bezwładnie leżały obok niej, wzdłuż tułowia. Jej włosy były strączkami. Pidżama leżała na jej chudym ciele jak worek. Widziałam strach w jej oczach. Strach i rozpacz. 

-Co u Sebastiana? - zapytała jeszcze ciszej. 

-Wszystko w porządku - uśmiechnął się Darek i ujął jej dłoń. - Wraca do zdrowia! Lekarze chcą go wybudzić.

Kłamał, widziałam to. Ale jej oczy zalśniły. 

-Kiedy? - zapytała trochę ożywiona, ale nadal się nie ruszała. Jedynie jej oczy latały to ze mnie na niego, a usta próbowały coś mówić. 

-Jeszcze nie wiadomo, ale niedługo. 

-Powiedz mu, żeby nie zmarnował sobie życia - szepnęła. 

-Sama mu to powiesz - odezwałam się w końcu. A ona posłała mi tak delikatny uśmiech, że ledwo go ujrzałam. 

-Wątpię - ruszyła głową i bardziej wtuliła się w poduszkę. - Zaopiekujcie się nim i Maćkiem - poprosiła. 

-O nie kochana! - pogroził Darek. - Sama to zrobisz - pogłaskał jej włosy. 

Stanęły mi łzy, gdy ona przymknęły swoje oczy. Otworzyła je po chwili. 

-Błagam - szepnęłam. - Wybaczcie, jestem zmęczona. 

Spojrzałam na Darka, który pokiwał głową.

-Przyjdziemy jutro - obiecał. 

Wstał i pocałował ją w czoło. Ja tylko ścisnęłam jej kruchą, kościstą dłoń. 

Gdy wyszliśmy z pokoju, ruszyliśmy do kuchni, gdzie gotowała obiad jej mama. 

-Co się stało? - zapytała, gdy nas zobaczyła. - Czemu tak krótko? 

-Była zmęczona - poinformował Darek. - Proszę mi powiedzieć - zaczął. - Jak bardzo jest źle? 

Kobieta przygryzła wargę i zamknęła oczy. 

-Darku, ona tego nie przeżyję. Nie przy zapaleniu płuc - wyznała i wyszła z kuchni. 

Spojrzałam na Darka , który tylko ścisnął moją dłoń. 

-Chodźmy stąd - poprosił. 

Gdy wyszliśmy z domu i wsiadaliśmy do samochodu dostałam smsa. Spojrzałam na wyświetlacz. Serce zabiło mi jeszcze mocniej. 

Mateusz

Ujrzałam. Otworzyłam wiadomość. 

Gdzie jesteś? Możemy się dzisiaj spotkać? 

-Umówiłem się z Maćkiem. Pojedziesz ze mną? - zapytał w tym samym momencie Darek, gdy odpalał auto. 

-Tak - odparłam. 

A wiadomość zamknęłam i postanowiłam na razie nic nie odpisywać. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: