Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział II

Klęczałam na zimnej posadzce na szkolnym korytarzu. Wróciłam, jak podejrzewałam, z podróży z przeszłości, co było po prostu absurdalne. Głowa dalej pulsowała mi bólem. Spojrzałam na twarz mojej przyjaciółki, która stała obok mnie. Na jej twarzy malowało się przerażenie i szok. No pięknie, właśnie chyba straciłam moją jedyną przyjaciółkę, bo zniknęłam i pojawiłam się  znikąd na jej oczach. Wstałam z ociąganiem przygotowana na to, że odwróci się na pięcie i odejdzie lub ucieknie z krzykiem. Choć bardziej podejrzewam to drugie. Tymczasem spotkała mnie miła niespodzianka.

- Wszystko dobrze? - spytała z czułością w głosie. - Coś mi się wydaje że dziś na lekcje nie wrócimy. Choć, do mojego domu mamy najbliżej.

Popatrzyłam na nią zdziwiona, ale nic nie powiedziałam i poszłam za nią potulna jak baranek, wdzięczna, że wzięła na siebie podejmowanie decyzji bo mi dalej kręciło się w głowie i ledwo stałam na nogach. 

Uważając by nikt z nauczycieli nas nie zauważył wymknęłyśmy się ze szkoły. Miałam świadomość, że nieźle się nam oberwie za ucieczkę z lekcji. Już chwilę później siedziałyśmy na kanapie u niej w domu, z kubkami z gorącą czekoladą w rękach. Poczułam nie wypowiedzią ulgę. 

- Jak się czujesz? - spytała ostrożnie, jakby się bała, że dotrące jej towarzystwo.

- Dziwnie. - To określenie było najbliższe prawdy bo właśnie tak się czułam. Ból głowy na szczęście już ustawał, ale dalej nie wiedziałam co się właściwie wydarzyło i byłam lekko skołowana. Uznanie, że rzeczywiście odbyłam podróż w czasie było by głupotą. Najprościej było by stwierdzić, że straciłam przytomność i wszystko to sobie wymyśliłam.

- Co się właściwie ze mną stało? - spytałam ją by się dowiedzieć jak to wyglądało z jej punktu widzenia.

- Cóż... - najwyraźniej nie wyglądało to najlepiej skoro nie mówiła o tym wprost. - Na początku myślałam, że po prostu zemdlejesz, ale potem tak po porostu zniknęłaś, a dokładniej wyglądało to tak jakby coś cię wciągnęło.

Próbowała podejść do sprawy z dystansem, ale mimo iż widziałam, że się stara, średnio jej się to udawało.

Stwierdziłam, że skoro do tej pory nie uciekła z krzykiem już raczej tego nie zrobi, więc opowiedziałam jej wszystko co się wydarzyło. 

Słuchała tego w spokoju, lecz widziałam, że cały czas próbuje to rozgryźć, lecz również na jej twarzy malowała się panika i niedowierzanie. Była w szoku. Nic nie powiedziała tylko zatopiona w myślach poprosiła bym chwilę zaczekała i poszła do swojego pokoju. Miło, że nie zaczęła wszystkiego komentować i wypytywać, bo bym tego nie zniosła. 

Typowy poniedziałek, zawsze wszystko co najgorsze zdarza się właśnie dziś. I jeszcze żeby było mało, właśnie mi. 

Wróciła zaraz potem z wielkim zeszytem, już wyraźniej ożywiona. Zaczęła pisać wszystko co sama widziała i co jej powiedziałam. Ona taka już była, nigdy nie zostawiła sprawy bez rozwiązania.

- To wszystko jest nie możliwe. Przenoszenie w czasie? Teleportacja? Czy mają być jakieś żarty? 

- Widziałaś na własne oczy - powiedziałam na swoją obronę, że wcale nie zwariowałam. Westchnęła. 

- Nic więcej nie zrobimy, musimy czekać aż coś znów się wydarzy, może wtedy dowiemy się czegoś więcej. Spróbuję przejrzeć szare zakamarki biblioteki miejskiej i poszukać czegoś w internecie na ten temat, ale wątpię, że coś znajdę.

Uściskałam ją w podzięce. Cieszyłam, że mimo iż mam tylko jedną koleżankę, to mogę na nią liczyć nawet wtedy kiedy zdarzają się rzeczy, które nie pojmuje ludzki umysł.

Jakiś czas później poszłam do domu koło godziny o której powinnyśmy skończyć lekcje. Opadłam ciężko na swoje łóżko. I co ja mam teraz zrobić ze swoim życiem? Przecież to co się wydarzyło przerasta ludzki umysł. Nikt normalny nie znika i nie pojawia się znikąd w różnych miejscach na Ziemi i co gorsze w różnym czasach. 

Poczułam, że znów nawiedzają mnie mnie mdłości, więc udałam się do łazienki. Moją głowę znów przeszły ból i powtórzyło się wszystko to co wydarzyło się rano. Ból, brak równowagi, wir, lądowanie. 

Tym razem byłam w bibliotece. Nie było tu nic nadzwyczajnego, wyglądała tak samo jak za moich czasów. I wtedy zobaczyłam swoją przyjaciółkę we własnej osobie, szukającej czegoś między regałami. Ona też mnie zauważyła.

- Nie powinnaś być w domu? - spytała.

Już chciałam jej opowiedzieć kiedy zaś wciągnął mnie wir i ostatnie co widziałam to jej zaskoczona twarz. 

Robiło się coraz dziwniej. Nie tylko przenosiłam się w przeszłości i między miejscami, to jeszcze poruszałam się po teraźniejszości.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro