Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tate coś ty taka zła? 51

Sed

Wchodzę po zajęciach do akademika i razem z Travisem kierujemy się do mnie, gdzie czekają na nas nasz kobiety. Nie wiem co się stało, ale ponoć Tate ma do pogadania ze mną i jestem bardzo ciekawy o czym. 

Rano jak wychodziłem, nawet jej nie budziłem, bo tak słodko spała, a choroba ją na pewno wykończyła, więc moja siostra miała z nią posiedzieć. Jednak coś musiało się stać, skoro czeka mnie rozmowa...

Wchodzimy do środka i nikogo nie widzimy, więc kieruję się do naszej sypialni, a za mną ciągnie się Travis. Lori też nie widzę, więc zapewne obie tam są. 

Staję w przejściu i moim oczom ukazuje się zapłakana twarz mojej ukochane, a ten widok ściska mi serce.

-Kochanie co się stało?- Pytam i ruszam do mojej maleńkiej.

Podnosi głowę, mruży oczy i przysięgam, żeby jej wzrok mógł zabijać, już leżałbym martwi. Jej wzrok bazyliszka przeszywa mnie na wylot, aż mi ciarki przeszły po plecach.

-Stój tam gdzie stoisz! -Warczy.

-Kochanie?

-Ja ci dam kurwa kochanie!- Krzyczy i wstaje. Pokazuje, żeby Lori wyszła, co robi posłusznie.

-Tate coś ty taka zła? Co się stało?- Nie rozumiem jej zachowania.

-To się do cholery stało- podaje mi coś, więc biorę plastikowy patyczek od niej. -Przyjrzyj się uważnie- syczy. No to robię co mi każę i spoglądam. Widzę dwie różowe kresy i jestem skołowany, bo jak...?

-Co nic nie powiesz?!

-A co mam powiedzieć?!- Krzyczę teraz ja, bo ona na mnie krzyczy.

-Żartujesz sobie?! 

-Do diabła, nie przeginaj maleńka-Wymachuję trzymaną rzeczą w dłoni.-Jesteś pewna?

-Chryste- jęczy moje kochanie.- Ty debilu! Widzisz tam dwie kreski. Jak myślisz co one oznaczają?  Jestem do cholery  w ciąży. To twoja wina!- Krzyczy na mnie i oskarża.

 Przeczesuję dłonią włosy i przemierzam pokój tam i z powrotem. Jestem zdenerwowany, bo nie spodziewałem się, że moja partnerka już zajdzie w ciąże, ale ... Kurwa jestem szczęśliwy. Tylko jak to się stało?

-Jakim cudem?- Pytam.

-To ty mi powiedz. Chyba wiesz jak się robi dzieci- kpi sobie ze mnie.- Ja chcę wiedzieć jak do tego doszło- tyka mnie palcem w klatkę piersiową.

-Tate- ostrzegam ją.

-Co Tate? Jezu, Sedric jestem w ciąży. Rozumiesz, czy masz  z tym problem? Zapłodniłeś mnie do jasnej cholery!

Kurwa nie wyrobię z tą kobietą. Rozumie, że jest w ciąży, ale jestem tak samo zaskoczony jak ona. Najwyraźniej uważa, że to wszystko moja wina, ale jest w błędzie i chyba trzeba jej to uświadomić.

- Po pierwsze uspokój się - mówię do niej łagodnym głosem, na co rzuca we mnie piorunującym spojrzeniem.- Nie denerwuj się, bo zaszkodzisz dziecku.

Sam nie wiem skąd u mnie raptem wzięła się tam myśl, ale prawda jest taka, że Tate nosi w sobie mojego potomka. Zrobię wszystko, żeby ich chronić.  Trochę ją rozumiem, że jest zła, bo jednak nie planowaliśmy tego, ale przecież to nie koniec świata. Prawda?

 Przynajmniej połowa naszej populacji w naszym wieku posiada jedno dziecko, więc chciałem przystąpić do dzieła po skończeniu studiów. Jednak życie potrafi zmienić obrany kurs i jak widać lubi działać samo.

- Jak śmiesz mnie pouczać!- Krzyczy i odsuwa się ode mnie.- Sama nie zaszłam w ciążę, ale najwyraźniej zapomniałeś o zabezpieczeniu. Jesteś kretynem!- Wciąż na mnie krzyczy i jeszcze trochę, a ja sam wybuchnę.

- Tate kochanie, proszę uspokój się.- Ponownie ją proszę.

- Nie chciałam być w ciąży. Jeszcze półtora miesiąca temu nie miałam partnera, że nie wspomnę o posiadaniu dziecka. To jest dla mnie za dużo- wybucha płaczem- Nie chcę być w ciąży.

Na jej słowa krew mnie zalewa i nie wytrzymuję:

-Ze mną czy w ogóle?!-Krzyczę.

- Nie teraz, po prostu nie teraz- kręci głową, a mi spadł kamień z serca.

-Maleńka cii- podchodzę do niej szybko i nie daję jej szans na ucieczkę ode mnie.

Zgarniam ją w swoje ramiona i przytulam do siebie, po czym siadam z nią na swoim kolanach i lekko kołyszę moje kochanie. Poddaje się i nie wyrywa, a po chwili nie słyszę nawet jej łkania, tylko równy oddech. Odgarniam jej włosy z czoła i lekko całuję i widzę jak spokojnie śpi przytulona do mojego ciała.

Kładę dłoń na jej płaskim brzuszku i delikatnie go głaskam.

Mój boże zostanę ojcem. Będę ojcem. Serce mi się puchnie z dumy, że mój mały potomek rośnie w brzuszku Tate. Mój skarb urodzi mi małego Blacka.

Jestem pieprzonym szczęściarzem.

~O tak, tylko taki głupek jak ty, może w wieku dwudziestu trzech lat znaleźć swoją mate i od razu ją zapłodnić.

~Nie powinieneś narzekać, w końcu mamy naszą bratnią duszę.

~ Która nie chce naszego dziecka- wilk skomle.

~ Po prostu to dla niej zbyt dużo na raz. Ale czekaj... Jak to od razu zapłodnić?

-Domyśl się głąbie- moje wilcze wcielenie ma ze mnie niezły ubaw, ale on ma rację.

Analizuję, to co powiedział mój wilk i ... No tak podczas parowania nie można użyć zabezpieczenia i najwidoczniej wszystko przypadło w wiadomo jakie dni u Tate. Jednak jestem szczęśliwy, a moje kochanie też będzie cię cieszyć z tego. Już ja tego dopilnuję.


**********************************

Macie ode mnie dzisiaj bonusik w postaci drugiego rozdziału, bo to już prawie finisz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro