Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Younger Sister - dodatek

"Strata czasu jest - podobnie do śmierci - nieodwracalna."

- Piotr I

Ciemnowłosy mężczyzna trzymał na kolanach ciało ubrane w jasną marynarkę i ciemną koszulę oraz spodnie. 

Powoli stawało się zimne. Mimo to ciemnowłosy nie ruszał się z miejsca. Tylko bujał się w przód i w tył, jakby usypiał mężczyznę na swoich kolanach.

W pomieszczeniu było jeszcze jedno martwe ciało - białowłosy mężczyzna w poszczempionym płaszczu. 

- Mam chronić sieroty i pomagać potrzebującym? - jedyna żywa istota w pomieszczeniu westchnęła odkładając delikatnie ciało ze swoich kolan na ziemię. - Dla ciebie wszystko, przyjacielu. 

Ciemny płaszcz z ramion swego właściciela wylądował na zimnym ciele szatyna. Jak koc.

- Żegnaj Odasaku-kun.

PARĘ LAT PÓŹNIEJ

Ciemnowłosy mężczyzna w jasnym płaszczu. przystanął przed wejściem, nad którym wisiał neonowy szyld, a jego ust wyrwało się ciche westchnięcie.

Spojrzał na szyld i przeczytał nazwę baru, który reklamował. Lupin.

Wyciągnął z kieszeni równo złożony skrawek papieru. W prawym, górnym rogu widniał napis zapisany drobnym i zgrabnym charakterem pisma, jakby należącym do kobiety. 

"Za bezpańskie psy"

Rozłożył go ukazując stare zdjęcie, przedstawiające trzech mężczyzn w jakimś barze.

Ten w środku miał ciemną koszulę i w dłoni trzymał szklankę.

Po jego prawej stronie siedział mężczyzna w jasnej marynarce z ulizanymi włosami i w okularach.

Po drugiej stronie siedziała ciemnowłosa postać, opierająca się o blat. Jego prawe oko było zabandażowane. Tak samo jego szyja i ręce.

Jako jedyny nie spoglądał w obiektyw. Miał przymknięte oko i lekko opuszczoną głowę.

- Dazai. A ty znowu tutaj? - po zaułku roznosił się znajomy dla szatyna głos.

- Tak - Dazai mruknął chowając zdjęcie do kieszeni płaszcza.

- Może napijemy się razem? Tak jak kiedyś - głos zaczął się zbliżać.

- Może innym razem, Chuu.

- Jak uważasz. - Chuuya wzruszając ramionami wszedł do baru.

Gdy rudowłosy znikł w wnętrzu budynku Dazai ruszył w tylko sobie znanym kierunku.

***

- Kiedy ona przyjdzie? - brunetka w tradycyjnym, czerwonym kimonie spojrzała na zegarek wiszący nad kanapą.

- Za niedługo, Kyouka - białowłosy westchnął i wlepił wzrok w drzwi. - O nawet już przy... - nie dokończył, gdyż zamiast oczekiwanej osoby, do pomieszczenia wszedł ciemnowłosy mężczyzna. - ...szedł Dazai...

- Ohayo. Na co czekacie? - Dazai bez namysłu usiadł na kanapie.

- Na klienta, który się spóźnia... - dziewczyna wywróciła ostentacyjnie oczami. 

- Atsushi, a jak się w ogóle nazywa ten klient? - szatyn sięgnął po gazetę leżącą na stoliku.

- Bodajże Sa... - Atsushi znów nie dokończył, bo do biura wpadła kobieta w ciemnej koszuli i spodniach oraz w jasnej kurtce.

Dazai wbił swoje spojrzenie w włosy koloru, który chodził za nim cicho niczym cień,  od tamtego momentu. Przypominała mu go.

- Przepraszam za spóźnienie - skłoniła się w ramach przeprosin. - Pociąg miał op...

- Nic się nie stało, pani... - Atsushi przerwał jej przeprosiny, widząc wzrok znudzonej do granic możliwości brunetki. 

- Sakunosuke. Ale proszę mi mówić Aki* - jej twarz rozjaśnił przyjazny uśmiech.

Myśli Dazaia poleciały w przeszłość. Do dnia, który obrócił jego życie o 180, jeśli nie o 360 stopni. Do ciała, które trzymał na kolanach. Ciała jego przyjaciela. 

- Jestem Atsushi Nakajima. To jest Kyouka Izumi - białowłosy delikatnie się uśmiechnął wskazując po kolei swoich towarzyszy  - A to jest Dazai Osamu.

Aki spojrzała na ostatniego, który wtulił się w oparcie sofy. 

Osamu miał wrażenie, że przeszłość chce się zemścić za wszystkie grzechy jakich się dopuścił do tej chwili.

- Pani Aki... - Atsushi wskazał kobiecie fotel na przeciwko kanapy. 

- Wystarczy Aki - przerwała mu i usiadła na przeciwko Dazaia. - Przyszłam tutaj, bo mam nadzieję, że i pomożecie odnaleźć brata.

- Brata? - Kyouka usiadła obok Osamu, który miał złe przeczucia do sprawy Aki.

- Tak brata.

- A jak się nazywa? - Atsushi oparł się o obręcz kanapy.

- Sakunosuke Oda. - Przypuszczenia szatyna sprawdziły się całkowicie.

- Skąd pani wie, że jest w Yokohamie? - Dazai spróbował się rozluźnić, co mu nie wyszło.

- Gdy miałam dziesięć lat przeprowadził się tutaj z naszym ojcem.

- Mhm... - Atsushi pokiwał głową - A jak wygląda?

- Podobny do mnie, różnimy się tylko wzrostem. Oda zawsze był ode mnie wyższy o głowę.

Dazai pochylił się i oparł łokcie na kolanach. Szukał idealnego pretekstu, by się ulotnić.

- Kiedy się ostatnio z panią skontaktował? - Kyouka spojrzała ukradkiem na Atsushiego, który z kolei spojrzał na Dazaia.

- Jakieś osiem lat temu. Wysłał mi list. Parę zdań i podpis.

- Możemy go zobaczyć? - Atsushi wyciągnął dłoń, gdy Aki wyciągnęła z wewnętrznej kieszeni kopertę.

- Oczywiście - Atsushi otworzył lekko zżółkniętą kopertę i wyciągnął skrawek papieru. Po przeczytaniu zawartości podał go brunetce, która przekazała list Osamu. 

Zbladł minimalnie widząc tę przeklętą datę. Dzień, w którym jego spokojne życie w Mafii Portowej legło w gruzach, tak samo wszystkie związki. 

Aki miała rację. Sam list składał się dosłownie z trzech zdań i podpisu.

"Nie martw się. U mnie wszystko dobrze. Tęsknie iskierko."

- Mhm... Dazai oddał list Aki i spojrzał na zegarek. - Oj. Muszę się już zbierać...

- Dazai-san. Zapomniałem powiedzieć ci, że prezes kazał ci pomóc nam w tej sprawie.

- Później podziękuje Fukuzawie za to. - Dazai obiecał to sobie w myślach i usiadł z powrotem na kanapie, z której już zdążył wstać.

- Brat pisał, że jakby co mam się zgłosić do jednego z jego przyjaciół - Aki spojrzała na trójkę detektywów. 

- Mhm... Masz jakieś dane tych przyjaciół - białowłosy przechylił lekko głowę w prawo.

- Tylko jednego, ale nie mogłam się z nim skontaktować. Tylko jak się on nazywał... - Sakunosuke oparła łokieć lewej ręki na prawej dłoni, a podbródek na przestrzeni między kciukiem, a palcem wskazującym lewej dłoni.

- Ango Sakaguchi? - Dazai podsunął imię drugiego mężczyzny ze zdjęcia.

- Tak... Jakoś tak.. A skąd pan go zna? - w oczach kobiety pojawiły się żywe ogniki nadziei.

- Nie ważne skąd go znam, ale chyba wiem co z twoim bratem - Dazai oparł się o oparcie, bo do tej chwili był pochylony do przodu. 

- Tak? - Atsushi spojrzał równocześnie z Aki i Kyouką na przyjaciela. 

- Oda Sakunosuke. Nie żyje. - Ledwo zapanował nad językiem, by nie powiedzieć" Odasaku" i głosem, który chciał się załamać.

- CO?!

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ

Nad szklanką z napojem siedział ciemnowłosy mężczyzna. Zamiast pić, bawił się kulką znajdującą się w szklance.

Obok niego siedziała kobieta, która oglądała uważnie stare, ale dobrze zachowane, zdjęcie, które przedstawiało trzech mężczyzn.

- Więc... to zdjęcie było zrobione tutaj?

- Mhmy... - Ciemnowłosy wpatrywał się w kulkę, która unosiła się na powierzchni jego napoju. 

- Dziękuję za spotkanie i dokładne informacje o moim bracie Dazai-san.

- Nie ma za co. - Dazai wstał zostawiając napiwek i udał się do drzwi.

- A zdjęcie?

- Faktycznie. Zapomniałbym o nim. Dziękuję Aki-chan. - Jego twarz ozdobił sztuczny i wymuszony uśmiech, gdy odbierał swoją własność. 

Gdy wyszedł zobaczył rudą postać, która jakby czekała oparta o ścianę przeciwnego budynku.

- Na co czekasz Chuu? - Dazai oparł się nonszalancko o framugę.

- A zgadnij gnido. - Chuuya ruszył w stronę głównej ulicy.

- Chyba wiem już na co. - Osamu zachichotał i ruszył za swoim byłym partnerem.

1-9-9-8

* Aki znaczy "jesień", "jaśniejący" lub "iskierka"

Postanowiłam to tutaj przenieść dla jasności na profilu i łatwości czytania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro