Czarna dziura
Stał przede mną i szczerzył się jak debil.
-Powinnaś mieć szybszy refleks! - zarzucił mi i kolejny raz ochlapał.
-A ty powinieneś zacząć zachowywać się jak licealista, a nie przedszkolak - odgryzłam się.
-Wypraszam sobie! Ja po prostu mam dobre poczucie humoru! - wzruszył ramionami, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Mateusz! Ogarnij się! - usłyszałam za plecami Arka głos jego dziewczyny Weroniki. Podpłynęła do nas i uśmiechnęła się.
-Cześć! - przywitała się ze mną, po czym wtuliła się w swojego chłopaka. Obok nich znalazł się Mateusz.
-O. Izka! - utkwił we mnie wzrok w taki sposób, że zrobiło mi się gorąco.
-Hej - powiedziałam im wszystkim.
Mateusz ciągle mi się przypatrywał. Natychmiast poczułam się głupio. GRUBO. Nienawidziłam, kiedy ktoś się na mnie patrzył, a szczególnie wtedy, kiedy byłam prawie naga. Obrzuciłam go pełnym dezaprobaty spojrzeniem i odwróciłam się, po czym odpłynęłam.
Co chwilę zerkałam w stronę Arka i Weroniki. Jezu, jak Arek cudownie wyglądał. Nie wiele osób może rywalizować z nim jeśli chodzi o sylwetkę. O ciało. Miał idealnie umięśnioną klatkę piersiową. Idealną pupę, dokładnie taką jaka być powinna. Ta pupa sama do ciebie mówiła: złap mnie. Był naprawdę cudowny. Jego troszkę zbyt długie włosy opadały mu delikatnie na czoło. Co chwilę chwytał Weronikę w pasie i ją całował, ale gdy nie patrzyła, oglądał się za innymi dziewczynami. Tak, przyłapałam go na tym i to nie pierwszy raz.
Zauważyłam nawet, że gdy rozmawiał z jakąś dziewczyną, Mateusz specjalnie odwracał uwagę Weroniki, aby Arek miał więcej czasu na rozmowę z inną. No własnie, kim jest Mateusz? Kolejny przyjaciel mojego brata. Mateusz miał ciemne włosy, był wysoki, mierzył ponad 180 cm. Był bardzo wysportowany, grał w kosza, piłkę nożną, tenisa. Paweł śmiał się kiedyś z niego, że w tenisa gra, tylko po to, żeby poderwać jakieś dziewczyny.
Tak, Mateusz był taki sam jak Paweł i Arek. Wszyscy kobieciarze. Z tym, że Arek był z Weroniką niemalże od zawsze. Mieli mnóstwo spięć. Co chwilę się rozchodzili, schodzili i tak w kółko. Jednak związek nie przeszkadzał mu w niczym. Kiedy Weronika znikała z horyzontu, Arek wkraczał do akcji, wyrywał każdą laskę, a później, gdy tylko się nią za długo pobawił, jak zwykle zostawiał. I to wszystko pod nosem Weroniki. Tylko ona miała chyba słaby węch, bo tego nigdy nie wyczuła.
Z rozmyślań wyrwał mnie Paweł.
-Co tak szybko się ulotniłaś? - zapytał, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę, ponieważ w pierwszej chwili, nie miałam pojęcia o czym do mnie mówi. - Weronika się pytała, czy jesteś na nich obrażona, bo podobno jak tylko się pojawili, to od razu od nich odpłynęłaś - wyjaśnił.
-Przyszłam tu popływać, a nie na pogaduszki - odparłam i zostawiłam go samego.
Miałam dosyć już tego basenu i najchętniej wróciłabym do domu. Ale na basenie zostało mi jeszcze 20 minut, więc postanowiłam się oddać w błogie zapomnienie, i zamykając oczy, zaczęłam się spokojnie unosić na wodzie. Nagle ktoś do mnie podpłynął.
-Coś ty taka nie w sosie? - zapytał Mateusz. Westchnęłam głęboko, że ktoś znowu mi przeszkadza.
-A ty co? Szukasz towarzystwa? - spojrzałam na niego.
-Tylko twojego - odparł flirtując Mateusz.
-Wypchaj się! - warknęłam.
-Dam ci spokój, jak wygrasz ze mną wyścig.
-Jaki wyścig? - zapytałam z kpiną.
-Od początku toru do jego końca. Jeśli wygrasz, nie odezwę się do końca naszego dzisiejszego spotkania, jeśli przegrasz, no to cóż, masz przechlapane.
Spojrzałam na niego i przymrużyłam oczy. Pływałam całkiem nieźle, lubiłam to, więc mogło się udać, mogłam go pokonać. No i taki wyścig, to przecież spalenie mnóstwo kalorii. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam nagle wszystko przeliczać na kalorię, ale tak było.
-Ok! - usłyszałam własny głos.
Oboje podpłynęliśmy na początek toru basenu i Mateusz odliczył do trzech, a później rzuciliśmy się pędem. Płynęłam najszybciej jak mogłam. Machałam rękami i nogami. Czułam jak woda uderza mnie w twarz. Byłam już blisko, już blisko. I wtedy zobaczyłam, że on mnie wyprzedza, Ujrzałam najpierw jego ramiona, później jego brzuch niemalże musnął moje dłonie. Potem widziałam tylko nogi i zdałam sobie sprawę, że przegrałam. Skarciłam się w myślach, że byłam taką idiotką, że poszłam na ten układ. Przecież to Mateusz. Mistrz naszej szkoły niemalże w każdej dyscyplinie sportowej. Cóż za idiotyzm. Ironia losu....
-Oj koteczku, przykro mi - uśmiechnął się szyderczo.
-Och, zamknij się! - warknęłam.
-To było niezłe! - podpłynął do nas Arek.
-Jesteś ostrą zawodniczką! - pochwaliła mnie Weronika.
-Szkoda, że zbyt mało skuteczną, bo przegrałam - mruknęłam.
-A co było wygraną? - zagadnęła ciekawska Werka.
-Randka! - uśmiechnął się szeroko Mateusz.
-Chyba kpisz! - spojrzałam na niego poirytowana.
-Hej! Ludzie - mój brat nagle pojawił się obok Mateusza i mnie. - Po basenie idziemy na pizzę - powiedział.
-Dzięki, ale ja wracam do domu.
Wyszłam z basenu, wściekła na wszystko i ruszyłam w stronę szatni. Mateusz ze mnie kpił.Czułam to. Chciał mi udowodnić, że jestem do niczego. Ale co ja mu zrobiłam? Zawsze był dla mnie miły. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Byłam w salonie. Ćwiczyłam z Ewą Chodakowską. Minęły dwie godziny, a Paweł jeszcze nie wrócił. Z basenu przyszłam do domu sama. Zostawiłam Pawła i jego całą tą beznadziejną paczkę, która mnie irytowała. Arek nie rzuci dla mnie Weroniki. Wiedziałam to. I w sumie nie wiem, czy była to dobra, czy zła wiadomość. Mogłam nie lubić Weroniki, bo była dziewczyną Arka, ale poza tym nie miałam nic jej do zarzucenia. Była miła, sympatyczna. Zawsze jak Paweł się mnie o coś czepiał, albo któryś z innych chłopaków, stawała w mojej obronie. Więc gdybym odbiła jej chłopaka, to możliwe, że wyrzuty sumienia zjadłyby całą moją masę ciała.
Nagle usłyszałam dźwięk przekręconego klucza w drzwiach i jakieś głosy. W pierwszej chwili myślałam, że to wreszcie wrócił tata, ale po chwili zorientowałam się, że to nie on.
-Była dobra! - mówił mój brat.
-A weź stary! Ani nie miała cycka, ani dupy. Gdzie tam ona była dobra? - pytał go Mateusz. Wyszłam do nich i spojrzałam na nich poirytowana.
-Serio? Faceci - skwitowałam i wróciłam do salonu. Mateusz i Paweł poszli za mną.
-Szczerze? Twoja siostra jest tysiąc razy bardziej seksi niż te dziewczyny, które dzisiaj sobie wytypowałeś.
-Hej! - Paweł pokiwał palcem. - Nigdy nie przeczyłem, że moja siostra jest seksi.
-Przerażacie mnie! - krzyknęłam, wzięłam do ręki wodę i opadłam na sofę. Mateusz zajął miejsce obok mnie i spytał.
-A co ty robiłaś, że jesteś taka zmęczona? - zapytał z ukrytym podtekstem.
-Ćwiczyłam - wyjaśniłam i uderzyłam go pięścią w ramię.
-Mogłaś zadzwonić, poćwiczylibyśmy razem.
-Mateusz! - mój brat spojrzał na niego jak na debila. - Jak chcesz przećwiczyć jakieś nowe teksty na mojej siostrze, to lepiej wybij sobie to z głowy.
-Nie bądź taki drętwy! - mruknął chłopak. Zabrał mi butelkę z wodą i się napił. - Wiesz, że jeśli pijemy z tej samej butelki, to prawie tak jakbyśmy się całowali - uśmiechnął się szeroko.
-Och! - westchnęłam. - Nigdy nie wyrzucę tej butelki! - udawałam rozmarzoną.
Paweł wyszedł z salonu i zniknął w kuchni, a Mateusz nachylił się nade mną.
-Spokojnie, kiedyś butelka nam już nie będzie potrzebna do pocałunku - uśmiechnął się szeroko. Uniosłam zaskoczona brwi i szepnęłam.
-Mateusz, daj sobie sobie spokój. Nie pocieszaj się mną po jakiejś nieudanej dziewczynce. Nie jestem kołem ratunkowym.
Wstałam i ruszyłam w stronę pokoju. On krzyknął.
-Nigdy tak nie twierdziłem!
O co w tym wszystkim chodzi?
Niby to takie nic. W sensie, ta gadka Mateusza. Jednak do końca wieczora zastanawiałam się, co to ma znaczyć. W sumie to było dobre, ponieważ kiedy myślałam o nim, nie myślałam o jedzeniu. Wtedy uświadomiłam sobie, że niewiele dzisiaj zjadłam. Zdecydowanie mniej niż było napisane na kartce. Ale nie miałam ochoty na jedzenie. Męczyło mnie już siedzenie, nawet oddychanie, więc postanowiłam wziąć prysznic.
Wtedy wstałam ze swojego łóżka i nagle poczułam, że bardzo boli mnie głowa. I zobaczyłam jakieś plamy, wszędzie widziałam plamy. A później nie widziałam już nic.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro