Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX

Chciałam zostać w domu i więcej z niego nie wychodzić, ale moja mama była innego zdania. Prawie siłą zostałam zmuszona by iść do szkoły. Tak więc teraz siedziałam niespokojnie na lekcji matematyki. Co za paradoks. Venandi na mnie poluje, ale każą mi rozwiązywać zadania z matematyki i liczyć jakieś wzory.

Całą noc nie mogłam zasnąć bojąc się zmrużyć oko, z obawą, że właśnie wtedy zaatakują. Na razie nic się nie wydarzyło, ale to tym bardziej mnie niepokoiło. Oznaczało to bowiem, że mają jakiś plan, który chcą wcielić w życie. Siedziałam na lekcji prawie robiąc w gacie ze strachu. Przez cały dzień nikt się nie zorientował, że coś jest ze mną nie tak, lecz nie wiedziałam czy to dobrze czy źle.

W drodze do stołówki zawiało chłodem. 

- Zamknijcie to okno! - wrzasnęłam do chłopaków którzy stali po drugiej stronie korytarza.

- O co ci chodzi wszystkie są zamknięte? - odkrzyknął jeden z nich. 

- Wszystko w porządku? - spytała Amelia.
Znów poczułam zimy powiew na ramionach.

- To jedno z najgłupszych pytań jakie dzisiaj słyszałam - odpowiedziałam jej.

- Racja.

Dalej ruszyłyśmy w milczeniu. Chyba zaczyna mi powoli odbijać.

Weszłyśmy do stołówki i usiadłyśmy przy jednym ze stolików.

- Chciałam ci to powiedzieć już wczoraj - zaczęła Amelia - ale byłaś zbyt zdenerwowana by coś do ciebie dotarło, więc mówię to teraz. Znalazłam w encyklopedii od czego zależą podróże i że istnieje jeszcze jeden rodzaj tego typu podróży którego chyba jeszcze nie doświadczyłaś.

- To od czego zależy kiedy i gdzie się przeniosę? - pytam.

- Podobno przemieszczasz się do miejsca i czas którym się dowiesz czegoś istotnego, na przykład, że jesteś w niebezpieczeństwie czy poznasz jakąś informację.

- To dość praktyczne. Da się określić kiedy się przyniosę?

- Niestety nie. A jeśli chodzi o drugi rodzaj podróży, to są to prawdopodobnie nie tyle co podróże, a raczej przebłyski, że nagle widzisz coś innego, a potem wraca zwykły obraz, a ty wcale nie zmieniasz położenia. 

- Rzeczywiście jeszcze tego nie doświadczyłam. Myślisz ile mam jeszcze czasu? Aż po mnie przyjdą?

Westchnęła smutno.

- Obawiam się, że niewiele.

Chłodny powiem znów poczułam na ramionach, lecz zignorowałam to, od wczoraj już totalnie wariuje.

- Idę ty do szafki po podręczniki - informuje Amelia i  wstaje od stołu.

- Oki, Alicjo - mówię.

Widzę jak Amelia się złości.

- Dobrze wiesz, że nie lubię jak się do mnie mówi po drugim imieniu.

Uśmiecham się do niej figlarnie. 

- Ale Alicja jest takim pięknym imieniem. Od dziś będę właśnie tak do ciebie mówić.

- A tylko spróbuj .

Mówi Amelia, znaczy się Alicja, po czym odchodzi.

Przerwa już dobiegała końca, więc korytarze były puste. Otworzyłam moją szafkę i sięgnęłam po podręcznik. Wtedy poczułam zawroty głowy. Nie teraz! Zaczęły przybierać na siłę i już wiedziałam, że nie zdążę się schować, zniknie i pojawię się na środku korytarza.

Chwilę później tak się właśnie stało. W tej podróży w w czasoprzestrzeni niewiele zobaczyłam bo była krótka. Widziałam tylko jakiś domek letniskowy na jakieś łące.

Rozejrzałam się po korytarzu mając nadzieję, że jednak nikt nic nie zaważył. Już miałam odetchnąć z ulgą, gdy zobaczyłam wpatrującego się w mnie chłopaka. Nie było wątpliwości, widział mnie. Lecz na jego twarzy nie było szoku czy przerażenia, tylko uśmiech. Kiedy przechodzę obok niej powiedział coś czego nie zrozumiałam.

- Nie jesteś jedyna która tak potrafi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro