Chwila prawdy
Dochodziła 18. Paweł 20 minut temu wyszedł razem z Arkiem na siłownie, no a tata jak zwykle był w pracy. Dom był pusty. Czekałam na Mateusza i nie wiedziałam co mam robić. Uprzątnęłam cały pokój. Nawet położyłam na biurku bukiet czerwonych tulipanów, który kupił mi tata dwa dni temu, gdy dowiedział się co zaszło w szkole. Tym gestem chciał przeprosić, że tak rzadko bywa w domu i nie ma dla mnie czasu. Nigdy mu tego nie zarzucałam. Był najlepszym ojcem na świecie. Bo przecież był dla mnie jednocześnie ojcem i matką.
W domu rozległ się głuchy dźwięk dzwonka. Nabrałam głęboko powietrza w płuca i ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam mojego gościa. Mateusz stał w czarnym dresie i granatowej podkoszulce opinającej jego umięśnioną klatkę piersiową. Miał lekko zmierzwione włosy, wiedziałam, że wraca prosto z treningu.
-Wchodź - poleciłam. Zamknął drzwi, zdjął buty i poszedł za mną do kuchni. - Napijesz się czegoś?
-Izka, nie mam dużo czasu - powiedział. Zauważyłam, że nie szczerzył się jak głupek, miał poważną minę. I to mi się nie podobało.
-Okej. Ale jesteś po treningu, to może wody? Albo soczek pomarańczowy, który sama przed chwilą zrobiłam? - uśmiechnęłam się szeroko, widząc, że jego kąciki ust powoli się unoszą. Punkt dla mnie!
-Skoro sama robiłaś ten soczek, no to jakbym mógł odmówić - bingo! Stary Mateusz powoli powraca.
Nalałam więc soku i oboje stanęliśmy na przeciwko siebie, on opierając się o blat, a ja o lodówkę naprzeciwko niego.
-No to o czym chciałaś porozmawiać? - powiedział, gdy upił łyk soku.
-Po pierwsze chciałam ci bardzo podziękować za to, że ostatnio nie wydałeś mnie przed Pawłem.
-Żałuję, że to zrobiłem - spojrzał mi prosto w oczy, aż przeszły mnie ciarki.
-Dlaczego? - zapytałam nieco zbyt piskliwym głosem.
-Izka, to co robisz do niczego nie prowadzi. Zostanie się z ciebie jedna, mała kupka kości. Tego chcesz? - Mateusz podszedł do mnie. - Niszczysz siebie! A ja nie mogę ci w tym pomagać.
-Więc czemu mnie kryłeś? - zapytałam wściekła.
-Bo miałem nadzieję, że pomogę ci z tego wyjść.
-Ale już jej nie masz - bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-Niech Arek ci pomoże - mruknął.
-A co ma do tego Arek? - warknęłam.
-Izka, nie jestem idiotą! - Mateusz podniósł ton swojego głosu, ale szybko się uspokoił. - Zauważyłem, że coś do niego czujesz. Nie wiem od kiedy, ale widzę to, jak na niego patrzysz. A ten debil tylko to wykorzystuję.
-On nie ma o tym pojęcia - nawet nie zdążyłam się powstrzymać i sama się wkopałam.
-Ma - powiedział Mateusz. - Ja go o tym uświadomiłem.
Otworzyłam szeroko oczy. I buzię chyba też. Jak? Co? Chyba sobie kpisz. Gotowało się we mnie. Nie wiedziałam, co mam zrobić. No bo co miałam zrobić? Dać mu z liścia? Z jakiego powodu? Rzucić się na niego? Z jakiego powodu? Przecież nic nie zrobił. Jak nic nie zrobił? Powiedział Arkowi. Ale chwila. Nie wiedział tego ode mnie. Ale że Patrycja mu powiedziała? Nie...
-Skąd podejrzenie, że podoba mi się Arek?
-Mówiłem ci, widzę jak na niego patrzysz. Jak pożerasz go wzrokiem. Ostatnio na basenie. Ledwo co się powstrzymywałaś.
-Daj spokój, nie jestem jakąś napaloną dziewczynką.
-Wiem - Mateusz podszedł do mnie. - Ja to wiem. Ale on myśli inaczej.
-O czym ty mówisz? Coś ty mu nagadał?
-Kiedyś rozmawialiśmy o tobie, mówiłem, że jesteś naprawdę bardzo ładną dziewczyną, i przede wszystkim, bardzo interesującą. Arek zaczął się naśmiewać, żebym się przypadkiem w tobie nie zakochał, a ja powiedziałem, że nie widzę żadnych przeciwwskazań. I wtedy mu wyznałem, że chyba bardziej lecisz na niego niż na mnie. Po tym miał ci się bacznie przyglądać, ale on zamiast coś z tym zrobić coraz bardziej cię podrywał. Kiedy zobaczyłem, że nie ma go w szkole, wiedziałem, że pewnie poszedł do ciebie. Nie myliłem się. Nie wiem co wy robiliście razem, ale Izka, uważaj na niego. Pamiętaj, że jest z Weroniką. I nie tylko z tobą ją zdradza.
Miałam ochotę się śmiać.
-Między mną a Arkiem do niczego nie doszło - wyjaśniłam.
STOP! Czy Mateusz właśnie wyznał, że mu się podobam?
-To nie moja sprawa - powiedział i zauważyłam, że zaczął już się zbierać do wyjścia. Szybko złapałam go za nadgarstek.
-Mateusz! Nie zrobiłabym tego Weronice. Gdybym chciała to już dawno zaczęłam bym uderzać do Arka.
-Izka, czy ty nie widzisz jak on się zachowuje? - nagle Mateusz wybuchnął. - Traktuję cię jak przedmiot, jak zabawkę. Kiedy tylko dowiedział się, że mi się podobasz, od razu chciał mi udowodnić, że wybierzesz jego, a nie mnie. Chodzi z Weroniką już od tylu lat, a nawet na jej oczach nie potrafi powstrzymać się od flirtu. Mam już dosyć tego pajaca! Miałem w dupie jak się zachowuję, jego sprawa, ale kiedy zaczął mieszać w to ciebie, to przegiął. Zrobisz jak będziesz chciała, ale nie poleciłbym go żadnej dziewczynie.
-Zdążyłam zauważyć jak się zachowuję - wyznałam cicho. Mateusz nagle bacznie mnie obserwował.
-Zrobił ci coś? - zapytał i pogłaskał mnie po policzku. Nasze ciała dzieliły milimetry. Boże, jak ja chciałam go pocałować! Próbowałam odsunąć tą myśl na bok.
-Nie, ale wydaję mi się, że gdybyś nie przyszedł wczoraj, to mogłoby się to źle skończy.
Mateusz zacisnął mocno pięść.
-Co za idiota! - warknął i odsunął się. Ruszył w stronę wyjścia, ale kolejny raz go zatrzymałam.
-Przestań! To nic nie da. Obiecuję, że będę na niego uważała i nie nabiorę się na te jego słodkie oczka.
-Całowaliście się? - zaskoczył mnie tym pytaniem. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, bo sama nie wiedziałam.
-Nie, ale... - zamilkłam i postanowiłam wyznać prawdę. - On chyba chciał mnie pocałować. Nie wiem Mateusz.!
Chłopak objął mnie i szepnął w moje włosy.
-Spokojnie! Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.
Hej! :-) Dzisiaj tak trochę melodramatycznie! :O Rozdział może być troszkę nudnawy, ale spokojnie, za niedługo dowiecie się co się stanie i jak potoczą się losy Mateusza i Izy. No i przede wszystkim, jak zostanie ukarany Arek za swoje podrywy (nie tylko na Izie). Teraz zaczynają się święta, będę miała mnóstwo wolnego czasu, więc będę pisała i pisała. Zostawiajcie po sobie jakieś komentarze, zawsze to motywuję. Glosujcie na rozdziały jeśli się wam podobają, a jeśli nie, to krytykujcie, róbcie sobie co chcecie, każda krytyka się przyda, może sprawi, iż poprawie niektóre błędy, albo rozwieje jakieś wasze wątpliwości. :-)
Chciałabym w szczególności podziękować Eshiunya za komentarze, które motywują i pokazują, że jednak ktoś czyta te moje wypociny. Dziękuję kochana! Ps. Widać, że jesteś osobą pełną energii, więc trzymaj tak dalej. Dziękuję jeszcze raz! :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro