Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział X - Koniec

Przed oczami migało jej wiele obrazów. Czuła, że nie żyje. Ale czy tak było? Krew przepływała jej szybko, czuła dudnienie w uszach. Ciarki obezwładniły całe jej ciało. Otworzyła oczy. A przed nią stała Tissaya. Głaskała ją po włosach, uśmiechając się lekko. 

— Dałaś z siebie wszystko, moja droga. Zrobiłaś to, co należy. Możesz umrzeć godnie, jeśli tego chcesz. Możesz zostać, jeśli ci się uda. Jestem z ciebie dumna. Jesteś i byłaś moją nadzieją. I taka dla mnie zostaniesz, droga Aster.

Kobieta zaczęła znikać, a ona wołała za nią. Kolejny błysk światła, złapała się za głowę. Koło niej była masa krwi. Uniosła głowę do góry. Vesemir? Pokiwała głową, odgarniając włosy do tyłu. Po policzkach leciały jej łzy. Otarł je ruchem kciuka.

 — Nie płacz moja gwiazdo. Nie płacz wilku, nie płacz dzielna wojowniczko i nie płacz moja droga Aster. Jestem tutaj...

— Wcale cię nie ma!  — krzyknęła szlochając. 

— Jestem i  zawsze będę — Wziął w ręce jej medalion. — Przy pierwszym dniu w Kaer Morhen wiedziałem, że będziesz niezwykła. I taka jesteś. Patrz... ile ludzi uratowałaś. Jestem zaszczycony... być twoim wujkiem. Twoim wujkiem Vesemirem, mentorem i zastępcą ojca. A ty moją córką. Bo zawsze trzymałem cię przy sercu.

Mężczyzna zaczął się rozmywać, a blondynka wyciągnęła w jego stronę rękę.

— Nie jestem wyjątkowa!

Przymknęła oczy, biorąc głębokie wdechy. Otworzyła oczy ponownie, podciągnęła nogi do brody. 

— Eskel...  — wyszeptała, a jej oczy zabłyszczały. 

Po policzku spłynęła jej łza. Samotna. Brunet z blizną na policzku ścisnął ją za rękę. 

— Mówiłem, że czasy się zmieniają. Nie powiem, że miałem rację  — zaśmiał się, a ona lekko się uśmiechnęła. — Nie powiem, że byłaś dla mnie obojętna. Nie powiem, że jako nastolatek zostawałem dłużej na treningu, żeby móc z tobą poćwiczyć. Nie powiem, jak się czułem leżąc z tobą w łóżku, czy głaszcząc twoje włosy. Nie powiem, bo nie opiszę tego słowami. Kocham cię, Aster i bezzwględu co się stanie, zawsze przy tobie będę... A teraz śpij.

Położył głowę obok niej, przygarniając do siebie. Zaczął głaskać jej włosy. Pocałował w czoło, chociaż łzy leciały jej po policzku. Przymknęła beztrosko oczy, napajając się chwilą. Słowa wirowały w jej głowie jak szalone. Czuła jak jej ciało faluje, jak powoli obezwładnia ją chłód. Nagle ponownie zobaczyła przed sobą twarz Eskela. Odchodził od niej. Krzyknęła w jego stronę, wołała za nim. Podniosła się, zaczęła biec między gałęziami. Między martwymi ciałami. A on znikał. Po chwili potknęła się o kamień. Upadła, uderzyła o konar.

Poczuła ból. Całe ciało ją bolało i miała dreszcze. Wzięła głęboki wdech, podnosząc się. W uszach jej piszczało. Otworzyła oczy, rozglądając się. Nad nią stał jeden z czarodziejów z mokrą szmatką, wycierając zaschniętą krew. 

— Ile czasu minęło?  — zapytała, podnosząc się.

— Tydzień  — odparł spokojnie.

Ociężale wstała z łóżka, chwiejąc się. 

— Nie możesz wstawać, jesteś za słaba!

Kobieta wyminęła go spojrzeniem i chwytając się ściany parła do przodu. Wyminęła Triss i innych poszkodowanych, którzy byli w złym stanie. Szła dalej, chociaż potykała się o własne nogi. Wyszła z budynku, szła dalej, jęcząc z bólu. Czuła, że musi się wrócić, że to zły pomysł, kiedy uniosła głowę do góry. Przed nią stał mężczyzna. Z lekko podartą koszulą, z torbą na ramieniu, z mieczem przy pasie, z opadającymi kosmykami.. ze zdziwieniem na twarzy. Zaczęła iść na przód, ale opadła na kolana. Brunet rzucił torbę w bok, biegnąc w jej stronę. Chwycił ją do siebie, biorąc w ramiona. Zaszlochała głośno, chwytając się jego koszuli. Trzymała się go jak nigdy. Bo pierwszy raz od dawna nie czuła się bezpieczniejsza. 

Złapał ją delikatnie za policzki, po czym pocałował. Z czułością, z miłością i z tęsknotą. Po chwili westchnęli głośno, przymknęli oczy i oparli się czołami. 

— Miałeś rację, Eskel... Nie mogę uciekać. I nie zamierzam. Nie chcę okłamywać samej siebie ani przeznaczenia. Bo wiem, że cię kocham. Nie czułam się przy nikim innym tak bezpiecznie. Nie czułam takich emocji, takiej tęsknoty ani takiego ciepła. Żałuję każdej straconej chwili, ale proszę cię... wybacz mi.

Mężczyzna wyprostował się. Założył kosmyk jej włosów za ucho, po czym uśmiechnął się lekko.

 — Nie przepraszaj za nic. Nie bój się. Jestem przy tobie, Aster. I już zawsze będę.

Blondynka przytuliła go jeszcze raz. Mocno, a on wtopił rękę w jej włosy.

— Czas mroku już minął. I nie skrzywdzi już nikogo z nas...

Złapał ją w objęcia rąk. Ułożył rękę pod jej kolana, a jej głowa oparła się o jego klatkę. Zaniósł ją na ramionach do sali. I siedział przy niej. Bo jak powiedział, wszystko co złe już minęło.

Na dobre... 


Jak widzicie, to koniec powieści... Bardzo miło mi się pisało ten ciąg i zachowam z nim miłe wspomnienia. Jeśli chcielibyście kiedyś ujrzeć nowe opowiadania złączone z sagą wiedźmina, to możecie dać znać, jeśli się wam podobało. Oprócz tego mogę was zaprosić do opowiadania o Jaskrze, które pojawiło się wczoraj na moim profilu!

Dziękuję <3



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro