Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Co ten złamas ci zrobił? 34

Tate

Po ubraniu się i doprowadzeniu się do porządku, Sed przyciągnął mnie do siebie we władczym uścisku, na co chciało mi się śmiać, ale mimo jego zaborczości i całego tego gówna związanego z partnerstwem, doceniałam wszystko.

Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy się do gabinetu mojego ojca, a  każdy facet, który nas mijał został poczęstowany cichym władczym warknięciem. Wiedziałam, że Sed daje im znać, żeby trzymali swoje łapy przy sobie. Nawet tego nie kwestionowałam, bo wiedziałam, że tylko bym rozpętała wojnę.

Dochodząc do celu, przed drzwiami dostrzegłam dwóch strażników, którzy wpuścili nas bez żadnego ale. Wchodząc do środka każdy spojrzał się na nas.

Ojciec posłał nam chytry uśmieszek, zresztą ojciec Seda w tej kwestii nie jest inny. O co im znowu chodzi do cholery? Travis, uśmiechnął się, ale zaraz podniósł nos i wąchał powietrze. No tak przecież teraz pachnę zupełne inaczej, co nie zmienia faktu, że on dalej pozostaje moim przyjaciel, czy się to komuś podoba czy nie. 

Dla uspokojenia jego nerwów puszczam mu oczko i widzę jak uśmiecha się półgębkiem, co chyba wychwycił Sed, bo mocniej ściska moje biodro i warczy mi do ucha ostrzeżenie. Tak jakbym miała sobie wziąć to jebane ostrzeżenie do siebie, może pomarzyć

-Tak się ciesze. Witaj w rodzinie Sed- mój tato i jednocześnie Alfa stada podchodzi i zamyka chłopaka w męskim uścisku. Po czym podchodzi do mnie i mnie przytula- cieszę się córciu, w końcu ktoś o ciebie zadba- posyła mi uśmieszek.

Następnie gratuluje nam ojciec Seda i wita mnie w rodzinie, bo przecież to mój partner jest przyszłym przywódcą stada Black.

Na końcu podchodzi Travis, ale zanim mnie uściska pyta niemo o pozwolenie mojego partnera, na co ten kiwa nieznacznie głową. Przyjaciel przytula mnie z całej siły do siebie.

-Kurwa Tate pachniesz zupełnie jak Sed- na to stwierdzenie chichoczę- ale i tak cię kocham maleńka.

-Ty sobie chyba kurwa żartujesz- Sed warczy na Travisa i wyrywa mnie z ramiona przyjaciela- Trzymaj swoje pierdolone łapy przy sobie, albo je stracisz- grozi mu mój facet.

Słyszę śmiech naszych ojców i zapewne mają ubaw z tej całej szopki jaką ci dwaj odgrywają. Ja się chyba kiedyś zapadnę pod ziemie ze wstydu za tych dwóch.

-Dobrze się bawicie? Bo mi jakoś nie jest do śmiechu- mamroczę, a na próbę wyrwania się z uścisku Seda, zostaje jeszcze bardziej do niego przyciśnięta, na co znowu nasi ojcowie wybuchają śmiechem.

-Sed- warczę na niego- puść mnie.

-Zapomnij, jesteś moja- i na dowód tego przygryza mi płatek ucha, a moje zdradzieckie ciało, reaguje na to drżąc i ten dupek dobrze o tym wie. 

~Jezu dlaczego on musi być tak irytujący i wiedzieć co zrobić, żeby mnie złamać?

~Bo to nasz przeznaczony, więc dziwne byłoby jakbyś na niego nie reagowała- odgryza się moja wilczyca.

~Jesteś tak samo wkurzająca jak on- warczę na nią, żeby już była cicho.

-Dobra dzieciaki- odzywa się tym razem tata Seda.- Musimy dokończyć tą niezbyt przyjemną sprawę z Drakem i twoją siostrą.

-Ale co my mamy do tego? -Pytam.

-W związku, że Drake zaatakował cię kilka dni temu i z tego co wiem- robi smutną minę- kiedyś też już miała miejsce taka sytuacja, to do ciebie należy decyzja co z nim będzie dalej- wyjaśnia mi tato.

-Ale ja ni..

-Zaraz- wtrąca się Sed.- Jak to miała wcześniej miejsce taka sytuacja? Tate?- Syczy do mnie.

-Czego się czepiasz, to było dawno temu i chciałam o tym zapomnieć.

-Co ten złamas ci zrobił?- Warczy groźnie, a ja patrzę na ojca myśląc, że mnie uratuje, ale mogę o tym zapomnieć, bo robi skruszoną minę.- Tate...- ponagla mnie Sed.

-Powiedz mu kochanie i lepiej, żeby teraz się dowiedział- tata tłumaczy mi łagodnie.

-Ale obiecaj mi, że utrzymasz nerwy na wodzy- proszę Seda.

-Dobrze, chociaż wcale mi się to nie podoba- Och dopiero zobaczysz jak bardzo.

-Trzy lata temu w dniu moich osiemnastych urodzin rodzice wyprawili, wielką imprezę. Zaprosili mnóstwo ludzi w tym Draka i...- wypuszczam drżący oddech i zamykam oczy dla uspokojenia.- On... próbował... mnie zgwałcić- wypowiadam ostatnie słowo szeptem i otwieram oczy.

Sed stoi jakby usmażyło mu wszystkie szare komórki, po czym wybucha. Jego oczy przybierają czarny kolor jakiego jeszcze nigdy u niego nie widziałam, warczy przeciągle i rzuca tyle przekleństwa, że włos się jeży na głowie. Zanim jestem w stanie ogarnąć co się dzieje, wybiega w zastraszającym tempie prawie taranując drzwi i na nic zdają się krzyki naszych ojców.

-On go zabije- mówię praktycznie sama do siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro