Rozdział III
Nie widziałam się już potem tego dnia z moją przyjaciółką. Domyślam się, że próbowała się do mnie dodzwonić, ale podała mi bateria w telefonie, więc nie było ze mną kontaktu. Wieczorem nie umiałam zasnąć. Na początku nie zdawałam sobie z sprawy sytuacji, ale teraz zaczęło mnie to przerażać. Świadomość, że mogę w każdej chwili zostać rzucona gdzieś w całej czasoprzestrzeni jest straszna. Mogę nagle znaleźć się na środku oceanu, jak i w samym środku wojny. Dlatego praktycznie nie zmrużyłam oka.
W końcu chyba jednak musiałam zasnąć bo rano budzik obudził mnie brutalnie, przypominając o nie wesołej rzeczywistości. W niepokoju, że lada moment się przeniosę, ruszyłam do szkoły. Tam niestety mój humor się nie poprawił. Ledwo przekroczyłam próg budynku, a zostałam wezwana do gabinetu dyrektora. Udałam się tam posłusznie. Kiedy zapukałam do drzwi usłyszałam ostre "proszę" co nie pozostawało wątpliwości, że dyrektor jest nie w humorze. Westchnęłam i weszłam do środka. Usiadłam naprzeciwko biurka gotowa na długie kazanie. I się nie pomyliłam.
- Proszę, wytłumacz się dlaczego nie masz obecności na wczorajszych popołudniowych lekcjach, co oznacza, że musiałaś z nich uciec, a dobrze wiesz, że nie jest to u nas w szkole tolerowane. Twoje zachowanie jest skandaliczne.
Dyrektor lubi z małych problemów robić wielkie kłopoty, dlatego nie dziwi mnie, że tak przedstawia sprawę.
- Mam już dość, że moi uczniowie nie przestrzegają zasad i robią co im się podoba - kontynuował. - Dlaczego ty i twoja koleżanka, z którą rozmawiałem wcześniej, zostaniecie dziś po lekcjach i nie zapomnę poinformować o wszystkim waszych rodziców.
- Ja... - zaczynam by przeprosić, co i tak na nie wiele się zda.
- Wyjść!
Grzecznie opuściłam swoje miejsce i ruszyłam do drzwi. Za nimi czekała moja kumpela, z tak samą marną miną jak moja.
- Odsiadka po lekcjach. Dobrze się składa - na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Mamy kilka ważnych spraw do omówienia.
Na szczęście reszta przedpołudnia minęła spokojnie, pani z matmy była chora więc mieliśmy zastępstwo z wolną lekcją, a na obiad były naleśniki. I to by było na tyle z plusów dzisiejszego dnia. Kiedy po obiedzie poszłam do łazienki, chcąc czy nie, zaś dopadł mnie mdłości. Nie chciałam się znów przenosić. Więc całą siła swojej woli kazałam sobie pozostać tam gdzie stałam. Ale nic z tego nie wyszło. Już po chwili stałam gdzie indziej. Westchnęłam i rozejrzałam się by zorganizować się gdzie, albo raczej kiedy, jestem. Było to szkolny dziedziniec mojej szkoły. Znowu przeniosłam się tylko w przestrzeni? Już po chwili wiedziałam, że jednak nie. Mój zegarek pokazywał inną godzinę, późniejszą niż powinienem. I wtedy zobaczyłam siebie. Szłam obok mojej przyjaciółki i wychodziłyśmy ze szkoły. Spojrzałam na datę w moim telefonie, który miałam w kieszeni spodni. Data mówiła, że jest ten sam dzień z którego się przeniosłam. Wtedy moja kopia się potknęłam i wywróciła na schodach, rozwalając sobie kolano. Potem wróciłam do swojej rzeczywistości.
Kiedy lekcje dobiegły końca stawiłyśmy się do odsiedzenia kary. Usiadłyśmy na samym tyle klasy, by mieć trochę spokoju.
- Na internecie, nic nie ma co mogło by nam pomóc, są tam same historyjki wysane z palca. Ale mam to - powiedziała i wyciągnęła na stół duże tomisko z czerwoną okładką. Było dość stare i zniszczone. - Znajdowało się to wprawdzie w bibliotece na dziale z fantastyką, ale wszystko się zgadza. Wszystko co ci się wydarzyło jest tu zapisane i dam sobie rękę uciąć, że tą książkę napisał ktoś taki jak ty.
Może miła racje, nawet tytuł się zgadzał. "Encyklopedia podróży czasoprzestrzennych". Przejrzałam książkę, czytając poszczegule informacje.
- Tu pisze, że istnieją również podróże w przyszłość, mi się nic takiego nie przydarzyło.
- A myślisz, że gdzie się przyniosłaś dzisiaj w łazience podczas przerwy?
- No nie wiem. Uważasz że to była przyszłość?
- Chyba tak ale pewności nie mam. Lecz wiem, że ta książka bardzo się nam przyda.
Nie mogłam się z nią nie zgodzić, jeśli to wszystko co tu napisali jest prawdzie będzie nam łatwiej opanować te podróże, a tym samym ułatwić mi życie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro