𝟸𝟶.𝟶𝟺.𝟸𝟶𝟾𝟼
20 kwietnia 2086
Moja Droga
Marta twierdzi, że gdy zacznę do Ciebie pisać, będzie mi łatwiej. Nie wiem, co ma mi ułatwić pisanie listów do prawdopodobnie martwej osoby. Gdyby Radek tu był powiedziałby, że powinnam napisać „martwej", bo szanse na to, że przeżyłaś, są nikłe. Ale ja nadal mam nadzieję, nadal mam tę cholerną nadzieję, która z jednej strony daje mi motywację, żeby przebrnąć przez kolejny dzień, ale z drugiej strony... zabija mnie od środka. Często nie mogę znieść myśli, że jesteś gdzieś w tym zniszczonym świecie sama, bezbronna. No może z tą bezbronną przesadzam, ale w tych czasach trzymanie się w grupie jest konieczne, a ja zbyt dobrze Cię znam. Mimo wszystko boję się, mam ochotę sięgnąć po strzykawkę, ale przecież obiecałam, że już tego nigdy nie zrobię. Zawiodłabym Cię, gdybym to zrobiła, nie po to pomagałaś mi wyjść z tego gówna.
Znienawidziłabyś ten bunkier. Czy tam schron, czy w czymkolwiek teraz siedzę. Nie ma żadnych kwiatów, bo to „strata wody". Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie przemyciła kwiatów do środka, co prawda zerwane trzymane w szklance, ale chociaż tyle. Bo można wychodzić na powierzchnię, niektórzy pozakładali grupy i próbują żyć na powierzchni. Podobno nasz sektor i kilka sąsiednich jest bezpieczny, nie mam pojęcia co może się dziać u Ciebie, podają strasznie mało informacji. Codziennie wychodzę na powierzchnię z myślą, że zobaczę Cię zmierzającą w moim kierunku. Podbiegłybyśmy do siebie jak w tych wszystkich tandetnych romansidłach, które tak uwielbiasz.
Radek mówi, że powinnam odpuścić i przyjąć do wiadomości, że... Że już nie ma Cię z nami na tym padole łez. Ale ja bym wiedziała, gdyby tak było, poczułabym coś. A nic takiego nie poczułam, czyli jesteś tam gdzieś co nie?
W ogóle Radek to hit, jego optymistyczne podejście do większości rzeczy jest męczące. Czasami ta jego wesoła paplanina poprawia humor, ale wiesz, jak to z nim jest. Przynajmniej pilnuje mnie, żebym nie brała morfiny kiedy mam słabszy dzień. Narzeka tylko, jak zauważa mnie z papierosem, ale chyba lepsze to niż morfina?
Tęsknie za Tobą Natalcia, za Twoim uśmiechem, za spacerami po lesie z tobą. Tęsknię za wszystkim, nawet nie wiesz jak. Wróć do mnie, proszę. Nie wiem, ile ja wytrzymam tutaj bez Ciebie. Kocham Cię Natka, ponad wszystko na świecie. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy.
Twoja Ewcia-Marchewcia
_______
jedziemy z tym opkiem, przy dobrych wiatrach następny list za tydzień
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro