Rozdział 3. Wróżenie ze stopy
Z pozdrowiami dla Fantastic_Niffler, heheh
• • •
— Do wróżenia z dłoni niezbędna jest dłoń drugiej osoby — oznajmiła profesor Foretell. Jej słowa były tak banalne, że spora część zgromadzonych w klasie uczniów parsknęła śmiechem. Nie wyglądało jednak na to, aby nauczycielka jakoś szczególnie przejęła się reakcją uczniów. — Linie na dłoni mogą wam powiedzieć bardzo wiele na temat przyszłości osoby, której dłoń trzymacie...
Remus nie czuł się jakoś szczególnie pewnie w dziedzinie wróżbiarstwa. Zdecydował się na naukę tego przedmiotu głównie dlatego, że James, Syriusz i Peter tak zrobili. Oni z kolei uznali wróżbiarstwo za mało wymagający i trudny przedmiot, więc postanowili spróbować w nim swoich sił. Albo raczej dawać z siebie minimum i jakimś cudem zaliczać rok.
Profesor Foretell miała to do siebie, że mówiła w taki sposób, jakby przepowiadała komuś niechybną i wyjątkowo bolesną śmierć. Miała jednak swój nieco zaskakujący zwyczaj - każdego roku przepowiadała związek którejś parze uczniów. Co najzabawniejsze, w dziewięćdziesięciu procent przypadków miała rację, bo prędzej czy później para rzeczywiście kończyła w związku ze sobą. Nikt nie wiedział, czy Eden Foretell ma zdolności jasnowidza, czy wszystkie jej przepowiednie to po prostu łut szczęścia, jednak nie pozostawiało wątpliwości, że zjawisko to było intrygujące i godne podziwu.
Od swoich rodziców Delilah wiedziała, ze swego czasu profesor Foretell to właśnie im przepowiedziała związek. Początkowo usłyszenie takiej przepowiedni było dla Eugene'a Whitmore'a i Beatrice Foxglove niemożliwe do spełnienia, a przynajmniej oni tak uważali. Od początku z jakiegoś powodu darli ze sobą koty. Dopiero na ich siódmym roku coś się zmieniło, bo niespodziewanie zaczęli odnosić się do siebie z większą przyjaznością. Teraz, jako małżeństwo kochali się mocniej niż niegdyś się nienawidzili i właśnie było dla Delilah tak niesamowite.
— W życiu bym nie wpadł na to, że do wróżenia z dłoni potrzebna mi będzie dłoń — stwierdził Syriusz na tyle głośno, aby usłyszeli go Remus i Delilah, siedzący dwie ławki dalej od niego.
— A z czego chciałeś w takim razie wróżyć? — zdziwił się Peter.
— Ze stopy, a co?
Pozostali uczniowie również słyszeli uwagę Syriusza, przez co wybuchnęli śmiechem. Profesor Foretell również i tym razem nieszczególnie przejęła się żartami strojonymi z przedmiotu, którego nauczała.
— We wróżeniu z dłoni istotne są linie na dłoniach — oznajmiła profesor Foretell, przechadzając się po klasie. — Ważna jest również dłoń, z której wróżymy. Z lewej dowiemy się tego, co dla nas nieznane, to z niej wyczytamy przyszłość. Prawa zaś powie nam co nieco o charakterze osoby, której dłoń trzymamy. O tym, jaka ona jest, czym kieruje się w życiu... No chyba, że mamy do czynienia z osobą leworęczną. Wtedy to przyszłość wyczytamy z jej prawej ręki.
Niektórzy (w tym Delilah i Sybilla) słuchali profesor Foretell z zainteresowaniem, innych bawiła pasja, z jaką kobieta wierzyła w to, że wróżbiarstwo pozwala przepowiedzieć przyszłość, inni nie wierzyli w ani jedno słowo nauczycielki i po raz kolejny rozważali ucieczkę z lekcji, a jeszcze inni słuchali profesor Foretell z obojętną miną - możliwe, że mając nadzieję, iż coś zostanie im w głowach po tejże lekcji.
— Nauczę was wróżyć z dłoni stopniowo. Każdą z linii na dłoni przedstawię wam szczegółowo, abyście ostatecznie potrafili przedstawić mi osobę, której dłoń trzymacie oraz przepowiedzieć jej przyszłość. — Kobieta posłała klasie nieco nieobecne spojrzenie. — Otwórzcie, proszę, podręczniki na stronie dwudziestej i przeczytajcie wprowadzenie do wróżenia z dłoni oraz informację o linii życia. Przyda nam się ona do dalszej nauki.
Rozległo się zbiorowe przewracanie kartek, kiedy uczniowie zaczęli poszukiwać strony, o której mówiła profesor Foretell. Delilah słyszała też ciche rozmowy, kiedy to uczniowie postanowili wykorzystać mało interesującą ich lekcję na porozmawianie o czymś znacznie ciekawszym.
— Czasami profesor Foretell mnie przeraża — powiedział cicho Remus do Delilah.
Dziewczyna roześmiała się pod nosem.
— Kto by pomyślał, że nieustraszeni Gryfoni boją się nauczycielki wróżbiarstwa — odpowiedziała ironicznie, na co sam Remus też się roześmiał.
— Przecież profesor Foretell ma się czym obronić. Wystarczy, że przepowie mi śmierć i będę się przejmował swoim losem.
— Nie wywołuj wilka z lasu, Remusie — powiedziała ze śmiechem Delilah, odnalazłszy odpowiednią stronę w podręczniku.
To powiedzonko niespecjalnie podobało się Remusowi. Nie wywołuj wilka z lasu... Szkoda, że nikt nie powiedział tego lata temu Lyallowi Lupinowi, kiedy ten nieco zranił uczucia Fenrira Greybacka, który z kolei powziął zemstę na Lyallu. W ten sposób Remus po dziś dzień borykał się z piętnem wilkołaka, co stało się jego największym kompleksem. Żaden uzdrowiciel nie potrafił uleczyć ani jego, ani blizn, które pozostawiała po sobie każda przemiana w wilkołaka.
Jednak Remus puścił mimo uszu to powiedzonko. Czasami lepiej było milczeć niż powiedzieć o jedno słowo za dużo. Wobec tego wczytał się w tekst, który profesor Foretell zadała im do czytania.
— Już przeczytaliście. — Profesor Foretell bardziej stwierdziła niż zapytała, zupełnie jakby rzeczywiście potrafiła przewidywać przyszłość i wiedziała, kiedy uczniowie skończą czytanie. — W takim razie najpierw zajmiemy się linią życia, o której przed chwilą przeczytaliście. — Po tych słowach profesor Foretell wyciągnęła dłoń przodem do klasy, by pokazać im linię na dłoni, o której mówiła. — To ta linia — oznajmiła, palcem wskazującym kreśląc kształt linii, która zaczynała się na jej dłoni pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym i wiodła do jej połowy. — Odszukajcie ją, proszę, na swoich dłoniach.
Wszyscy zebrani na lekcji wróżbiarstwa uczniowie zaczęli poszukiwać na swoich dłoniach linii życia, o której mówiła profesor Foretell. Nie minęła dłuższa chwila, gdy zaczęły się rozlegać dumne stwierdzenia, gdy ktoś odnalazł swoją linię życia lub te pełne zawodu, kiedy ktoś inny nie potrafił odnaleźć owej linii. Wówczas profesor Foretell podchodziła do nich i pochylała się, aby pomóc im odnaleźć linię życia.
— To jest ta linia? — zapytał Remus Delilah, wiedząc, że ta sztukę wróżenia pojmuje z prędkością światła, czego on o sobie nie mógł powiedzieć.
Delilah spojrzała na linię, którą Remus wskazywał jej na swojej dłoni. Od razu zauważyła, że Remusowi pomyliły się linie i wziął nie tę, co trzeba.
— Nie, to jest inna linia — zaprzeczyła, po czym opuszkiem własnego palca wskazała Remusowi odpowiednią linię. — To jest linia życia.
— Och — powiedział Remus. Uśmiechnął się do niej z wdzięcznością. — Dzięki, Delilah.
Delilah odwzajemniła uśmiech.
— Nie ma o czym mówić, Remusie.
• • •
Od razu mówię, że stworzyłam sobie własną technikę wróżenia z dłoni, bo widziałam w internecie ich kilka i cholera wie, którym wierzyć, więc połączyłam te informacje w jedno, nie kamieniujcie XD
I w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego na wróżbiarstwie nie ma Elise, przez co myślałam, że coś znów pokręciłam... A tymczasem Eli jest sobie na wycieczce XDD. Geniusz ja po prostu...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro