Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXV

Alicja przyglądała mi się uważnie.

- Udało się? - pyta.

- Tak – biorę głęboki wdech. – Jak zdobędę znikacz?

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?

- To jedyne racjonalne rozwiązanie, więc tak, jestem pewna.

Alicja kiwa głową. Jest taka poważna i opanowana w porównaniu z moją Alicją. Otwiera księgę na tej samej stronie co wcześniej i pokazuje mi mała mapę, która jest tam umieszczona. Lecz kiedy kartkowała strony zobaczyłam coś czego wcześniej nie widziałam. Wciągnęłam gwałtownie powietrze.

- Co ci się stało w rękę?! - wskazuje jej lewą rękę którą jest cała w bliznach po oparzeniach. Wygląda okropnie i musiała strasznie boleć.

- To nic... - widzę zażenowanie na jej twarzy i szybko chowa blizny pod rękawem koszulki. - To nic takiego....

- Ale co ci się stało?!

- Nie chce o tym mówić! - powiedziała, a jej twarz była wykrzywiona złością. Był to dla niej ewidentnie drażliwy temat. Więc odpuściłam.

- To tutaj – mówi Alicja wskakując z powrotem mapę – Z tego co twierdzi ta księga jest on w Muzeum Narodowym, na wystawie o nietypowych wynalazkach. Nie wiem jak to zdobędziesz, ale wierzę, że dasz radę. Choć chyba będziesz musiała go ukraść.

- Ale jak ja mam obrabować muzeum? Tam są kamery ochrona i wszystko. Przecież to się nie uda.

- Uda się, zobaczysz. Twoja wersja z przyszłości już to zrobiła, więc i tobie się uda – posyła mi pokrzepiający uśmiech.

Biorę kilka głębokich wdechów by nie panikować i kiwam głową na znak, że rozumiem.

- Kiedy mam ruszać?

- Najlepiej od razu – uśmiecha się do mnie, co mnie odrobinę uspokaja – Moja pomoc nie będzie ci już potrzebna. Po tym jak zdobędziesz znikacz będziesz mogła powstrzymać Artura i doprowadzić wszystko do końca.

- Dziękuje za pomoc.

- Jestem twoją najlepszą przyjaciółką, nie ważne w jakim miejscu czasoprzestrzeni i zrobię dla ciebie wszystko.

Uśmiechnęłam się do niej. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak wielkie mają znaczenie te słowa....

Wzięłam kontroler do i zacząłem ustawiać datę tak by znaleźć się pod muzeum w nocy. Kiedy już miałam ruszać, Alicja powiedziała coś jeszcze.

- Wiesz... - zaczęła niepewnie – Jakby się dało to spróbuj wykonać to zadanie sama, bez pomocy osób z zewnątrz.

- No dobrze.... - nie bardzo wiedziałam o co jej chodzi.

Potem uruchomiłam teleprompter i ziemia usunęła mi się spod nóg, a wir powietrza wciągnął mnie i wypluł w innym miejscu. Rozglądam się uważnie by zorientować się gdzie wyglądałam. Stałam na jakimś równo przyciętym trawniku przed wielkim budynkiem który wyglądem przypomina mi panteon. Jest ciemno jak okol wykol.

Ruszyłam dyskretnie w stronę budynku. Miałam na sobie ciemne ubranie które pożyczyłam od Alicji i między czasie zdążyłam wziąć u niej szybki prysznic, więc czułam się przez to ciut pewniej i swobodniej. Skradałam się w stronę olbrzymich schodów gdzie stali strażnicy, kiedy uświadomiłam sobie, że nie mam totalnie żadnego planu. Nie mam pojęcia jak wykraść znikacz. Przycupnęłam z jedną z kamiennych figur poustawianych na trawniku przed muzeum.

Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie jaka jestem tym wszystkim zmęczona i wyczerpana psychicznie. Wiecznym wyścigiem z czasem i tym, że nie mogę wrócić do swojej rzeczywistości, do swojego życia bo czeka tam na mnie Artur który pragnie mnie zabić. Chłopak którego tak kochałam, jedyne co chce mieć ze mną wspólnego to moja godzina śmierci. Myślałam, że już mi przeszło, ale to nadal boli. Nie pomagał fakt, że ciągle szwendałam się po czasoprzestrzeni walcząc z Venadi, próbując jakoś to wszystko naprawić i nie mając ciągłego wsparcia, ciągle musiałam polegać tylko na sobie. Czułam się jak listek na wietrze który nie ma wpływu na swój los. To mnie wykończało. Jedyne czego pragnęłam to to by to wszystko się wreszcie skończyło. Bo niby jak ja mam sobie teraz poradzić z wykradnięciem tego znikacza z tak pilnie strzeżonego muzeum? A potem jeszcze zmierzyć się z Arturem. Nie mam pojęcia jak to zrobić, czuję się całkowicie bezradna.

Alicja by wiedziała co robić, ona zawsze wszystko wie. No właśnie, Alicja! Przecież ona musi istnieć też w tej czasoprzestrzeni. Ona będzie mogła mi pomóc. Nie wiele myśląc ustawiam na kontrolerze adres jej domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro