Chill day bez chillu.
Minęły dwa tygodnie od mojego powrotu. Już prawie wdrążyłam się w codzienny tryb życia. Oczywiście, całymi dniami uczyłam się i harowałam, żeby tylko pozaliczać wszystko i móc wreszcie odpocząć. Przez to trochę zaniedbywałam Mateusza, a on nie ukrywał niezadowolenia. Zresztą, ostatnio czepiał się o wszystko i za cholerę nie mogłam zrozumieć o co mu chodzi.
W końcu więc nadszedł piątek, a że miałam już za sobą wszystkie poprawki, była połowa czerwca, postanowiłyśmy sobie z Patrycją zrobić wolne. Skorzystałyśmy z ładnej pogody i z tego, że Patka ma basen, więc zrobiłyśmy sobie chill day. Rozłożyłyśmy się na leżakach, nasmarowałyśmy oliwką dla dzieci i w ciszy i spokoju korzystałyśmy z wakacji.
-Czujesz to? - zapytała Patrycja po pół godziny leżeniu w ciszy.
-Co?
-Wolność, smak wakacji, smak odpoczynku i smak niczego! Nic nie musimy już robić. Nie musimy się już uczyć o planimetrii, czy funkcjach trygonometrycznych - Patrycja uniosła zimną wodę z miętą i truskawką. - Nie musimy się martwić o rozbicie dzielnicowe czy bitwę pod Grunwaldem. Możemy mieć w dupie wszystko.
-Możemy czytać ciekawe książki, a nie kompletnie nudne lektury. Możemy spać do 12, pić bez umiary, nie spać w swoich domach, tańczyć i śpiewać - kończyłam za nią.
-Pływać i się opalać. Grać w tenisa, badmintona, podrywać obcych i całkowicie nam nieznajomych chłopaków.
-Spać z nimi i robić inne, interesujące rzeczy.
Patrycja spojrzała na mnie, gdy to wypowiedziałam.
-Umówmy się, możemy to robić i pewnie byłoby to dla nas bardzo ciekawe doświadczenia, ale tego zapewne robić nie będziemy - sprostowała i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Spałaś z Pawłem? - nie wytrzymałam. Patrycja spojrzała na mnie zszokowana.
-Czemu pytasz?
-Patka! - poprosiłam. - Nie prowadź do tego, żebym była upierdliwa i błagała cię noc i dzień.
-Izka, naprawdę chcesz wiedzieć? - spojrzała na mnie przyjaciółka.
-Tak! - wyrzuciłam ręce w górę.
-Było blisko - Patrycja utkwiła wzrok z wodzie z basenu. - Kiedy cię nie było, twój tata musiał pojechać po jakiś sprzęt do siłowni, Paweł miał wolną chatę...
-Mów dalej kotku.
-I twój tata zadzwonił, że wróci bardzo późno - Patrycja zaczęła bawić się frędzelkiem od swojego kostiumu. - Cholera, Izka, ja chciałam, ale nie mogłam. Ja wiem, że mamy po 17 lat, pewnie 3/4 dziewczyn w naszym wieku straciło swoje dziewictwo już dawno. Rany, moja mama straciła swoje dziewictwo jak miała 17 lat... ale dla mnie to chyba za wcześniej. No i Paweł zauważył, że jestem strasznie spięta i zapytał, czy jestem pewna, że tego chcę.
-A ty powiedziałaś, że nie chcesz - dokończyłam.
-Nie do końca- wyjaśniła. - Powiedziałam, że nie jestem pewna, ale pewna jestem, że to nie jest ten czas, że jeszcze nie jestem gotowa.
-A mój braciszek wpadł w szał - zażartowałam, a ona wzięła to na poważnie.
-Nie - uśmiechnęła się do siebie. - Powiedział, że mu bardzo zaimponowałam, bo nie rzuciłam się do jego spodni i nie zrobiłam niczego wbrew swojej woli.
-Nie wiedziałam, że mój brat jest taki mądry.
-Wiesz, myślę, że wiele rzeczy o nim nie wiesz i patrzysz na niego strasznie stereotypowo.
-To znaczy? - spojrzałam na nią widząc jak bardzo jest spięta.
-Chodzi mi o to, że patrzysz na ich całą trójkę tak samo. Arek jest skurwielem, to pewnie Mateusz i Paweł też, o to twoje założenie.
-Patrycja, oszalałaś? - spojrzałam na nią jak na debilkę. - Jeszcze dwa miesiące temu myślałaś identycznie - przypomniałam jej.
-Ale myliłam się. Paweł jest inny. A Mateusz to już w ogóle zupełnie inna bajka.
-Widzę, że już się zapomniało jak mój braciszek wyrywał 10 dziewczyn w jeden weekend.
-Nie, nie twierdze, że on nie jest święty, bo nie jest, ale naprawdę jest inny niż myślałyśmy. Jest porządnym chłopakiem, który ma swoje wartości. Jest bardzo wrażliwy i troskliwy. Lubi mieć nad większością kontrolę, ale czasami traci tą kontrole nad samym sobą - mówiła moja przyjaciółka, a ja nie wierzyłam, że ona do cholery opisuję mojego brata. - Niby nienawidzi komedii romantycznych, ale ostatnio jak oglądaliśmy "Niemożliwe" to widziałam jak poleciała mu łza.
-"Niemożliwe" to nie jest komedia romantyczna - sprostowałam.
-Wiem, chodzi mi o to, że nie jest takim skurwysynem jak myślałyśmy.
-Wiem, że nie jest bez uczuć, nie uważałam go za potwora. No ale przyznaj szczerze, nie jednej narobił nadziei, nie jedną rozkochał w sobie, a gdy mu się znudziła, wykasował ją ze swojej pamięci, porzucił i już nigdy więcej do niej nie wracał.
-Tak, był strasznym chujem jeśli chodzi o te sprawy, ale teraz naprawdę jest inny.
-Nie wiem Pata, ostatnio mało czasu z nim spędzam, ale obyś miała rację - posłałam jej uśmiech i wróciłam do opalania się i tej błogiej ciszy.
Wróciłam do domu po 16, od razu skoczyłam pod prysznic i szykowałam się na wyjście do baru, kiedy do pokoju wpadł Mateusz.
-Cześć - uśmiechnęłam się szeroko do niego, stałam akurat przy szafie i wybierałam co dzisiaj na siebie założę.
Obrzucił mnie spojrzeniem, zmierzył od góry do dołu. Miałam na sobie tylko krotką, zwiewną sukienkę w kwiatki, która nawiasem mówiąc odsłaniała mi biust i kończyła się ledwo za pośladkami. Uśmiechnął się szeroko.
-Jesteś największą mendą na świecie! - powiedział i podszedł do mnie. - Nie dość, że masz mnie w dupie, a przecież przypomnę ci, jestem twoim chłopakiem! To jeszcze robisz sobie wagary, nic mi o tym nie mówisz, i te wagary spędzasz beze mnie.
Gdy znalazł się przy mnie, przyciągnął mnie do siebie.
-Wagary spędziłam z przyjaciółką - wyjaśniłam. - Poza tym, wiesz, że ostatnio miałam dużo na głowię.
-Mam już to gdzieś - szepnął i wbił się w moje usta.
Mimowolnie zetknęliśmy się ciałami, Mateusz ulokował swoje ręce na moich plecach, by później zjechać na pośladki. Nie pamiętam kiedy ostatnio się tak namiętnie całowaliśmy. Nie wiem jakim cudem oboje opadliśmy na moje łóżko i nie przestawaliśmy zasypywać się pocałunkami. Po kilku minutach, a może sekundach, nie mam pojęcia ile trwały te nasze pieszczoty, zadzwonił mój telefon.
-Nie odbieraj - poprosił.
-Muszę - pocałowałam go delikatnie i odebrałam. - Halo.
-Cześć księżniczko - usłyszałam głos Arka. - Czy wybierasz się dzisiaj z nami na imprezę?
-Tak - odparłam.
-Świetnie, będę musiał porwać cię na chwilę.
Zobaczyłam jak Mateusz drętwieje, a później odsuwa się ode mnie. Nie czaiłam o co mu chodziło, ale wiedziałam, że za chwilę się dowiem.
-Oo. Masz do mnie jakąś sprawę?
-I tak i nie - zaśmiał się Arek. - To co, widzimy się o 21 w barze?
-Tak, tak.
-To do zobaczenia ślicznotko.
-Pa.
Rozłączyłam się i spojrzałam na Mateusza.
-Co ci? - zapytałam i pocałowałam jego mocno zarysowaną kość żuchwową, a to świadczyło, że był właśnie wkurzony.
-Nic mi - odsunął się ode mnie i usiadł.
-Hej! - złapałam go za rękę, gdy chciał wstać. Usiadłam okrakiem na nim i spojrzałam mu prosto w oczy. - Jak mi nie powiesz, wymuszę to z ciebie torturą.
Mateusz spojrzał na mnie i wiedziałam, że nie jest w humorze do żartów. Obrzuciłam go pytającym spojrzeniem.
-Czeekaj! - zaczęłam intensywnie myśleć. - Czy ty jesteś wściekły o ten telefon od Arka?
On położył ręce na moich biodrach i chciał mnie zepchnąć, a ja wtedy ugryzłam jego wargę. Roześmiał się, ale tylko na chwilę.
-O co ci chodzi? Trzeba było sobie jeszcze dłużej z nim porozmawiać. Ostatnio spędzacie ze sobą dużo czasu.
Fakt, miał rację, ostatnio, rzeczywiście spędziłam dużo czasu z Arkiem. Dwa dni po grillu u mnie, przyszedł i przeprosił za swoje zachowanie. Siedzieliśmy na hamaku w moim ogródku i rozmawialiśmy do 3 nad ranem. Następnego dnia miałam zaliczać angielski i byłam totalnie nieprzytomna, ale na szczęście wszystko umiałam. Ta rozmowa wiele zmieniła i zbliżyła nas do siebie. Trochę pomogła mi spojrzeć na jego punkt widzenia, może i nawet go trochę zrozumieć. Od tego czasu Arek często dzwonił do mnie albo po prostu wpadał na chwilę, rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Ale nie rozumiałam dlaczego Mateusz ma o niego problem.
-Czy ty jesteś o niego zazdrosny? - zapytałam podejrzliwie.
-A powinienem być?
-O jezu, nie zachowuj się jak dziecko! - walnęłam go w ramię. - Przecież tylko się z nim przyjaźnie.
-Tak, a to, że kiedyś byłaś w nim cholernie zakochana sobie wymyśliłem. Czekaj. To kiedyś było jakieś dwa miesiące temu.
-Trzy - poprawiłam go.
-Super, to kupa czasu - Mateusz znowu próbował mnie zepchnąć ze swoich kolan, ale na marne.
-Było minęło, wiesz, że nic do niego już nie czuję.
-No właśnie nie wiem. Nie mam pojęcia co ty Izka do cholery czujesz. Nigdy nie powiedziałaś, że mnie kochasz, więc skąd mogę wiedzieć. Nasza relacja opiera się na macaniu, całowaniu i gadaniu. Nie ma tu nic o uczuciach.
-A macanie i całowanie jest dla ciebie bezuczuciowe? - warknęłam na niego. - Może ty się macasz i całujesz ze zwykłymi koleżankami, ale ja z obojętnymi mi kolegami tego nie robię - kiedy to powiedziałam wstałam wściekła.
Mateusz siedział tak przez chwilę nie wiedząc co zrobić, po czym wstał i wyszedł. Miałam ochotę krzyczeć.Czy jego kurwa pojebało? Co on sobie myśli? I po chuj wyszedł? Czy on oszalał. Czułam jak wzbierają się we mnie łzy, czułam, że jestem wściekła. Otworzyłam okno na oścież, żeby wpuścić trochę powietrza. Usłyszałam trzask drzwi na dole, to oznaczało, że sobie poszedł. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Arka, a później to już tylko ryczałam.
Hej kochani! :*
Zbierałam się chyba z dwa tygodnie na napisanie tego rozdziału, kompletnie nie miałam weny, ale spokojnie, wena już wróciła. Przyznam, że była chwila słabości i miałam ochotę już napisać rozdział na odczep się i wyznać wam, że zawieszam opowiadanie, ale było mi strasznie szkoda, tego, że zawieszę wam tą lekturę na wakacje, poza tym, o czym bym myślała przez tyle wolnego czasu? Mam nadzieję, że tym rozdziałem was nie zawiodłam. Piszcie co o tym wszystkim myślicie :D Jestem ciekawa, kogo wolicie, Arka czy Mateusza? A może Darka, który gwarantuje wam, że wróci za jakiś czas :D Czekam na wasze opinie miśki! :*
Miłej lektury :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro