Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XII

Leże zmęczona w łóżku. Jest mi strasznie źle z tym, że pokłóciłam się z Alicją, zawsze trzymałyśmy się razem, a od kilku dni mnie ignoruje i unika. Czuje się przez to samotna. Chyba nadeszła wreszcie pora by się pogodzić. To właśnie mam zamiar zrobić i z ta myślą zasypiam. 

Tak też rano idę pewnym siebie krokiem w kierunku jej szafki. Zatrzymuje się obok i mówię:

- Strasznie głupio, że się pokłóciłyśmy, chciałabym to naprawić. 

- Dalej się z spotykasz z Arturem? - pyta tylko. 

- Tak, ale nie chcę by to nas poróżniło.

- Już ci mówiłam, że mu nie ufam i nie zmienię zdania. On wie coś o czym nie mówi i powinnaś trzymać się od niego z daleka.

- Alicjo, daj proszę już spokój, to wszystko nie tak.

Potem powiedziałam jej otym jak mnie uratował i obiecał, że będzie mnie chronił. Nie wyglądała na przekonaną i powiedziała, że i tak mu nie ufa.

- Wybieraj, albo ja albo on.

- Nie zrobię tego!

- Nie będę ci pomagać kiedy on i tak będzie w pobliżu. Więc jaka jest decyzja? 

Milczałam. Tak bardzo mi zależało na ich obojgu. Naprawdę nie chciałam wybierać. Ona była moja najlepszą przyjaciółką, on moim sprzymierzeńcem. Nie powiedziałam nic.

- Czyli taka jest twoja decyzja. - mówi i odchodzi znów zostawiając mnie samą.

Poczułam jakby wbiła mi nóż w samo serce. Po tylu wspólnych chwilach tak mnie po prostu zostawia? Bo jest zazdrosna o chłopaka? 

Resztę dnia Alicja dalej mnie unika dając mi jasno do zrozumienia, że nie będzie się ze mną przyjaźnić. Postanawiam odpuścić. Nie będę się prosić by była moja przyjaciółką na siłę, mam Artura. On również dużo wie o tych podróżach bo sam siedzi w tym wszystkim. Choć to mnie rani postanawiam odciąć się od Alicji, tak jak ona odcięła się ode mnie. Paskudnie mnie potraktowała. Idę w stronę stołówki i siadam z Arturem i jego kumplami przy stole. Wydaje się zaskoczony i jednocześnie uradowany. Nachyla się w moją stronę.

- Po szkole lody? - pyta.

Uśmiecham się w odpowiedzi i twierdząco kiwam głową. Od razu poczułam się lepiej, on wiedział czego mi trzeba na poprawę humoru.
Resztę dnia właśnie tak spędziliśmy, na lodach spacerze po parku i ławce przy jeziorze. Było mi dobrze, nawet lepiej niż dobrze. Przy nim choć na chwilę udało mi się zapomnieć, że jestem podróżniczką, nie był jak Alicja, nie paplał cały czas o tym mimo, że miał z tym o wiele więcej wspólnego.

- Od jak dawna umiesz podróżować? - pyta po jakimś czasie. 

- Nie chcę o tym rozmawiać. Chcę cieszyć się chwilą.

Widziałam grymas na jego twarzy, ale odpuścił. Alicja nigdy nie odpuszczał. Myśl, że mam przy sobie osobę tak bliską mojemu sercu, sprawiła, że uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro