Rozdział II
Klęczałam na zimnej posadzce na szkolnym korytarzu. Wróciłam, jak podejrzewałam, z podróży z przeszłości, co było po prostu absurdalne. Głowa dalej pulsowała mi bólem. Spojrzałam na twarz mojej przyjaciółki, która stała obok mnie. Na jej twarzy malowało się przerażenie i szok. No pięknie, właśnie chyba straciłam moją jedyną przyjaciółkę, bo zniknęłam i pojawiłam się znikąd na jej oczach. Wstałam z ociąganiem przygotowana na to, że odwróci się na pięcie i odejdzie lub ucieknie z krzykiem. Choć bardziej podejrzewam to drugie. Tymczasem spotkała mnie miła niespodzianka.
- Wszystko dobrze? - spytała z czułością w głosie. - Coś mi się wydaje że dziś na lekcje nie wrócimy. Choć, do mojego domu mamy najbliżej.
Popatrzyłam na nią zdziwiona, ale nic nie powiedziałam i poszłam za nią potulna jak baranek, wdzięczna, że wzięła na siebie podejmowanie decyzji bo mi dalej kręciło się w głowie i ledwo stałam na nogach.
Uważając by nikt z nauczycieli nas nie zauważył wymknęłyśmy się ze szkoły. Miałam świadomość, że nieźle się nam oberwie za ucieczkę z lekcji. Już chwilę później siedziałyśmy na kanapie u niej w domu, z kubkami z gorącą czekoladą w rękach. Poczułam nie wypowiedzią ulgę.
- Jak się czujesz? - spytała ostrożnie, jakby się bała, że dotrące jej towarzystwo.
- Dziwnie. - To określenie było najbliższe prawdy bo właśnie tak się czułam. Ból głowy na szczęście już ustawał, ale dalej nie wiedziałam co się właściwie wydarzyło i byłam lekko skołowana. Uznanie, że rzeczywiście odbyłam podróż w czasie było by głupotą. Najprościej było by stwierdzić, że straciłam przytomność i wszystko to sobie wymyśliłam.
- Co się właściwie ze mną stało? - spytałam ją by się dowiedzieć jak to wyglądało z jej punktu widzenia.
- Cóż... - najwyraźniej nie wyglądało to najlepiej skoro nie mówiła o tym wprost. - Na początku myślałam, że po prostu zemdlejesz, ale potem tak po porostu zniknęłaś, a dokładniej wyglądało to tak jakby coś cię wciągnęło.
Próbowała podejść do sprawy z dystansem, ale mimo iż widziałam, że się stara, średnio jej się to udawało.
Stwierdziłam, że skoro do tej pory nie uciekła z krzykiem już raczej tego nie zrobi, więc opowiedziałam jej wszystko co się wydarzyło.
Słuchała tego w spokoju, lecz widziałam, że cały czas próbuje to rozgryźć, lecz również na jej twarzy malowała się panika i niedowierzanie. Była w szoku. Nic nie powiedziała tylko zatopiona w myślach poprosiła bym chwilę zaczekała i poszła do swojego pokoju. Miło, że nie zaczęła wszystkiego komentować i wypytywać, bo bym tego nie zniosła.
Typowy poniedziałek, zawsze wszystko co najgorsze zdarza się właśnie dziś. I jeszcze żeby było mało, właśnie mi.
Wróciła zaraz potem z wielkim zeszytem, już wyraźniej ożywiona. Zaczęła pisać wszystko co sama widziała i co jej powiedziałam. Ona taka już była, nigdy nie zostawiła sprawy bez rozwiązania.
- To wszystko jest nie możliwe. Przenoszenie w czasie? Teleportacja? Czy mają być jakieś żarty?
- Widziałaś na własne oczy - powiedziałam na swoją obronę, że wcale nie zwariowałam. Westchnęła.
- Nic więcej nie zrobimy, musimy czekać aż coś znów się wydarzy, może wtedy dowiemy się czegoś więcej. Spróbuję przejrzeć szare zakamarki biblioteki miejskiej i poszukać czegoś w internecie na ten temat, ale wątpię, że coś znajdę.
Uściskałam ją w podzięce. Cieszyłam, że mimo iż mam tylko jedną koleżankę, to mogę na nią liczyć nawet wtedy kiedy zdarzają się rzeczy, które nie pojmuje ludzki umysł.
Jakiś czas później poszłam do domu koło godziny o której powinnyśmy skończyć lekcje. Opadłam ciężko na swoje łóżko. I co ja mam teraz zrobić ze swoim życiem? Przecież to co się wydarzyło przerasta ludzki umysł. Nikt normalny nie znika i nie pojawia się znikąd w różnych miejscach na Ziemi i co gorsze w różnym czasach.
Poczułam, że znów nawiedzają mnie mnie mdłości, więc udałam się do łazienki. Moją głowę znów przeszły ból i powtórzyło się wszystko to co wydarzyło się rano. Ból, brak równowagi, wir, lądowanie.
Tym razem byłam w bibliotece. Nie było tu nic nadzwyczajnego, wyglądała tak samo jak za moich czasów. I wtedy zobaczyłam swoją przyjaciółkę we własnej osobie, szukającej czegoś między regałami. Ona też mnie zauważyła.
- Nie powinnaś być w domu? - spytała.
Już chciałam jej opowiedzieć kiedy zaś wciągnął mnie wir i ostatnie co widziałam to jej zaskoczona twarz.
Robiło się coraz dziwniej. Nie tylko przenosiłam się w przeszłości i między miejscami, to jeszcze poruszałam się po teraźniejszości.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro