Katastrofa
I tak właśnie minęło półtora tygodnia mojej boskiej diety. BOSKIEJ. Zastanawiałam się, czy rzeczywiście była taka boska. Efekt był niesamowity. Nagle mój brzuch nie tylko robił się płaski, ale też dzięki ćwiczeniom twardy ( o rzeźbie nie mówię, bo póki co jej nie było). Najważniejsze, że czułam kości. No i schudłam 4kg. Mniej niż powinnam, ale schudłam. Czułam, jak kilka par dżinsów były zdecydowanie za duże. Wszystko to sprawiało, iż byłam z siebie dumna i przede wszystkim czułam się szczęśliwa.
Ale zmęczenie też robiło swoje. Miałam problemy z koncentracją. Wyłączałam się na lekcjach. Czasami zarywałam nocki, bo czułam jak bardzo jestem głodna. Byłam zmęczona i śpiąca. Wykończona ćwiczeniami. Wykończona życiem. Mój humor był beznadziejny. Patrycja czasami nawet nie mogła ze mną wytrzymać. Albo narzekałam, albo byłam załamana, albo wściekła i poirytowana. Wszystko wyprowadzało mnie z równowagi.
Siedziałyśmy w piątek z Patrycją u mnie i wpadł do mojego pokoju mój brat razem z Arkiem.
-Cześć! - przywitali się. Paweł usiadł na łóżku, obok Patrycji, a Arek oparł się o moje biurko.
-Macie jakieś plany na dziś? - zapytał Arek.
-Właściwie to nie - odpowiedziała Patrycja.
-Może wybrałybyście się z nami do klubu? - zapytał Paweł.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Raczej rzadko wychodziliśmy razem. Głównie dlatego, że był moim starszym bratem, jak tylko zachowywałam się nie tak jak trzeba, piłam zbyt dużo lub rozmawiałam zbyt swobodnie z jakimś kolesiem, Paweł wkraczał do akcji, robił mi awantury, pouczał mnie i zawsze kończyło się na przyrzekaniu, że już nigdy razem ze sobą nie wyjdziemy!
-Nie jestem pewna, czy mam ochotę na kolejne sprzeczki - wyznałam zgodnie z prawdą.
-Daj spokój! - powiedział błagalnie Arek. - Werka nie może, a Mateusz też chyba nie da rady. Trenuję przed jakimiś zawodami. Zadzwoniliśmy po kilka osób z naszej klasy, ale taka mała paczka jest bezsensowna. Będziemy się fajnie bawić!
-No a ja postaram się zachowywać nienagannie! - obiecał Paweł.
-A co wy będziecie robić? Siedzieć i się nudzić - nie dawał nam spokoju Arek. - Pójdziecie z nami, napijecie się czegoś - Paweł chrząknął ostrzegająco. - Oczywiście, malutko! Tylko dla rozluźnienia - puścił mi oczko. - Potańczymy. A może poznacie jakiś ciekawych chłopaków.
-O, tym mnie przekonałeś! - powiedziała szczerząc się Patrycja.
-Hej! A to my byśmy wam nie wystarczyli? - zapytał Paweł przekomarzając się.
-Sorry, ale chyba nie bierzemy was pod uwagę - oznajmiła moja przyjaciółka. Paweł spojrzał na nią i przymrużył oczy.
-A to niby dlaczego?
-Daj spokój, nie mieścimy się w ich standardach - zażartował Arek.
Zaśmialiśmy się, ale Paweł nadal się przyglądał Patrycji. Zastanawiałam się o co mu chodzi i czemu jej słowa tak go uraziły, ale postanowiłam, że nie będę się wtrącać.
-No to jak? - zapytał Arek i uśmiechnął się do mnie.
Wyglądał jak zwykle cudownie! CUDOWNIE. Był niesamowity, pod każdym względem. Kiedy tak stał może pół metra dalej i uśmiechał się do mnie. Czemu nie byliśmy w tym pokoju sami? Chociaż, może to i dobrze. Nie wiem, czy dobrym ruchem byłoby rzucanie się na niego.
Spojrzałam na Patrycję, która była zbyt pozytywnie nastawiona do pomysłu chłopaków. Momentalnie zaczęłam się zastanawiać w co się ubiorę i nagle poczułam, że koniecznie chcę się pokazać innym. Chcę, żeby ludzie widzeli moją szczuplejszą figurę niż zwykle. Chciałam założyć obcisłą, czarną spódniczkę, która idealnie by podkreśliła moją pupę. Oj tak. Spojrzałam na nich wszystkich i powiedziałam niby zrezygnowana.
-Okej! O której mamy być gotowe?
-Wychodzimy o 20! - klasnął w dłonie Arek. - Więc co kociaki! Widzimy się wieczorkiem - gdy już znalazł się przy drzwiach i wychodził z pokoju, posłał mi jeden z tych cudownych uśmiechów i pomachał.
Patrycja tylko spojrzała na mnie zażenowana jego zachowaniem, ale jak drzwi się zamknęły podskoczyła.
-Twój brat zabiera nas na imprezę! - zachichotała. - Co jak co, ale kocham imprezy z twoim bratem! - wyznała i opadła pełna euforii na łóżko.
-A to niby czemu?
-Bo są na tych imprezach NAJLEPSZE ciacha! Więc kochana, już się nie mogę doczekać!
Patrycja siedziała u mnie jeszcze chwilę, po czym wróciła do swojego domu. Zostały się trzy godziny do imprezy. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i zaczęłam przeglądać facebooka. Tak mi minęła pierwsza godzina. Później już tylko suszyłam włosy, wybierałam w co mam się ubrać, malowałam się itd. Około 19.45 wpadł do pokoju Paweł, odwalony jak Cristiano Ronaldo ( nawiasem mówiąc, nienawidziłam Ronaldo, więc kiedy zobaczyłam gówno jakie ma na głowie przewróciła oczami i westchnęłam).
-O co ci chodzi? - zapytał wściekły.
-Chodź tu! - rozkazałam. Gdy podszedł, poprawiłam mu włosy i delikatnie je zmierzwiłam. Wyglądał teraz jak uroczy niegrzeczny chłopczyk, a nie sztywny laluś.
-Ej! - udawał urażonego.
-Stylizacja na CR7 nie przejdzie - wyjaśniłam.
-Szkoda, że zawsze przechodzi! - bronił swojego wyglądu.
-Oczywiście - mruknęłam.
-Nie ważne. Jadłaś coś? - zapytał. Szybko uciekłam wzrokiem do lusterka, że niby poprawiałam makijaż.
-Tak - odpowiedziałam zdecydowanie zbyt sucho.
-Na pewno? - zapytał podejrzliwie.
-Tak! - dodałam bardziej przekonująco.
-I ty tak chcesz iść? - spojrzał na mnie.
-A co ci nie pasuje? - warknęłam.
Wyglądałam dobrze. Założyłam czarne rajtuzy i czarną spódniczkę, a do tego bordową koszulę. Włosy rozpuściłam i lekko podkręciłam końcówki. Postawiłam na delikatny makijaż i oczy podkreśliłam delikatną kreską na powiekach. Widziałam się w lustrze i czułam dume. Moje nogi były szczuplejsze, wszystko było jak najbardziej ok, ale brzuch! Całkowicie płaski. Dlatego, że oczywiście nic dzisiaj nie jadłam. Poza jedną kanapką w szkole. Byłam z siebie naprawdę zadowolona.
Dlatego, kiedy on zaatakował mój wygląd, przyjrzałam mu się, aby i jego jakoś obrazić. Ale trudno mi się było do czegoś przyczepić. Miał na sobie ciemne spodnie i granatową koszulę. Wyglądał naprawdę dobrze. Dzięki mojemu ułożeniu jego włosów reprezentował się świetnie. Więc skrzyżowałam ręce na piersiach i czekałam, aż on wreszcie powie, co mu we mnie na pasuje.
-Problem w tym, że wyglądasz zbyt dobrze. Nie chcę pełnić roli twojego ochroniarza!
-Ale ja tego od ciebie nie oczekuje! - przypomniałam mu! Mimo, iż mój brat był ode mnie starszy tylko o 2 lata, zachowywał się, jakby przepaść wiekowa między nami mierzyła 15 lat. - Po prostu bawmy się dobrze, ok?
Paweł utkwił we mnie spojrzenie, typu "nie jestem pewien, czy to się nam uda", po czym pokiwał głową na znak zgody i wychodząc z pokoju, rzucił.
-Szykuj się, bo musimy podjechać po Patkę.
-Ale umawiałyśmy się, że ona tu przyjdzie - krzyknęłam za nim.
-Ale ja się z nią umówiłem inaczej - gdy to powiedział zniknął za drzwiami łazienki. Westchnęłam głośno i zaczęłam powoli się szykować do wyjścia.
W klubie o tej godzinie nie było zbyt głośno. Muzyka w tle była troszkę przyciszona, ponieważ parkiet póki co był pusty. DJ zawsze dawał czadu dopiero od 21.30, więc mieliśmy jeszcze ponad godzinę na "rozluźnienie się". Zajęliśmy miejsce przy jednym z największych stolików, siedzieliśmy tak chwilę, potem dołączył do nas Arek.
-No! Dziewczyny! - powiedział kiedy nas zobaczył. - Wyglądacie świetnie! Izka, rezerwuję sobie taniec z tobą - puścił do mnie oczko.
Czy on właśnie ze mną flirtował? Uciekłam wzrokiem w stronę Patrycji, która była bardzo zajęta rozmową z moim bratem. Chwila, mój brat założył rękę na jej oparciu krzesła. Pochylał się nad nią. Był tak blisko. O co tu chodzi? Arek widocznie zauważył, co jest obiektem moich zainteresowań i kiedy usiadł obok szepnął mi do ucha.
-Tak, twoja przyjaciółka wpadła w oko Pawłowi - wyjaśnił.
- Chyba kpisz? - powiedziałam.
-Chciałbym. Przyznam szczerze, że plan, aby ściągnąć was tu dzisiaj wcale nie był taki spontaniczny. Wszystko dokładnie przemyśleliśmy.
Chwila! Czy on właśnie powiedział, że ściągnął nas tu podstępem. Paweł zrobił to dla Patrycji. Ale Arek dla kogo? Dla mnie?
-Cwaniacy! - zdołałam tylko tyle z siebie wyrzucić, żeby nie wyszło, że za dużo sobie wyobrażam.
-W końcu jesteśmy nie tylko przystojni, ale też i niezwykle inteligentni.
Prychnęłam, na co on również zarzucił rękę na oparcie mojego krzesła.
-Wątpisz to? - jego twarz była tak blisko, że czułam jego oddech na swoim policzku.
-Jakże bym śmiała - zagryzłam wargę.
Arek powędrował wzrokiem w stronę moich ust i wyglądało to tak, jakby chciał mnie pocałować. Dobra, nie miałabym nic przeciwko, ale czułam się cholernie niezręcznie. WERONIKA! Areczku, mówi ci to coś? Nie mogłabym zrobić jej takie świństwa. Ale na szczęście Paweł wtedy wstał i zwrócił się do Arka.
-Chodź, zamówimy coś do picia.
Gdy tylko zniknęli, szybko dosiadłam się bliżej do Patrycji.
-Czy ty właśnie kręciłaś z moim bratem? - zapytałam, a ona spuściła wzrok.
-Izka, bo... - zaczęła się jąkać i nie wiedziała co ma powiedzieć.
-No mówże wreszcie z sensem! - powiedziałam poirytowana.
Zdaję sobie sprawę, że nie powinnam się tak zachowywać, ale powoli zaczął boleć mnie brzuch, czułam, że moje powieki są bardzo ciężkie no i ogólnie było mi niedobrze.
-Paweł już od kilku dni do mnie piszę na fb. Gadamy ze sobą, nawet czasami jak do ciebie przychodzę to wyraźnie daję mi do zrozumienia, że jest mną zainteresowany.
-Patrycja, to zasrany kobieciarz. Nie poleciłabym go żadnej porządnej dziewczynie.
-Ok, ale on jest taki miły i ... - Patrycja zaczęła bawić się swoimi dłońmi, co tylko zwiastowało, że była nieźle zestresowana. - Nie wiem. Zawsze uważałam, że jest przystojny, no ale sama wiesz, nigdy nie brałam go pod uwagę. W końcu to twój brat.
Spojrzałam na nią zmartwiona. Miała przesrane, zdecydowanie miała przesrane.
-Jeśli Paweł ma wobec ciebie jakieś poważne plany - przełknęłam głośno ślinę - to może powinnaś najpierw ocenić jakie jest jego zachowanie. Czy taktuję cię poważnie, z szacunkiem i tym podobne. Rozumiesz o co mi chodzi?
-No czaję - mruknęła. - Boję się tylko, że za bardzo się nakręcę.
Niestety, w tym samym momencie pojawili się chłopaki i zdążyłam tylko posłać Pati pokrzepiające spojrzenie, mówiące, żeby się o nic nie martwiła, bo ma mnie.
Godzinę później powoli wszystko zaczęło się rozkręcać. Coraz więcej ludzi się schodziło. Arek coraz bardziej się rozkręcał, aż nagle ujrzałam znajomą twarz. To był Mateusz. Wszedł do klubu ubrany w ciemne dżinsy i szarą koszulę. Natychmiast odnalazł nasz stolik i usiadł obok nas.
-O, kogo moje piękne oczy widzą? - spojrzał na mnie i Patrycje.
-Nie są znowu takie piękne - odgryzła się Patrycja.
Mateusz uśmiechnął się chytrze i utkwił we mnie swoje spojrzenie. Przeszły mnie ciarki. Tak, miałam ciarki. Nie wiem czy była to wina tego, iż piłam już trzecie piwo niemalże na pusty żołądek. Obrazy mi się powoli rozmazywały, czułam się jakby leciała samolotem. A może to po prostu Mateusz, siedzący zaledwie dwa krzesła dalej ode mnie, rozwalony na nim jak typowy sportowiec i z utkwionym wzrokiem we mnie tak na mnie działał. Przyjrzałam mu się i zobaczyłam, że jest bardzo zmęczony. Miał lekkie zadrapanie nad prawym okiem. Wykrzywił usta w łobuzerski grymas.
-To co Izka, zatańczysz? - zapytał. Prychnęłam, a on dodał - chyba, że się boisz?
-Czego mam się bać? - uniosłam brwi zaciekawiona.
-Nie wiem. A boisz się czegoś? - jego wzrok mnie przeszywał. To było takie dziwne. Westchnęłam, co on uznał, za poddanie się, bo wstał, złapał mnie za rękę i pociągnął na parkiet.
Wtedy to się stało. Zachwiałam się. Oczywiście, pierwsze co, to pomyślałam, że to wina alkoholu. W końcu trzy piwa na mnie, i to na pusty żołądek. No to sporo. Ale nie dawałam poznać po sobie, że źle się czuję. Tańczyłam z Mateuszem i udawałam, że bawię się świetnie. No dobra, przyznam, że bawiłam się całkiem dobrze. Mateusz złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie, byliśmy naprawdę blisko, daliśmy ponieść się muzyce. Kątem oka dostrzegłam Arka, który bacznie nas obserwował. Po chwili zobaczyłam, że Paweł i Patrycja gdzieś zniknęli, ale szybko odnalazłam ich na drugim końcu parkietu, doskonale się razem bawili i tańczyli. Gdy kolejny raz wróciłam wzrokiem do Arka, jego przy stoliku już nie było. Zaczęłam rozglądać się po sali i znalazłam go kilka stolików dalej, rozmawiał z jakimiś dwiema cycatymi blondynkami.
-Co jest? - zapytał Mateusz widząc moje zdezorientowanie.
-Badam sytuacje - wyjaśniłam pośpiesznie.
-I jak ci się podoba sytuacja? - przyciągnął mnie bliżej do siebie. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Nie podoba mi się zbytnio - powiedziałam.
Mateusz zaczął mną obracać, potem gdy wróciłam w jego ramiona, przechylił mnie i podtrzymał swoją ręką.
-A co myślisz o takiej sytuacji?
-Myślę, że jest mi w chuj niedobrze - mruknęłam, po czym wyrwałam się i pobiegłam do toalety.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro