Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Niemiec obudził się w tej samej pozycji, w której zasnął, niezbyt często zdarzało mu się zmieniać pozycje poczas snu. Za to Włoch miał z tym trochę większy problem. Dłoń Feliciano leżała na twarzy Niemca, natomiast jego głowa znajdowała się na boku, na którym nie spał Ludwig. Łóżko było małe, więc brunet miał nogi, dosłownie na ścianie.

Włoch jeszcze spał, więc blondyn postanowił, że położy go w normalnej pozycji. Nie zmęczył się za bardzo, ponieważ Feliciano był na prawdę lekki i nie stawiał oporu. Co innego gdyby Ludwig postanowił poprawić Gilberta. Gilbert był ciężki to fakt, ale kluczem jest to że Ludwig by tego nie zrobił, w końcu bracia.

Blondyn okrył kocem bruneta i udał się do kuchni. Gdzie spotkał siedzącego na blacie Gilberta, który zajadał się zrobioną przez siebie jajecznicą.

-Tobie nie zrobiłem - powiedział od razu Prusy, gdy tylko zobaczył blondyna

-Wiem, nigdy byś mi nie zrobił - odpowiedział Niemcy i podszedł w stronę czajnika, aby nastawić wodę na kawę dla niego i herbatę dla Feliciano

-Czemu wczoraj byliście tak cicho? - spytał Gilbert wkładając brudny talerz i brudny widelec do zmywarki

-Co rozumiesz przez „cicho?" ? - Ludwig na prawdę nie wiedział co jego bratu siedzi w głowie i chyba nigdy nie chciałby wiedzieć

-Ja myślałem, że skoro ty i Włochy jesteście parą... - Gilbert nie dokończył ponieważ blondyn postanowił mu przerwać

-Nie jesteśmy parą - odpowiedział Ludwig, miał ochotę krzyknąć, ale wiedział, że mógł obudzić Feliciano

-Ja wiem lepiej niż wszyscy - powiedział białowłosy po czym znów usiadł na blacie

W tym czasie obudził się Feliciano zaczynając dzień słodkim „Ve" i przeciągając się. Zauważył że obok nie ma Ludwiga i wiedział, że jak zawsze rano ten będzie w kuchni. Włoch nie miał zamiaru się ubierać, po prostu wyszedł z pokoju i udał się w stronę kuchni. Jego dłoń spoczęła nieruchomo na klamce drzwi, gdy tylko usłyszał słowa „Ja myślałem, że skoro ty i Włochy jesteście parą...". Feliciano poczuł się dziwnie po tych słowach. „Parą?" brunetowi po głowie chodziło tylko to słowo. Po chwili znów odzyskał zdolność świadomego myślenia (u niego to ciężko, po prostu wrócił do normy) i wszedł do kuchni.

-Ve, cześć Doitsu, cześć Prusy - powiedział Włoch przecierając oczy i idąc w kierunku Ludwiga

-Cześć Feliciano, wyspałeś się? - odpowiedział mu Niemiec, natomiast Gilbert nie miał zamiaru się odzywać

-Chyba tak - brunet był już obok blondyna. Objął go rękami w pasie i mocno się do niego przytulił

-Czyli się nie wyspałeś - Niemiec za dobrze znał swojego współlokatora, który nie był zbyt trudny do zrozumienia

Niemiec przez ten gest rozumiał, że Feliciano jest osłabiony, źle spał lub miał w nocy zły sen. Brunet robił tak nie raz, szczerze mówiąc lubił przytulać się do Ludwiga. Włoch poczuł jak ręka Niemca ląduje na jego plecach.

-Dzisiaj zjemy gofry z syropem klonowym od Kanady - powiedział Ludwig, a na twarzy Feliciano pojawił się uśmiech - ale najpierw idź się ubierz

-Dobrze - odpowiedział brunet i puścił  Niemca zadowolony

-Też chce gofra! - krzyknął Gilbert, gdy Włochy miał zamknąć drzwi

-Nie dostaniesz - odpowiedział mu brat - miałeś jajecznice, won

-A wiesz... Mówisz że nie jesteście parą... A tu takie fajne obrazy - Prusy z lenny face na twarzy mówił o sytuacji, która miała miejsce niedawno - nie okłamuj mnie braciszku

-Miał zły sen - odpowiedział od razu blondyn

-Czekaj co? - Gilbert spodziewał się czegoś w stylu „brawo bracie jesteś najlepszy, zgadłeś" lub „Nie jesteśmy parą, najwspanialszy braciszku"

-Miał zły sen, to po nim widać, pewnie przez ten horror - takiej odpowiedzi Prusy się na prawdę nie spodziewał

Gilbert postanowił się więcej nie odzywać i przemyśleć swój kolejny krok bardzo dobrze, aby znów nie było takich wpadek z jego strony. Włoch wrócił do kuchni gdy Niemiec robił dwa kolejne gofry.

-Doitsu pomóc ci? - spytał Włoch ubrany w szare dresy oraz błękitną bluzę z kapturem

-Nie trzeba, trzymaj - Ludwig podał Feliciano talerz z dwoma goframi - syrop jest w lodówce tak samo jak bita śmietana

Włoch zabrał od Niemca talerz wydając z siebie charakterystyczne „ve" i poszedł w stronę lodówki. Wciągnął syrop klonowy oraz bitą śmietanę, obok lodówki leżało kilka mandarynek. Feliciano wziął jedną, a następnie wziął krzesło, aby dostać się do szafki z kolorową posypką. Włochy po zdobyciu wszystkich składników usiadł przy stole i zaczął obierać mandarynkę, a następnie kroić na duże kwadraty. Na początku dał na gofry bitą śmietanę, następnie pokrojoną mandarynkę, a na samym końcu sos i posypkę. Feliciano widząc swoje dzieło był z siebie dumny, ale już po chwili smacznie zajadał się gofrem.

Po śniadaniu musieli iść, ponieważ Ameryka wezwał wszystkich na jakieś zebranie, oprócz Prus oczywiście. Niedługo później byli na miejscu, byli trochę przed czasem, ale stwierdzili że poczekają w sali, w której wszystko miało się odbyć.

Niemcy powoli uchylił drzwi, a jego oczom ukazali się dwaj debile, którzy nie potrafią się powstrzymać. Mężczyzna zakrył oczy Włoch.

-Witam - powiedział odrobinę zdenerwowany Ludwig

-Czemu tak szybko? - powiedział Ameryka zapinając swoją koszulę

-Doitsu co się dzieje? - spytał trochę wystraszony Feliciano

-Musisz tak chwilę wytrzymać, ten widok może ci zepsuć życie - odpowiedział Niemiec patrząc na ubierających się Amerykę i Anglię (Chyba nie muszę pisać co oni tam robili (͡° ͜ʖ ͡°)) - nie macie domu?

-Ym... No... Ten... - przed wypowiedzią Amerykę uratował Francja, który niespodziewanie pojawił się w drzwiach, natomiast Ludwig odkrył oczy bruneta

-Witam wszystkich - po słowach Francji wszyscy udawali że nic się nie stało, tym bardziej że Włochy oraz Francja nic nie widzieli

To spotkanie dla Feliciano było okropnie nudne i najchętniej siedziałby w domu jedząc makaron lub pizzę. Jednak niezbyt chciał wracać do brata Ludwiga, Włochy twierdził, że Prusy może być nieobliczalny i nikt nie wie co mógłby zrobić. Można powiedzieć że brunet bał się Gilberta.

Ogólnie to boje się, że zepsuje charaktery postaci i to mnie najbardziej „rusza" w tym opowiadaniu, ale mam nadzieje, że jakoś uda mi się to napisać ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro