Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

-Cześć Włochy, jak tam? Nie gadaliśmy od kilku dni - zaczął rozmowę blondyn

-Ve nic ciekawego, stęskniłem się chce cię przytulić Doitsu - powiedział słodko Feliciano do słuchawki

-Może przyjechałbyś dzisiaj do mnie? Wiem że od ciebie do mnie jest długa droga, więc może zostałbyś na kilka dni? - zaproponował Ludwig

-Doitsu chętnie, tak się stęskniłem, ve byłoby świetnie - powiedział z entuzjazmem brunet

-To pakuj się i przyjeżdżaj, będę na ciebie czekał - brunet uśmiechnął się - tylko dzisiaj czy jutro wyjedziesz?

-Ve, sí capitano - odpowiedział Feliciano - już się pakuje i wyjadę jak najszybciej

-To do zobaczenia - powiedział Niemcy i nie czekając na odpowiedź rozłączył się

-Ti amo... - wyszeptał

Włochy odłożył telefon i poszedł do swojego pokoju. Bardzo cieszył się z faktu, że blondyn zaprosił go do siebie na kilka dni. Jednak jedna myśl nie dawała mu spokoju „A co jeśli nie będę potrafił spojrzeć mu w oczy?". Bał się, że po tym śnie nie będzie potrafił normalnie rozmawiać z Niemcami. Powoli pakował swoje rzeczy do czarnej walizki, starając się nie zapomnieć o niczym.

Po drodze gdy jechał do blondyna, kupił na stacji coś do jedzenia na drogę oraz zjadł śniadanie, którego nie zdążył zjeść w domu. Włocha czekało aż piętnaście godzin drogi. Nie miał zamiaru czekać do następnego dnia żeby zobaczyć Ludwiga. Brunet spojrzał na zegarek, po przeliczeniu stwierdził, że będzie na miejscu około dwudziestej trzeciej.

Time skip

Zmęczony Włoch zaparkował pod domem blondyna. Jechał on około piętnastu godzin, jednak nie potrzebował snu czy dłuższych przerw. Wyłączył silnik i oparł się o siedzenie wzdychając ciężko, spojrzał na zegarek było trzydzieści minut po dwudziestej trzeciej. Nie wiedział czy Ludwig śpi czy nie, wolał nie ryzykować i na noc zostać w aucie, głupio mu było budzić blondyna. Narzucił na siebie bluzę i zaczął przeglądać coś w telefonie, stwierdził, że nie potrzebuje snu. Nagle usłyszał ciche pukanie w szybę, spojrzał w jej stronę. Gdyby nie uliczne lampy nie zobaczyłby kto zakłócił jego czynność. Włoch otworzył drzwi.

-Doitsu! - krzyknął po czym mocno  przytulił się do Niemca, który objął go jedną ręką, a drugą poklepał bruneta po głowie - ve tęskniłem, wiesz?

-Tak... Ja też - na twarzy Ludwiga zawitał lekki rumieniec - czemu siedziałeś w aucie?

-Myślałem, że śpisz i nie chciałem cię budzić - odpowiedział mu Włochy, wtulając się mocniej w szyje blondyna

-Jak mogłem spać skoro czekałem na ciebie? - Niemcy zadał retoryczne pytanie - dobra, gdzie walizka?

-Jest w bagażniku - odpowiedział brunet odsuwając się 

-Jak ci minęła podróż? - spytał Niemcy otwierając bagażnik

-Ve nie było źle - odpowiedział mu brunet - Doitsu zostaw, sam ją wezmę

-Na pewno jesteś zmęczony i chcesz iść spać - stwierdził blondyn wyciągając walizkę - ja to zrobię

Włochy postanowił nie dyskutować i pozwolił Ludwigowi wnieść swoją walizkę do jego domu. Feliciano stał w przedpokoju i ściągał swoje wysokie buty, natomiast blondyn zaniósł rzeczy chłopaka do przygotowanego wcześniej pokoju. Brunet tak często bywał w tym domu, że bez większych problemów potrafił trafić do każdego pokoju oraz czuł się na tyle swobodnie, że potrafił grzebać Ludwigowi po szafkach. Feliciano ruszył do przygotowanego dla niego pokoju, w którym w dalszym ciągu był blondyn.

-Jesteś zmęczony, nie? Prysznic weźniesz jutro, teraz idź spać - powiedział Ludwig mijając w drzwiach ledwo trzymającego się na nogach chłopaka

-Dobrze - odpowiedział Whłochy przecierając rękami oczy

-Dobranoc - powiedział blondyn wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi, nie dając nawet szansy na wypowiedzenie przez bruneta jakiegokolwiek słowa

Brunet rzucił się na łóżko i głowę wtulił w miękką  i wygodną poduszkę. Chłopak nie miał siły wstać z łóżka, więc zamknął oczy i zaczął rozmyślać o najróżniejszych rzeczach. Po chwili w pokoju nie było słychać nic oprócz miarowego oddechu Włocha.

-Wstajemy! Nie ma spania! - brunet usłyszał znajomy głos, jednak przez to że miał zamknięte powieki nie widział kto do niego mówi, gdy tylko lekko je uchylił poczuł jak światło słoneczne może być nieznośne - No ej! Ile mam cię budzić, co?

-Już... wstaje - wymamrotał Włoch podnosząc się do pozycji siedzącej, po czym znów spróbował otworzyć oczy - Która godzina?

-Kilka minut po dziewiątej - odpowiedziała postać, której brunet dalej nie widział - West zrobi śniadanie, a ty w tym czasie idź pod prysznic

-Prusy? - spytał niepewny Włoch, kory dalej próbował otworzyć zaspane oczy, jednak nie za bardzo mu to wychodziło

-No ja, a kto? Wymyśleni przyjaciele Anglii? - białowłosy cicho się zaśmiał, tym razem brunetowi udało się wygrać walkę ze świtłem, któro go już nie oślepiało tak jak wcześniej - to ja już nie przeszkadzam

Prusy wyszedł z tymczasowego pokoju Feliciano, jednak nie zamknął drzwi. Włoch niechętnie wstał, zabrał potrzebne rzeczy i udał się do dość dużej łazienki. Już przy samym otworzeniu drzwi w oczy rzucał się kolor płytek, na dole były mocno zielone lecz z każdą kolejną płytką w górę kolor był coraz jaśniejszy. Zwyczajna umywalka, toaleta oraz prysznic. Łazienka byłaby całkowicie normalna gdyby nie fakt że była wielkości pokoju, albo salonu. Brunet zakmnął za sobą drzwi po czym przejręcił klucz w drzwiach. Podszedł do lustra i przyjrzał się swojej osobie. Włosy miał lekko potargane jak to zwykle bywało, jego loczek również nie był w najlepszym stanie. Oczy miał lekko przekrwione i zmęczone. Miał na sobie ubrania, które miał wczoraj i, w których położył się na łóżko i zwyczajnie zasnął. Rozebrał się i wszedł do kabiny, włączając ciepłą wodę.

Po prysznicu, ubrał się w szare dresy i białą bluzę z kapturem, bez zamka. Włosy lekko przetarł ręcznikiem, tak aby woda nie skapywała mu na ubranie. Wyszedł z łazienki bez skarpetek i szybkim krokiem ruszył do kuchni.

-Dzień dobry Doitsu - powiedział po czym usiadł przy stole cicho ziewając i zakrywając usta dłonią

-Dzień dobry, wyspałeś się? - spytał Niemcy, który był odwrócony plecami do swojego rozmówcy

-Nie było źle - odpowiedział Włoch uśmiechając się lekko -ve Doitsu, pomóc ci?

-Nie trzeba - odpowiedział Ludwig odwracając się - już skończyłem, zrobiłem naleśniki, może być?

-Jasne że tak! - odpowiedział energicznie Włochy, który wstał z krzesła po czym podszedł do blondyna obejmując go

-Jedz bo wystygną - powiedział Ludwig

___________
Dlaczego zrobiłam tak że to wszystko było snem?
No cóż... Szczerze mówiąc nie podobała mi się ta książka i styl w jaki piszę
Dlatego chciałam zacząć od początku,
Ale nie miałam pomysłu na nic
I tak oto powstało coś w stylu snu.
Wiem że to jest słabe itd no ale, teraz postaram się pisać to lepiej
Do następnego robaczki :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro