rozdział 6 - Troska
/Gdzieś w dzieciństwie/
*Narrator*
Error wraz z Inkiem siedzieli sobie w Voidzie. Oboje grali w berka. Raz gonił Error, raz Ink.
W tej chwili, Error gonił Inka. To nie było dla niego takie proste, ponieważ Ink był bardziej zwinny. Error wpadł na pomysł.
Gdy Inky miał już skręcać, Error złapał go za szalik. Przez to, że miał więcej siły, spowodował on upadek mniejszego, białego szkielecika.
Ink podniósł się na łokciach. W jego oczach pojawiły się delikatne, oraz małe łezki. Error przykucnął przy nim, spojrzał z troska na twarzyczkę Kikiego, po czym podniósł go i przytulił mocno, wtulając go w swoją klate.
*Error*
- Nie płacz Ink..... - Powiedziałem zmartwiony. Wcale nie chciałem by Kiki zaczął plakać!
Inkuś delikatnie wtulił się w moją klate. Wyglądał tak uroczo i smutno. Usiadłem z nim na podłodze i usadziłem go między moimi nogami, po czym mocno go przytuliłem.
Inky jeszcze mocniej się wtulił. Delikatnie głaskałem go po główce. Zacząłem się z nim kołysać, co go ewidentnie uspokoiło, tak samo jak i mnie.
Nie chciałbym, by mój Ink, Inky, Kiki płakał. Moja dusza(?) rozpadłaby się wtedy na milion kawałeczków.
- E..Error....? - powiedział cichutko Ink.
Spojrzałem na niego.
- Tak Inky...?
*Ink*
- D-dlaczego t-to zrobiłeś....? - spytałem patrząc na niego. Jego oczy stały się zaszklone.
Error odwrócił wzrok. Cicho westchnął.
- Ja... tylko chciałem cię zatrzymać.... - powiedział dosyć cicho. - nie chciałem by coś ci się stało Kiki....
Przytuliłem go mocno, na co ten od razu odwzajemnił przytulasa. Tuliliśmy się tak jeszcze chwilę.
- Nic się nie stało Error... - powiedziałem cicho - Ja ci zawsze wybacze...
Delikatnie uśmiechnąłem się pod nosem. Error milczał, zamknął oczy i nic nie mówił.
Postanowiłem, że też będę cicho. Po pewnym czasie okazało się, że oboje zasnęliśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro