"Co się stało?"
Na ziemi leżała...
Tak. Wika. Leży nieprzytomna. Podszedłem do niej, uklęknąłem nad nią i powiedziałem:
-Wika? Wika?! Obudź się...
-Znasz ją?- zapytał umięśniony mężczyzna
-Tak. -odpowiedziałem
-A co? -zapytałem
-Nic, poprostu pani zadzwoniła już po karetkę. -powiedział
-Po co? -zapytałem
-Po to że biedna leży tu już długo. -
odpowiedział
-Aha... -odpowiedziałem
Mam wyrzuty sumienia... przykro mi. Najgorsze że to przezemnie. No ale nic nie mogłem zrobić...
Jedzie karetka. Pojadę z Wiką... I ją przeproszę.
-Kto jest poszkodowany? -zapytał Pan ratownik z karetki
Jakaś pani pokazała ratownikom Wiktorię. Więc zapytałem:
-Mogę też jechać?
-Kim dla niej jesteś? -zapytał Pan ratownik
-Przyjacielem. -skłamałem bo pewnie ona mnie nie nawidzi...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od autorki
Za niedługo pojawi się następny rozdział😆
133 słowa
Do zobaczenia w następnym rozdziale💕💅
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro