Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIX

O matko i co teraz? Mam tak po prostu dać się zabić? Za nic! Ale co ja mogę zrobić?

Szwendam się po pokładzie podziwiając morze. Staje na dziobie i przyglądam się jak rozcina fale i płynie na przód. Wiatr uderza w moją twarz, rozwiewa włosy i oczyszcza moje myśli. Zastanawiam się kiedy jestem. To przyszłość, przeszłość czy teraźniejszość? Spoglądam na duży zegar na jednym z kominów potężnego statku. Pokazuje datę, to przeszłość. Nie wygląda to ciekawie. Oddycham głęboko.

I wtedy wpadam na pewnie pomysł.

Czas . Ja jestem wstanie się w nim poruszać. Może nie mam na to wpływu, ale jest urządzenie które ma. Kontroler. Skoro i tak siedzę w tej czasoprzestrzeni po uszy to czemu by w niej nie namieszać jeszcze bardziej. Kilka razy widziałam już przyszłość, wiedziałam co się wydarzy, ale wtedy to były przypadki. Tym razem przeniosę się w przyszłość celowo. Wtedy zobaczę co się wydarzy, jak pokonam Artura, albo jakie popełnię błędy jeśli mi się nie uda, dowiem się co muszę zmienić.

Tylko pozostaje jeden problem. Skąd ja wezmę kontroler? Wiem, że jeden ma Artur, ale nie wiem jak ja go mam niby zdobyć. Ale przecież skoro on ma jeden, to może Venadi ma jeszcze kilka innych. To by pasowało. On powiedział, że to od niech go dostał, a znając Venadi i ich zasoby mają ich wile więcej. Im też będzie łatwiej go zabrać niż Arturowi, wiem do czego on jest zdolny i jaki jest podstępny. Nie watro z nim nawet próbować bo to i tak jest skazane na porażkę.
Alicja mówiła, że Venadi jest wszędzie. W całej czasoprzestrzeni, więc jest bardzo prawdopodobne, że kilku jest na statku. Jeśli będę miała szczęście będą ze sobą mieli kontroler. To dość ryzykowne i lekkomyślne, ale też jedyne co mogę zrobić, nie jestem w stanie wiecznie uciekać.

Czas by to ja przyszła do Venadi, a nie na odwrót. Zwabianie ich do mnie nie będzie trudne. Jak tylko dowiedzą się kim jestem przylecą jak pszczoły do miodu. Zatem czas wtrynić plan w życie.

Kiedy idę pewnym siebie krokiem przez pokład rzuca mi się w oczy plakat. Ogłasza on, że dziś przez cały dzień na czwartym pokładzie będą się odbywać tańce. Wspaniała okazja. Wiele ludzi w jednym miejscu jednocześnie. Jest duże prawdopodobieństwo, że i Venadi tam będzie. Razem z kontrolerem rzecz jasna.

Z perfidnym uśmiechem na twarzy ruszam na czwarty pokład. Nie mam żadnego konkretnego planu, ale zapewne niewielu ich tu będzie, w końcu statek nie jest aż tak wielki. Pójdę na improwizacje. To bardzo niemądre z mojej strony kiedy mam tak potężnych przeciwników, ale wystarczy, że tylko zdobędę kontroler w swoje ręce. Potem potrzeba mi tylko kilku sekund i mnie już tu nie będzie. Mogą mnie nawet złapać, o ile zdobędę to co mi trzeba. Wtedy będę już nieuchwytna.

Myśl, ze mam jakiś plan dodaje mi pewności siebie i jakaś szanse na przeżycie. Nawet jeśli ten plan jest głupi i bezmyślny.

Kiedy wchodzę do sali gdzie mają być tańce od razu widać, że dobrze trafiłam. Wszędzie jest pełno ludzi. Zaczynam się przepychać między nimi by dostać się do przodu. Jest tam ustawiona scena na której gra mała orkiestra. Nie mogą grać wiecznie, w końcu będą mieli przerwę i ja wkroczę do akcji.

Nie mylę się. Po jakiś dwudziestu minutach dyrygent ogłasza przerwę i scena pustoszeje. Wykorzystuje okazje kiedy ludzie którzy jeszcze chwile temu grali schodzą ze sceny i dyskretnie się na nią wślizguje. Kiedy na sali nie słychać już muzyki tylko rozmowy, chwytam za mikrofon. Wtedy wszystkie oczy kierują się na mnie.

Jak to zrobię nie będzie odwrotu. Ale nie mam żadnego innego planu. Czasem trzeba zaryzykować wszystkim by wszystko odzyskać. Biorę głęboki wdech i zaczynam mówić. Większość ludzi nie rozumie co do niech mówię, myślą, ze się po prostu wygłupiam.

- Witam wszystkich pasażerów tego wspaniałego statku! Jestem posiadaczką Iris. Są tu może jacyś członkowie Venadi?

Kości zostały rzucone.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro