Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To jego wina 25

-Żyję i jak widać mam się dobrze- każde słowo Travisa ocieka jadem.- Zaskoczona? Albo raczej.... Nie ty wiedziałaś, że żyję- Travis ją oskarża

-Może i wiedziałam, co nie znaczy, że uznam cię za rodzinę siostrzeńcu.

-Katrina!- Jej mąż na nią warczy -Dlaczego kazałaś przywieźć naszą córkę wbrew jej woli?! Wiedziałaś, że wybrała już swojego mate!-Siła głosu gospodarza przybiera na mocy.

-Masz na myśli, to ścierwo w postaci Black'a? Drake, to idealny partner, a nie ten kundel- macha ręką w moją stronę.

-Jeżeli jeszcze raz mnie obrazisz, to cię kurwa skrócę o głowę!- Krzyczę.- Twoja córka jest moją partnerką i nie waż się nigdy, przenigdy kurwa więcej jej skrzywdzić!- Nie wytrzymuję i rzucam się na nią, ale tym razem nie ojciec, a Alfa O'donnell zastępuje mi drogą.

-Nie waż się- mówi do mnie ostrym tonem.- Ona jest moja, zapłaci za to co zrobiła naszej rodzinie- kieruje się w jej stronę, a ona się cofa.- W co ty grasz?!!- Pyta jej mąż.

-Ja w co gram? To jego wina- pokazuje na mojego tatę.- Black zniszczyłeś moje życie do cholery! Przez ciebie Michael zostawił mnie dla mojej siostry, wybrał ją na swoją partnerkę, a ja musiałam zadowolić się kimś innym, byle kim.- Jej słowa powoduję, że w powietrzu unosi się zapach zemsty, morderstwa i widzę jak jej mąż łapię ją za ramiona.

-Byle kim?-Rycz Jason.- Jak śmiesz do mnie tak mówić? Jesteś moją partnerką, moją żoną, skrzywdziłaś moją pierworodną!- Wrzeszczy.

-Nienawidzę cię, tak samo jak Black'a. Przez te wszystkie lata musiałam udawać przykładną mate, że rzygać mi się chciało. A nasz córka, to nic niewarte dziewczę!-Katrina wyrywa się z uścisku męża i cofa się. -Chciałam patrzeć, jak jego syn traci rozum, że zabrano jego mate. Chciałam zemsty na Black'u za co to mi zrobił. A moja siostra, och biedna Helen i jej każe kochany mężulek- śmieję się jak opętana- Tak mnie błagała o litość i nawet chciałam zostawić ją przy życiu, ale cóż...- wzrusza ramionami.- Zapłacili za to co mi zrobili. Tate też mi zapłaci o ile jeszcze żyje.

-To ty? Ty ją dźgnęłaś sztyletem? 

-Może...- odpowiada jakby nic się nie stało.

-Gadaj!- Ryczy jej mąż. -Oszczędzę ci życie, ale masz mi kurwa powiedzieć czy to prawda?

-Och biedny Alfa, dał się omotać swojej wybrance. Oddając mi część władzy, dałeś narzędzie i mogłam robić co mi się podobało. Och i ci wszyscy zastraszeni zmienni. Boże, ale ty jesteś naiwny, żal mi ciebie- kpi sobie z niego i cofa się do drzwi. Alfa Jason podchodzi szybkim krokiem do swojej żony, mój ojciec bloku drzwi, więc Katrina jest w w pułapce. Tarasują jej drogę ucieczki, a kiedy się orientuje co się dzieje, rzuca się na swojego męża. Jednak nie ma szans, bo Alfa łapie ją za gardo i rzuca nią o ścianę.

Upada głucho na podłogę, a kiedy próbuje się podnieść jej mąż przyszpila ją noga do podłogi i chwilę później wchodzi dwóch ludzi zabierając ją w wiadome tylko sobie miejsce z rozkazu alfy. 

-Czeka ją kara i chętnie bym ją sam rozszarpał, ale wiem że rada mi tego nie daruje. Black przekazuję tą sprawę w wasze ręce, dostosuję się do każdej decyzji, nawet jeżeli osłabi to moje stado.

-Możesz wymierzyć jej sprawiedliwość sam- mój ojciec daje mu wybór, jednak on kręci głową.

-Boże z kim ja żyłem tyle lat?  Jeszcze moja biedna córka. Sed tak mi przykro.

-To nie Pana wina- kręcę głową.

-Ale ta żmija przez tyle lat mąciła. Jak mogłem być taki ślepy? Jeżeli Tate nie przeżyje, wtedy zginie z mojej ręki- warczy Alfa- w innym wypadku czeka ją rada.

-Masz moje poparcie- ojciec daje jemu swoje słowo.

-O czym wy mówicie?- Wtrącam się. -Tate nie może umrzeć, ona musi żyć. Nie może mnie zostawić, nie może- jęczę żałośnie, a mój wilk skomle żałośnie.- Idę do niej, muszę być przy niej- wybiegam i tyle mnie widzieli.

Pędzę korytarzem do mojej maleńkiej, wpadam bez pukania i widzę jak doktor zbiera narzędzia, jednak nigdzie nie widzę Tate i wpadam w panikę. Doktor patrzy na mnie współczująco i w oczach zbierają mi się łzy.

-W pokoju obok- wskazuje głową i nic więcej nie mówi.


************************************

Zbierać chrust, ostrzyć noże, ładować giwery, trzymać szczury w pogotowiu, lwy zapraszam na arenę i wszalki inne formy tortur dozwolone. Zbliża się czas kogoś ukatrupić ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro