Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 5 - Płacz

/X lat po kłótni/

*Narrator*

Był to jeden ze spokojniejszych dni w AU. Nikt nie czuł, że coś może się wydarzyć złego. Wiaterek delikatnie powiewał w każdym ze znanych Uniwersów.

Error siedział spokojnie w Anty-Voidzie. Właśnie szył jedną ze swoich słynnych kukiełek. Po dłuższym czasie uznał, że musi rozprostować kości, więc postanowił, że wybierze się do Outertale. Jak postanowił, tak zrobił.

Spacerował spokojnie klifem. Zatrzymał się tuż przy krawędzi i spojrzał w gwieździste niebo. Mimo iż widział to niebo tysiąc, jak nie milion razy, zawsze zadziwiał się jego pięknem. Patrzył jeszcze chwile, już miał iść gdy usłyszał cichy, prawie niesłyszalny szloch.

*Error*

Usłyszałem cichuteńki szloch. Na początku się tym nie przejąłem, jednak płacz zaczął wydawać mi się znajomy. Dźwięk zdawał się pochodzić zza krzaków, a raczej zza drzew. Wahałem się dłuższą chwilkę, nie wiedziałem czy podejść czy nie. Po dłuższej chwili zacząłem powoli i cicho podchodzić.

Słyszałem jak dźwięk się nasila. Coraz bardziej wydawało mi się, że już gdzieś go słyszałem. Gdy byłem już przy drzewie, delikatnie się zza niego wychyliłem. Nigdy, ale to przenigdy, nie spodziewałbym się, że zobaczę kogoś, kto raczej nigdy nie płacze.

Okazało się że ten płacz, pochodził od Inka. Szczerze, zdziwiłem się. Zazwyczaj, a raczej prawie nigdy ten pędzel nie płacze. A może płacze ale ja o tym nie wiem? Ach, sam nie wiem, to niespodziewane. Chwilkę jeszcze stałem zadziwiony tym co widzę.

- A tobie co pędzlu? - Zapytałem po chwili.

Ink spojrzał na mnie. Gdy zobaczył że to właśnie ja zadałem mu to pytanie, szybko wytarł łzy.

- N-nic... - Delikatnie pociągnął nosem i odwrócił wzrok.

- Uważaj bo ci uwierzę. - Powiedziałem, po czym stanąłem przed nim.

*Ink*

Starałem się powstrzymywać łzy. Świadomość, że Error stał tuż przede mną, nie napełniała mnie optymizmem. Bałem się i nie chciałem podnieść wzroku, by na niego spojrzeć.

- Spójrz na mnie - Powiedział. Mimo tych słów dalej patrzyłem w ziemię. - Powiedziałem coś.

Już miałem podnieść wzrok, jednak bardzo się zawahałem. Coś mi mówiło że to zły pomysł, by się go słuchać. Jednak z drugiej strony, powinienem chyba chociaż na niego zerknąć. Usłyszałem że podchodzi. Przykucnął przede mną i delikatnie złapał mnie za podbródek, podnosząc lekko moją głowę tak, bym spojrzał na niego. Spowodował też, abym patrzył mu prosto w oczy.

Przez chwilę oboje trwaliśmy w milczeniu. Żadne z nas, nie mogło nic powiedzieć. Po długiej chwili, Error postanowił coś powiedzieć.

- Więc powiesz? - Spytał tak trochę niepewnie.

- P-po p-prostu... - Nie mogłem się porządnie wysłowić, ponieważ co chwilę gubiłem się w głębi jego oczu. - J-jest m-mi trochę s-smutno....

Po chwili Error mnie delikatnie przytulił. Byłem w lekkim, co ja mówię, w wielkim szoku. Nie wierzyłem, że on to robił. Delikatnie się w niego wtuliłem. Po chwilce szepnął ciepłym oraz głębokim głosem.

- Ze smutkiem ci nie do twarzy - Odsunął się i wytarł łezki znajdujące się w moich oczach. Delikatnie pocałował mnie w czółko i zniknął tak szybko, jak się pojawił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro