To jej przeznaczony 46
Travis stoi jak osłupiały, więc okręcam głowę w stronę Lori, a ona wygląda tak samo. Patrzę na Seda i czekam na jego reakcję i ku mojemu zaskoczeniu pokazuje nieznacznym kiwnięciem głowy, żebym ruszyła tyłek, ale nic z tego. Idziemy razem albo wcale, a on najwidoczniej nie ma ochoty się ruszyć, więc i ja tego nie robię. Nie pozwolę na chryję tylko dlatego, że coś komuś nie podoba.
Ponownie spoglądam na przyjaciela i w końcu chyba jego szare komórki się odezwały, bo chłopak ruszył w naszą stronę, a Lori aż wstała.Przypatruję się całej trójce uważnie i najbardziej obawiam się reakcji Seda, bo Travis miał poznać Arise a nie Lori, no ale wyszło jak wyszło i chyba jednak coś jest na rzeczy patrząc na tą dwójkę.
Travis podchodzi do nas, patrzy centralnie na siostrę mojego partnera i widzę jak w jego oczach błyskają drobinki złota, więc patrzę na Lori, która stoi jak zahipnotyzowana. W jej oczach dostrzegam te same iskierki i .... Mój boże, to jej partner.
-Jestem Travis- przyjaciel zwraca się do dziewczyny.
-Lori- wyciąga do niego dłoń, która chłopak łapie, po czym przyciąga do siebie i otula ją swoimi ramionami w szczelny uścisk. Słyszę jak brunetka wzdycha i patrząc na nich, robi mi się cieplej na sercu, bo Travis też będzie miał swoją mate.
Jednak cała tą sielankę przerywa chrząknięcie Seda, o którym chyba cała nasza trójka zapomniała i coś mi się wydaje, że zaraz będzie afera na sto fajerek.
-Co to do cholery ma znaczyć?- Warczy Sed.- To moja siostra Travis- syczy w jego stronę.
Widzę jak przyjaciel puszcza dziewczynę i zasłania ją swoim ciałem i wszyscy święci miejcie nas teraz w opiece.
-To moja partnerka- Travis warczy do Seda- Nie waż się kurwa podchodzić. Nie pozwolę jej sobie odebrać do cholery!
-Radzę ci się odsunąć od niej- warczy mój partner i to jest moment wkroczenia do akcji.
-Sedric- mówię ostrzegawczo, ale on nie reaguje na mój głos, więc podnoszę głos.- Sedric do cholery!
Dopiero teraz raczył łaskawie na mnie spojrzeć i robi skruszoną minę.
-Kochanie?- Patrzy mnie zmieszanym wzrokiem.
- Przykro mi skarbie, ale wygląda na to, że ci dwoje już przepadli i my nie mamy nic w tej kwestii do gadania- tłumaczę mu spokojnie.
W tym momencie Travis, będzie gotowy na wszystko łącznie ze stoczeniem walki z jej własnym bratem,żeby tylko bronić i chronić swoją mate.
- Chryste, nie wiem co we mnie wstąpiło- tłumaczy się.
-Ale powiedz to im - wskazuję głową na tą dwójkę- nie mi, kochanie.
Sed wypuszcza powietrze i widzę jak szykuje się do przeprosin życia.
-Lori... Travis, straciłem głowę. Kurwa przepraszam was, ale co ja będę się tłumaczył, sam nie zachowałem się lepiej w stosunku do Tate- obejmuje mnie i przyciąga do siebie.- Więc nie mogę wam niczego zabronić, bo byłbym kutasem.
Wszyscy wybuchają śmiechem na słowa mojego ukochane i nawet on sam się śmieje, na co Lori wyłania się zza Travisa i patrzy się na nas z uśmiechem na ustach.
-Sed, to mój przeznaczony- mówi dziewczyna- i nie warz się mi rozkazywać, ani tym bardziej czegoś zabraniać, bo i tak wybiorę Travisa.
-Dobra, dobra- czuję jak podnosi ręce w geście poddanie.- Ale Travis- zwracaj się do mojego przyjaciela- jeżeli ją skrzywdzisz, to przysięgam, że ci kurwa wypruję flaki. Rozumiesz?
-Jasne, nie musisz mi grozić, nie dam skrzywdzić mojej maleńkiej- przyciąga Lori do swojego boku i składa czuły pocałunek na jej skroni.
-Darujcie sobie- jęczy Sed- to, że już nic nie mówię na wasz związek, nie znaczy iż mam ochotę patrzeć jak migdalisz się do mojej siostry.
-No proszę odezwał się ten, co sam robi to na każdym kroku, nawet na kuchennym stole- odgryza mu się Travis.
-Boże, uduszę Lulu, przysięgam- zgrzytam zębami.- Ma za długi język- mówię zrezygnowana, bo ten jeden raz jak przyłapała nas seksie w kuchni widać, ma swój ciąg dalszy w postaci jej długiego języka.
-Nie przejmuj się kochanie, przecież to prawda- szepcze mi na ucho Sed, na co zakrywam twarz dłońmi, bo chyba osiągnął najwyższy szczyt zażenowania mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro